niedziela, 30 września 2012

4. Kiedyś niewątpliwie Ci wszystko powiem..

- Co to jest? - podeszłam i podniosłam pudełeczko. Potrząsnęłam nim i usłyszałam jak coś obija się o ściany pudełka. Gdy ja rozkminiałam co to może być, Kinga otworzyła drzwi i weszła do mieszkania. Podążyłam jej śladem. Ściągnęłyśmy buty i siadłyśmy naprzeciwko siebie przy stole w kuchni. Położyłam pudełeczko pomiędzy nami i zerkałam co chwilę przemiennie na przyjaciółkę i przedmiot.
- Otwierasz? - zapytała się mnie.
- Ty otwórz.
Kinga odwiązała kokardkę, i powoli zdjęła pokrywkę. Wyjęła małą karteczkę i zaczęła czytać:
Mariola.
Muszę się z Tobą spotkać.
Będę czekał na ciebie jutro o 18 w kawiarni Julia.
Proszę przyjdź.
Twój M.

- Oo, czyżby tajemniczy wielbiciel? - zapytała i uśmiechnęła sie do mnie. - Czekaj, tu jeszcze coś jest. - oznajmiła i wyciągnęła bransoletkę. Podała mi ją a ja dokładnie się jej przyjrzałam. Była wykonana ze srebra, delikatna bez żadnych ekstrawaganckich dodatków ani żadnych takich. Gdzieniegdzie pobłyskiwały małe kryształki ułożone w jakiś wzór.
- Ładna - mruknęłam. Kinga tylko przytaknęła.
- Pójdziesz?
- Nie wiem, chyba tak, muszę oddać mu tą bransoletkę. Hmm. Ciekawe kto to. Masz jakieś podejrzenia?
- Może to ten Maciek, twój kolega ze studiów. Wspominałaś ostatnio że strasznie się do ciebie klei. - zamyśliła się Kinga.
- Może masz rację. Zobaczymy jutro. Chcesz kawy albo herbaty? - zapytałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Chciałam już zakończyć ten dzień. Przynajmniej spędzę go w jakiejś miłej atmosferze. Byłyśmy dziś umówione z Bartkiem na skype. Ciekawe co tam u niego.
- Herbatę. - powiedziała Kinga po chwili zastanowienia. W sumie to wiedziałam że nie lubi kawy i to pytanie było bezsensu ale miała dziś ciężki dzień to mogłaby się skusić na małą kawę ale jednak. Zrobiłam dla niej gorący napój a dla siebie przygotowałam kawę. Usiadłyśmy przy stole i jeszcze chwilę poplotkowałyśmy. Później ja udałam się do łazienki. Wzięłam odprężającą kąpiel, przebrałam się w moją piżamę i powędrowałam do pokoju Kingi. Leżała na łóżku i uśmiechała się do jej laptopa obklejonego masą naklejek z Barcelony - jest ich wielką fanką, zawsze kłóciła się z Bartkiem jak oglądali Gran Derbi.
- Co tam porabiasz ciekawego? - zapytałam i usiadłam obok niej na łóżku.
- Aa nic. Oglądam zdjęcia, piszę na gg i patrzę co tam nowego u znajomych.
- Facebook?
- No a jak. - powiedziała i się uśmiechnęła. Obie w pewnym sensie byłyśmy uzależnione od facebooka. Musiałyśmy na niego przynajmniej raz dziennie zaglądnąć.
- Aa co się tak cieszysz cały czas? - zapytałam dociekliwie.
- A bo piszę z Bartkiem - od razu się zaciekawiłam.
- Ej, to dzwoń do niego na skype to sobie pogadamy! - zaproponowałam.
- Dobra - powiedziała i się do mnie uśmiechnęła. Dobrze wiedziała o co chodzi.
Bartek odebrał po kilku sekundach. Jak zawsze uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Witam was moje drogie przyjaciółki - przywitał się z nami.
- Hej - powiedziałyśmy równo. - Co ty się tak zapuściłeś. Oj, Bartek, Bartek. Bez nas sobie nie radzisz. - powiedziałam i zrobiłam smutną minę.
- Masz rację mała. Może przyjechałybyście do mnie w weekend? Ogoliłybyście mnie bo sam nie umiem. - powiedział to z pięknym uśmiechem który miał nas przekonać do pozytywnego rozważenia jego propozycji.
- Hmm. To nawet dobry pomysł. Odpoczęłybyśmy trochę od nauki i od tego wszystkiego. - powiedziała Kinga, wiedziałam że tak naprawdę chce uciec choć na chwilę od sprawy z Michałem. Oj nie będzie cały czas tak uciekać od tego, ja już coś wymyślę.
- Bardzo dobry pomysł. Może weźmiemy ze sobą jeszcze Michała bo nie był nigdzie na wakacjach. Został z Oliwerem w Bełchatowie bo się rozchorował, a Daga sobie wyjechała z jej nowym facetem. Dagmara ma zabrać Olika w piątek rano, więc mógłby jechać. Może choć trochę odpocznie, sezon się jeszcze nie zaczął więc trener powinien go puścić. Co ty na to Bartuś? - powiedziałam i zrobiłam minę proszącego psa żeby się zgodził. Kątem oka widziałam że Kinga trochę znieruchomiała, wiedziała jakie są moje intencje. Pewnie ma ochotę mnie zabić.. Trudno. I tak wiem że mnie kocha i nic by beze mnie nie zrobiła.
