wtorek, 3 lipca 2012

2. Nieważne gdzie jesteś, ważne ile masz w sobie odwagi.

Z mieszkania wyszłam około. 18. Do Winiara miałam jakieś 15 minut drogi. Mieszkał na osiedlu obok. Razem z Mariolą poznałyśmy go, kiedy Bartek zabrał nas na pierwszy trening Bełchatowian. Trener Nawrocki nas bardzo polubił, więc zawsze byłyśmy tam mile widziane. Nawet pozwalał nam czasami z nimi grać albo wymyślać im kary gdy coś przeskrobali. Przez co każdy musiał być dla nas miły i musieli robić co chciałyśmy. Nie mieli innego wyjścia. Nie wiem co oni nagadali Piechockiemu ale ten proponował nam pracę w klubie po ukończeniu studiów. Mi jako fizjoterapeutce, a Marioli jako drugiej trenerce. Ja niestety musiałam odmówić bo zawsze chciałam leczyć dzieci, a nie masować jakichś wielkoludów. Ale z Mariolą, to jeszcze nigdy nie wiadomo.. Nigdy nie opuściłyśmy żadnego meczu Skry. Dostawałyśmy bilety na każdy mecz w sektorze dla rodzin zawodników, a na mecze wyjazdowe jeździłyśmy wraz z Klubem Kibica.

Gdy już doszłam pod odpowiedni blok, zadzwoniłam domofonem pod nr. 13. Pechowa 13? Raczej nie w tym przypadku. Mieszkanie znajdowało się na 4 piętrze. Wjechałam windą na piętro i nacisnęłam dzwonek do drzwi. Otworzył mi Oli, który o dziwo, nagle ożył. Przywitaliśmy się na swój własny sposób, na jakimś treningu wymyśliliśmy swoje własne przywitanie - składające się z przybijania piątek, a na samym końcu żółwik. Weszłam do środka. Nigdzie nie widziałam Michała. Zapytałam Oliwera gdzie on jest, ale on tylko wzruszył ramionami. Coś tu było podejrzane. Poszłam sprawdzić czy nie ma go w jego sypialni. Zapukałam. Żadnej reakcji. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi do przodu. Zobaczyłam Michała. Stał tyłem do mnie. Chyba zakładał koszulę. Miał ubrane czarne garniturowe spodnie. Koszula + spodnie garniturowe = ???. Po co on się tak ubrał? Czy Mariola zapomniała mi o czymś powiedzieć? Zabiję ją jak wrócę. Trochę dziwnie się czułam bo ja byłam ubrane w zwykłe pomarańczowe rurki, do tego bokserka i jakaś wielka koszulka kupiona na wyprzedaży w galerii łódzkiej. Zawołałam go. Znowu żadnej reakcji. Podeszłam do niego bliżej i położyłam mu dłoń na ramieniu, nagle odskoczył jakby go coś oparzyło i przybrał jakąś dziwną samoobronną pozę. Zrobiłam minę: WTF?!. A on chyba już się otrząsnął i ogarniał co się wokół niego dzieję. Miał włożone do uszu słuchawki a w nich muzyka leciała na full, to pewnie dlatego nic nie słyszał. Spojrzał na mnie i pogodnie się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Michał wyciągnął słuchawki i przywitał się ze mną. Chyba zapomniał że w końcu nie ubrał się do końca i z rozpięta koszulą i niezawiązanym krawatem na szyi wyszedł z pokoju, nie powiem że mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Miał idealnie wyrzeźbiony tors. Musiałam się trochę postarać żeby się nie gapić na jego klatę. Na całe szczęście się udało bo przypomniałam sobie o Oliwerze. Następnie zaprosił mnie do salonu i rozsiadł się wygodnie z Olim na kolanach w fotelu. I gestem ręki pokazał mi żebym siadła koło nich na sofie. Wykonałam polecenie i zaczęłam rozmowę:
- No, mały, jak się czujesz? - zwróciłam się do Olika.
- Już lepiej ale nadal jest mi zimno i boli mnie głowa i gardło.
- Mhmm. To pewnie angina. Zaraz cie zbadam, tatuś ci da takie kolorowe tabletki i za parę dni będziesz zdrowy.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- I dostane niebieska tabletkę, taką na stanie? - popatrzyliśmy z Miśkiem po sobie, skąd on wie takie rzeczy?! Później przenieśliśmy wzrok na Oliego, który zrobił miną niewiniątka. - No co? Oglądałem z mama wujka Krzysia. I tam tatuś mówił coś o niebieskiej tabletce, więć ja tez chce taka.. - zakończył mały.
Podeszłam do niego i  poprosiłam go żeby otworzył buzię i wystawił język jak najdalej umie żebym mogła zobaczyć jak wygląda gardło. Później zmierzyłam mu jeszcze gorączkę. Nie było aż tak źle jak mi się wydawało. Napisałam Michałowi jakie ma mu podawać lekarstwa i wstałam.
- Michał to może jeszcze na wszelki wypadek pójdź z nim jutro do jakiegoś lekarza bo ja się dopiero uczę więc nie jestem jakąś profesjonalistką.
- Nie plawda. Jesteś lepsa od jakichś lekazy! - powiedział Oliwer. Ucieszyłam się że tak mówi. Przytuliłam Oliwera i życzyłam mu szybkiego powrotu do zdrowia. I obiecałam że jutro przyjdę go odwiedzić.