- Ee, no dobra. Fajnie będzie zobaczyć się z Miśkiem. Ale na razie mam trochę małe mieszkanie i mam 2 sypialnie + kanapa w salonie. No ale jakoś damy radę! - powiedział przyjmujący z entuzjazmem w głosie.
- No to jesteśmy umówieni. Jutro kupimy sobie bilety na samolot i lecimy do ciebie Bartusiu - ale byłam zadowolona. Już nawet nie chciało mi się tego ukrywać.
- A ty co tak nic nie mówisz Kinga? - zapytał się brunetki.
- Zamyśliłam się. Ja idę się myć, porozmawiajcie sobie jeszcze. Pa Bartek, do zobaczenia w weekend. Ja zamawiam sypialnie! - powiedziała i puściła mu oczko.
- Będziemy razem spać! - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Chciałbyś - powiedziała i wystawiła mu język. - Śpię SAMA. - podkreśliła. - Paa. - pomachała mu na pożegnanie i wyszła z pokoju posyłając mi spojrzenie oznaczające : nie ma za co. Wiedziałam że mi się jakoś odpłaci za tego Miśka. Popatrzyłam na ekran laptopa, Bartek patrzył na mnie lekko się uśmiechając. Zapadła cisza. Nigdy mi ona nie przeszkadzała bo nie była jakaś niezręczna ale ta była inna. Czułam że zaraz Bartek poruszy temat którego zawsze starałam się unikać, na który z nikim nie rozmawiałam. Musiałam temu jakoś zapobiec.
- No to jak ci mijają dni w nowym kraju? Nie nudzi ci się bez nas? - zapytałam.
- Doobrze. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do Rosji. Poznałem już moją sąsiadkę. Ładna jest. - powiedział i poruszał brwiami. Zawsze tak robił jak mówi o jakichś dziewczynach. Tak jakby chciał żebym była zazdrosna czy coś. - Nudzi mi się, nudzi. Nie ma mnie kto opiepszać, nikt nie marudzi ani nie krzyczy żeby zabić jakiegoś pająka. Chyba muszę wejść w jakieś bliższe kontakty z tą moją sąsiadeczką.
- Bartuś, ty to się lepiej tak nie zapędzaj bo jeszcze zostaniesz na stałe w tej Rosji z powodów innych niż sport - powiedziałam do Bartka bo zaczął mnie już wkurzać. Wiedziałam że mnie prowokuje ale nie umiałam się powstrzymać Zawsze byłam o niego zazdrosna. Paranoja jakaś.
-  Kto wie.. - zamyślił się.
- Bartek! - wkurzyłam się. Czy on musiał mnie zawsze tak denerwować?
- No już, już moja mała zazdrośnico - powiedział i słodko się uśmiechnął.
- Wcale nie jestem zazdrosna tylko, tylko - zaczęłam się jąkać. Nie miałam argumentów. Miał rację. Znowu.
- Jaasne - znowu się uśmiechnął. - A u ciebie jak? Radzisz sobie ze studiami?
- Wszystko w porządku. Masa nauki jak to zawsze, niedługo egzaminy. Jutro idę na jakieś spotkanie z jakimś moim tajemniczym wielbicielem. - powiedział i się uśmiechnęłam. Widziałam jak Bartkowi zmienił się wyraz twarzy.
- A kto to? - wypytywał.
- Nie wiem. Podpisał się " Twój M" . Powiem Ci jutro kto to, jak wrócę ze spotkania. Tylko nie wiem czy zrobię to jutro czy może pojutrze bo nie wiadomo jak potoczą się sprawy. - twarz Bartka dziwnie się wykrzywiła. - Coś się stało? - zapytałam, nie zachowywał się normalnie. Czy on może wiedział coś więcej?
- Nic. Muszę już kończyć. Dobranoc. - powiedział, uśmiechnął się sztucznie i zakończył rozmowę.
Po chwili do pokoju weszła Kinga. Podeszła do szafki i zaczęła grzebać w szufladzie.
- Skończyliście już rozmawiać? - zapytała.
- Tak. - odpowiedziałam pustym głosem. Gdy usłyszała moją odpowiedź automatycznie się odwróciła w moją stronę. W ręce trzymała jakąś metalową puszkę. Podeszłą do mnie i wręczyła mi trzymany przedmiot. Był to gaz pieprzowy.
- Pamiętasz jak szłam na jakieś pierwsze spotkanie z chłopakiem po zerwaniu z Kubą. Kupiłaś mi go i jakby się coś działo to miałam mieć z niego pożytek. No to teraz ci go oddaje - powiedziała z śmieszną miną. Chciała być poważna ale jak zawsze nie wyszło. Zawsze jest wobec mnie bardzo troskliwa. Nawet jak sobie żartuje to i tak zawsze jej wszystko wychodzi na plus. Grzecznie podziękowałam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i po kilkunastu minutach odpłynęłam w błogi sen.

Obudziły mnie zamykane drzwi wyjściowe. Zegar wskazywał 8:03. O 10 zaczynały się moje zajęcia na uczelni. Miałam trochę czasu żeby się ogarnąć. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka, wyjęłam z szafy czarne rurki, białą bokserkę i czerwono-biało-czarną koszulę w kratkę i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pociągnęłam rzęsy tuszem. Gdy wyszłam z łazienki swoje kroki skierowałam do kuchni. Na stole leżała kartka od Kingi:
Muszę załatwić coś pilnego.
Wrócę po zajęciach.
Miłego dnia. :)
Kinga.
Hmm. To zostałam sama. Oo, Kinga zrobiła mi śniadanko. Kocham ją! Po zjedzeniu moich pysznych kanapek zaparzyłam sobie kawę i włączyłam na chwilę telewizor. Tępo patrzyłam w ekran telewizora. Dopiłam poranną kawę, zabrałam moje notatki, wrzuciłam je do torby i popędziłam na autobus, którym miałam dojechać na uczelnie. Oczywiście się spóźniłam. Świetnie. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę w którą odjechał autobus. Usłyszałam jak coś na mnie trąbi, momentalnie się odwróciłam. Zobaczyłam zwalniającego czarnego mercedesa.


Cześć! ;)
O to kolejny rozdział naszego opowiadania. Chciałyśmy wam bardzo serdecznie podziękować za ponad 2500 wejść na naszego bloga i za dzielne wspieranie nas i czytanie tych wypocin. Nawet nie wiecie jaką ogromną radość sprawia nam wasz każdy komentarz. Bardzo wam za to dziękujemy! ;*
Rozdział dodany z okazji Superpucharu Polski oraz piątkowych urodzin Michała! ;)
Następny rozdział pojawi się prawdopodobnie pod koniec następnego tygodnia lub jakoś tak na początku drugiego tygodnia października.
Pozdrawiamy i do zobaczenia kochani! :) ;*

środa, 12 września 2012

3. Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz. ~ jego całego.