Miałam się już pożegnać z Michałem, ale on miał taką minę jakby był jakimś skazańcem. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. Ten się szybko ocknął i zaczął szybko nawijać, tak że połowy nie zrozumiałam i musiałam go poprosić żeby powtórzył. A mówią że to jak szybko mówię!
- A może zostałabyś na kolację, Oli się na pewno bardzo ucieszy. Lubi cię.
- No nie wiem.. - wahałam się, nie chciałam teraz zostawiać Marioli samej, ale wiedziałam że potrzebuje czasu żeby sobie wszystko przemyśleć i poukładać. Po chwili namysłu podjęłam decyzję. - No ok.
Reakcja Winiara była natychmiastowa. Zdjął ze mnie kurtkę którą zdążyłam już założyć. Przejrzał się w lustrze i dopiero w tamtej chwili zorientował się że cały czas chodził w rozpiętej koszuli. Szybko ją zapiął i starał się równie szybko zawiązać krawat, ale coś mu nie wychodziło. Pokiwałam tylko głową i podeszłam do niego.
- Nie potrzebujesz przypadkiem pomocy? - zapytałam przez śmiech, nie mogłam się powstrzymać. Bo widok takiego olbrzyma starającego się nieudolnie zawiązać krawat jest trochę komiczny. Niby są najlepsi a nawet krawatu nie umieją zawiązać. Ehh.. Szkoda gadać. Misiek się tylko uśmiechnął i przytaknął. Podeszłam bliżej i zawiązałam mu ten krawat. Powiem szczerze że wyglądał nieźle, no może nawet trochę lepiej niż nieźle. Spojrzałam na niego, jego niebieskie tęczówki patrzyły na mnie z dziwną intensywnością, czułam że zaraz się coś stanie. Zrobiłam krok w tył. Błąd. Teraz stałam oparta o ścianę. Żadnej drogi ucieczki. Widziałam jak Michał podejmował jakąś decyzję, bił się z własnymi myślami. W końcu zaczął się do mnie bardzo powoli zbliżać. Zanim zorientowałam się co się dzieje poczułam jego wargi na moich ustach. Czułam jego niepewność w tym co robi. Słyszałam jego szybkie bicie serca. Bał się mojej reakcji. Nie wiedziałam co zrobić. Jednak musiałam podjąć jakąś decyzję. Kolejny błąd. Nieśmiało i równie niepewnie jak on odwzajemniłam pocałunek. Widocznie go to ożywiło. Teraz już całował mnie pewnie ale nadal delikatnie. Tą chwilę przerwał Oliwer.
- Tatoooo! Pzecytas mi bajke?! - krzyczał Oli z innego pokoju. Oderwałam się od Michała i popatrzyłam mu prosto w oczy, widziałam w nich radość ale i nadal odrobinę strachu.
- Zaraz wrócę. - wyszeptał, lekko się uśmiechając. Wyszedł z przedpokoju, ale po chwili szybko wrócił. - Tylko nigdzie nie odchodź. - w odpowiedzi pokiwałam tylko głową. Miałam rację. Bał się. Bał się że ucieknę. No i co teraz? Nie mogę oszukiwać ani jego ani siebie? Znałam go już dobrych parę lat. Zawsze traktowałam go jak przyjaciela, nic więcej. Ale on? Chyba ma inne plany.
Stałam tam i myślałam. Z pokoju dobiegły mnie głosy Oliwera i Michała. Podeszłam bliżej, teraz już słyszałam ich rozmowę.
- Tatusiu, a cy ty lubis Kingę?
- Lubię, a ty synku?
- Mhm. Baldzo ją lubię. I telaz Kinga to będzie moja dluga mama? - zaskoczył mnie tym pytaniem
- zobaczymy co do się zrobić. - odparł Michał. Teraz to ja się bałam. - To co dziś czytamy?
- Klóla lwa! - powiedział ochoczo Oliwer. To była jego ulubiona bajka. Poprawka. Stała się ulubioną odkąd dowiedział się że to moja ulubiona bajka z dzieciństwa.
Michał zaczął czytać książkę. Wolnym krokiem weszłam do pokoju i oparłam się o framugę drzwi, przyglądałam się im obu. Wyglądali ze sobą tak słodko. Oliwer przekręcił się na drugi bok i gdy mnie zobaczył od razu kazał Michałowi się zamknąć, poprosił czy ja mogłabym mu dokończyć czytać. Michał odwrócił się i uśmiechnął się tylko w moim kierunku. Wymieniłam się z nim miejscem. Teraz to ja siedziałam na skraju łóżka z książką w ręce, głaszcząc Oliwera po głowie. Nie zdążyłam nawet przeczytać jednego rozdziału, a on już spał. Haa! Jestem lepsza od Michała w usypianiu dzieci. Przykryłam go kołdrą i pocałowałam w czoło. Zostawiłam zaświeconą lampkę przy łóżku i cicho, na palcach wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi. I teraz zostaliśmy teoretycznie sami..