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Przetarłam oczy i próbowałam wstać ale nie wyszło mi to najlepiej. Kręciło mi się w głowie. Więc z powrotem usiadłam na łóżku żeby nie zaryć twarzą o podłogę. To chyba były skutki po wczorajszym incydencie. Przyznaję się, trochę wypiłam,  miałam słabą głowę. Lubiłam czasem coś wypić, ale zazwyczaj był to jabłkowy reds, nic mocniejszego. Miałam uraz do alkoholu, przez złe towarzystwo w którym kiedyś się obracałam. Nie chciałam już do tego wracać, dobrze że mam takich przyjaciół, którzy pomogli mi odbić się od dna. Po chwili do pokoju wparowała Kinga.
- Oo już wstałaś, chodź do kuchni zrobiłam kanapki - powiedziała z uśmiechem na ustach - A tak w ogóle to może mi opowiesz co się wczoraj stało? Dom był otwarty, krzesła powywalane a ty już spałaś.
- Nie ważne - odpowiedziałam w zamyśleniu. Nie wiele pamiętałam z wczorajszego wieczoru, alkohol zrobił swoje. Zaczęłam rozkminiać do czego wczoraj doszło. Przypomniałam sobie. Miałam wczoraj gościa, i to nie byle jakiego! Odwiedziła mnie sama Sylwia - była dziewczyna Bartka, której po prostu nienawidziłam. No może byłam o nią ' troszeczkę ' zazdrosna ale to inna historia. - Jak będę chciała to ci powiem.

Poszłyśmy do kuchni. Gdy zjadłam śniadanie postanowiłam opowiedzieć wszystko Kindze. W końcu była to moja przyjaciółka i mieszkałyśmy w jednym mieszkaniu, miała prawo się o mnie martwić i wiedzieć kto narobił taki rozpierdol w mieszkaniu.
- Wczoraj, jak już wyszłaś przyszła do mnie Sylwia, zaczęła mnie wyzywać i powiedziała że to przez ze mnie Bartek ją zostawił, że nigdy jej nie lubiłam i zniszczyłam jej związek. A ja nigdy nie mieszałam się w ich sprawy! Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale moja wrodzona agresja nie wytrzymała tego. No i tak trochę się poszarpałyśmy i wywaliłam ją za drzwi. Ze zdenerwowania zapomniałam ich zamknąć. Potem postanowiłam się trochę napić. Myślałam że, po paru piwach mi przejdzie ale było wręcz odwrotnie. Zaczęłam wspominać Bartka... Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przepraszam Cię.
- Nie masz za co przepraszać, powinnam zostać z tobą - przytuliła mnie, od razu zrobiło mi się lepiej. Wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć. Potem Kinga opowiedziała mi co zaszło u Winiara. Szczerze mówiąc nie zaskoczyło mnie to, wiedziałam jaką jest debilką. Kinga zadzwoniła do Oliego i powiedziała mu żeby nie mówił nic tacie jak wygląda oraz dopilnował żeby trzymał się z daleka od lustra. Oczywiście się zgodził, on też lubił robić ludziom żarty ale zawsze trzymał się z tatą. - Ubieraj się, pójdziemy na trening Winiara i zobaczymy czy się udało, potem muszę wpaść do młodego bo mu wczoraj obiecałam, ale tym razem jedziesz ze mną! A potem może małe zakupy na odstresowanie? - powiedziała to chytrze się uśmiechając.
- Ty zawsze wiesz jak poprawić mi humor. - odpowiedziałam i puściłam jej oczko.
Poszłam do pokoju, jak zawsze nie wiedziałam co na siebie włożyć. Miałam dużo ubrań, chyba nawet za dużo. Z Kingą lubiłyśmy chodzić na zakupy, Bartek uważał że to zakupoholizm. Często chodził z nami ale po 3 godzinach chodzenia już wymiękał. A niby taki z niego sportowiec.

Włożyłam na siebie krótkie jeansowe spodenki i obcisłą koszulkę do tego ubrałam moje ulubione pomarańczowe koturny. Poszłam do łazienki, rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, zrobiłam sobie lekki make-up i już byłam gotowa do wyjścia. Postanowiłyśmy się przejść. Droga z naszego osiedla na halę zajęła nam 30 minut. Przez całą drogę nawijałyśmy o niczym,  a jednak o czymś. Potrafiłyśmy tak gadać godzinami. Gdy doszliśmy już na halę Energia przy wejściu stał ochroniarz, z którym już się znaliśmy i wpuścił nas do środka. Na sali spotkałyśmy Nawrockiego, z którym zamieniłyśmy kilka słów. Po chwili wszedł Winiar, już czysty, pewnie któryś z chłopaków już mu powiedział i zdążył się umyć. Szkoda, musiało to wyglądać komicznie. Podszedł do nas, wyglądał na obrażonego ale widocznie tylko udawał. Podniósł Kingę i przerzucił ją przez ramię. Ona krzyczała żeby ją puścił, zasłoniła mu dłońmi oczy a Winiar, nic nie widząc, z całej siły wleciał na słupek od siatki. Wylądowali na ziemi tak, że Michał na niej leżał. W tej chwili na salę weszła reszta bełchatowskiej bandy i pod przewodnictwem Zatora zaczęli klaskać. Winiar szybko wstał i pomógł podnieść się Kindze. Chyba się trochę speszył, bo spuścił głowę w dół, wymamrotał ledwo słyszane ' przepraszam ' i poszedł do chłopaków się rozciągać. Postanowiłyśmy zostać na treningu, na początku oglądałyśmy rozgrzewkę, Michał co chwilę dyskretnie zerkał na Kingę, ona tylko spuszczała wzrok.
- Hah, zachowujecie się jak dzieci! Przecież widać że Winiar Ci się podoba. Zastanów się nad tym za nim będzie za późno, chyba nie chcesz być w takiej sytuacji jak ja teraz... - po moim policzku spłynęła łza, szybko ją otarłam. - Michał to wspaniały facet, spójrz jak on na ciebie patrzy! Nie zrani Cię tak jak Kuba, on jest inny. Jego życie też nie jest łatwe. - już nic nie powiedziała. Patrzyła tempo na swoje buty. Może nie powinnam była wspominać o jej byłym. Zostawił ją, gdy najbardziej potrzebowała jego bliskości i wsparcia. Mam nadzieję że wróci szybko do żywych bo jak na razie nadal patrzyła w podłogę. Ale ona tak ma, gdy jest smutna lub ma jakiś problem zawsze milczy. To jest chyba jej sposób na odreagowanie.
Po 2 minutach milczenia zawołał nas trener.
- Ze względu na to że Paweł jest chory, a Miguel poleciał już na zgrupowanie kadry Hiszpanii ja będę zagrywał na Kingę, ona będzie przyjmować do Marioli,  a ona będzie wam rozgrywać. Poćwiczycie trochę  atak do celu bo coś ostatnio ciency jesteście. - powiedział Nawrocki do chłopaków. Dogryzanie sobie to było już u nich normalne, standard. Ze względu że z Kingą nie mogłyśmy się przemęczać po 15 minutach zeszłyśmy z boiska i usiadłyśmy na krzesłach.
- To dzisiaj na tyle, dzięki chłopaki. Do zobaczenia jutro - powiedział Nawrocki.
Gdy wychodziłyśmy natknęliśmy się na Michała. Robił to chyba specjalnie..
- Podrzucić was gdzieś? - zapytał uśmiechając się do nas.
- Jeśli możesz to tak. - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Oczywiście, zawsze do usług. - powiedział to szarmanckim głosem i ukłonił się, zaczęłam się śmiać razem z Miśkiem. Kinga cały czas siedziała cicho. - To gdzie mam was podwieźć?
- Do ciebie. - odpowiedziała Kinga za mnie. Michał spojrzał na nią pytająca ale szybko zmienił mu się wyraz twarzy, nie wiedział o co chodzi ale podobał mu się tak pomysł. - Obiecałam Oliwerowi że go dziś odwiedzę. - sprostowała Kinga. Z Michałem przytaknęliśmy  tylko głowami i ruszyliśmy w stronę jego samochodu. Otworzył nam tylne drzwi do samochodu i gestem ręki nakazał wejść do środka, następnie zamknął za nami drzwi i wsiadł za kierownicę. Ruszyliśmy z parkingu w stronę jego mieszkania.  Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Michał otworzył nam drzwi. Zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Pewnie chciał zrobić dobre wrażenie na Kindze. Weszłyśmy za Michałem do bloku i wjechaliśmy windą na górę. Misiek otworzył drzwi do mieszkania i od razu przywitał nas Oliwer.
- Kingaaaa! - wyminął Miśka i rzucił się na Kingę. Ta wzięła go na ręce i dostała od Oliego buziaka w policzek. - Jak ja się za tobą stęskniłeem. - marudził. - Widzis, juz jestem zdlowy! - pokazał szereg swoich białych ząbków i przytulił Kingę. Szczerze to nie wiedziałam że mieli ze sobą tak dobry kontakt. Wyglądali razem jak mama z synkiem. Słodkoo. Potem Oliwer przywitał się ze mną i na samym końcu z tatą. Kinga jeszcze raz zbadała Oliwera i faktycznie, poprawiło mu się. Nie chciał nas wypuścić z domu ale w końcu się udało i mogłyśmy jechać na zakupy. Tylko nie same. Dołączył się do nas Oli z Miśkiem. Pojechaliśmy samochodem Winiara, siedziałam koło niego z przodu, a Kinga z tyłu razem z Oliwerem. Przez całą drogę zażarcie o czymś dyskutowali. Po niecałej godzinie jazdy dotarliśmy do jednej z łódzkich galerii. Najpierw postanowiliśmy coś zjeść ponieważ dobiegała już godzina 13.00 a ja z Kingą nie jadłyśmy obiadu. Zamówiłam sobie dewolaja a Kinga na spółkę z Oliwerem Spaghetti. Michał stwierdził że nie jest głodny. Dziwne. Zawsze jak Bartek wracał z treningu był taki głodny że pochłaniał wszystko to co się dało. Myślałam że to u nich normalne. Gdy zjadłyśmy rozpoczęłyśmy nasz maraton sklepowy. Najpierw udaliśmy się New Yorkera, naszego ulubionego sklepu. Oczywiście nie obyło się bez jakichś incydentów.
Kinga z masą ciuchów weszła do przymierzalni. Jak była już w środku, zobaczyłam lecącego Winiara w moją stronę. Jednak szybko mnie ominął i wparował do przymierzalni Kingi. Trochę się zdziwiłam jego zachowaniem, ale z drugiej strony mogłam wszystkiego się po nim spodziewać.