Przeszłam przez długi korytarz rozglądając się po pokojach gdzie on się schował. Znalazłam go dopiero w kuchni. Stał przodem do kuchenki i chyba coś gotował. Po chwili odwrócił się trzymając w jednej ręce patelnie, w drugiej talerze, ubrany był w kucharski fartuszek. Wyglądał trochę komicznie więc na jego widok od razu na mojej twarzy zagościł duuży banan. Michał przyrządził omlety. Było pyszne. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się że on umie tak dobrze gotować. Chociaż w sumie mieszka sam to raczej nie ma wyjścia. Podczas kolacji się w ogóle do siebie nie odzywaliśmy, ja skupiłam się na jedzeniu, a Michał chyba skupił się na mnie, bo cały czas czułam jego spojrzenie na sobie. Podziękowałam za kolację i chciałam już wracać. Ale znowu mi się nie udało. Misiek zaproponował żebyśmy obejrzeli film. Zapytał się jakie filmy lubię, to pytanie było trudne, bo nie miałam ulubionego rodzaju filmów, wszystko zależało od mojego nastroju.
- Horror albo jakiś thriller. - odpowiedziałam. Michał chyba był zdziwiony moją odpowiedzią bo jego oczy znacznie się powiększyły. Jasne, niech sobie nie myśli że każda dziewczyna lubi oglądać komedie romantyczne, nie lubi widoku krwi i nie lubi piłki nożnej. Ja taka na pewno nie jestem! Michał włączył jakiś horror, którego jeszcze nie oglądałam. Siedzieliśmy razem na sofie. Wolałam zachować bezpieczną odległość od Michała, żeby znowu go nie poniosło. Jak się bałam to przytulałam poduszkę, Misiek musiałam sobie radzić jakoś inaczej.

Gdy film się skończył Michał już spał i do tego głośno chrapał. Obudziłam go. Oczywiście z tym też nie było łatwo. Wołałam - nic. Szturchałam - nic. Biłam poduszką - nic. Musiałam posunąć się do bardziej drastycznych metod. Jak się upewniłam że mocno śpi, to nie mogłam się po prostu powstrzymać, wyjęłam z torebki moją szminkę i kredkę do oczu. Pomalowałam mu usta, a kredką napisałam mu pare rzeczy na policzku i czole. Później żeby go obudzić wzięłam z kuchni szklankę, napełniłam ją lodowatą wodą i wylałam ją prosto na Winiara.
- Co się dzieje?! - mówił jeszcze półprzytomny.
- Nie wiem, nagle zacząłeś się strasznie pocić. Zobacz jesteś cały mokry! - zachowywałam powagę, musiałam brzmieć wiarygodnie.
- Faktycznie! Co mi się dzieje? Kinga, ratuj! Ja nie chcę umierać! - panikował, już prawie wybuchłam śmiechem, ledwo co ale udało mi się powstrzymać.
- Przyniosę ci ręcznika, a ty idź się połóż do łóżka. - poleciłam mu i poszłam do łazienki po ręcznik, który obsmarowałam pastą do zębów. - Proszę. - podałam Miśkowi ręcznik.
- Dziękuje. - powiedział i zaczął się wycierać ręcznikiem. Na jego skórze zostały biało-niebieskie ślady po paście. - Fuuj! Co to jest?! - zapytał lekko wkurzony.
- Yy, to taka maść która Ci pomoże na to pocenie się. - znowu skłamałam, kolejny raz w tym dniu. Ale miałam z niego polewkę. haha. Gdybyście go widzieli! - To teraz idź spać. Dobranoc! - rzuciłam szybko i przechodząc przez próg nie obyło się bez zaliczenia gleby. Szybko wstałam. Słyszałam jak Winiar pyta co się stało ale nie patrząc na to zaczęłam iść przed siebie.

Doszłam do mojego mieszkania, drzwi były otwarte. Dziwne. Przecież Mariola zawsze zamyka drzwi. Popchnęłam je lekko do przodu, bojąc się co tam zobaczę. Wszystko było porozrzucane. Szybko obiegłam wszystkie pokoje w poszukiwaniu Marioli. Zastałam ją śpiącą na jej łóżku, rozmazane oczy, rozczochrane włosy i pomięte ubrania? Coś mi tutaj nie gra. Najchętniej obudziłabym ją teraz aby dowiedzieć się co tu zaszło ale nie chce jej budzić bo zasnęła ze zmęczenia dzisiejszym dniem. Jak na jeden dzień to za dużo się dziś wydarzyło...


Siemankoo. ;)
No to teraz coś z perspektywy Kingi. :) Mamy nadzieję że rozdział może być. Rozdział dłuższy na żądanie naszej przyjaciółki. Może być? c(;
Jeśli macie jakieś uwagi to piszcie, komentarze mile widziane te pozytywne ja i niepozytywne również. Bo jak coś wam nie pasuję to ok. Postaramy się sprostać waszym oczekiwaniom. :)
To teraz czas na #3! :]
aa i jeszcze jedno, wolicie aby rozdziały był pisane osobno z perspektywy Marioli i Kingi, czy razem? Piszcie w komentarzach.
Następny rozdział dodamy w drugiej połowie lipca z powodu wyjazdów ;)
Do następnego ;)