Perspektywa Kingi.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam na Michała. Byłam w samej bieliźnie, bo właśnie miałam przymierzać sukienkę. Zmierzył mnie wzrokiem i chytrze się uśmiechnął. Zbliżył się do mnie. Stał na przeciwko mnie i wpatrywał się w moje oczy. Czyżby powtórka z rozrywki? Oby nie. Spuściłam wzrok i kątem oka zobaczyłam w lustrze jak bezczelnie wpatrywał się w mój biust. Szybko podniosłam głowę i spiorunowałam go spojrzeniem. - Ej, Winia.. - nie skończyłam.
- Ciii. - przerwał mi przykładając palec do moich ust. - Muszę się schować. Pomóż mi. - wyszeptał. Czułam jego oddech na mojej szyi. Przeszedł mnie lekki dreszcz.
- Przed czym się chowasz? - starałam się uspokoić. Czemu ja tak na niego reagowałam? Przecież to co się ostatnio wydarzyło to było nic. Jednorazowy wybryk.
- Jakieś hot fanki chciały mnie dopaść więc musiałem się gdzieś schować, bo moje życie było w niebezpieczeństwie! - powiedział i posłał mi uśmiech #4. Popatrzyłam tylko na niego i wywróciłam oczami. Obróciłam się plecami i kontynuowałam przymierzanie ubrań. W lustrze widziałam jak nadal mi się przygląda. Założyłam sukienkę.
- Zapniesz? - zwróciłam się do Michała, nigdy sama nie umiałam sama zapiąć zamka na plecach. Byłam taką trochę niezdarą. To samo Bartek. Jak nie ja coś stłukłam, wywróciłam, rozwaliłam itp. to Bartek musiał coś nabroić. A Mariola zawsze na nas krzyczała i musiała po nas sprzątać. Teraz krzyczy już tylko na mnie. Brakuje mi Bartka. Parę lat temu obiecałam sobie że już nigdy nie będę płakać, a przynajmniej że nie będą to łzy smutku.Musiałam być w tej kwestii silna, musiałam zrobić to dla Marioli. Jeśli ja również rozkleiłabym się to nie wiem jakbyśmy przeżyły. Kiedyś Mariola pomogła mi się otrząsnąć i podnieść, byłam jej to winna. A poza tym to praw­dzi­wy przy­jaciel jest zaw­sze z tobą, jak cień. Z tą różnicą, że nie znika, na­wet w trak­cie naj­większej ciemności. 
Odwróciłam się w stronę Michała.
- I jak? - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Spojrzał na mnie i znowu się uśmiechnął.
- Łaaał. - chyba tylko tyle był w stanie wypowiedzieć. Spojrzałam w lustro, poprawiłam odruchowo włosy i zaczęłam przyglądać się mojemu odbiciu.Chyba nie było tak źle. Dobrze leżała i idealnie do mnie pasowała.
- Kupię ją. - stwierdziłam.
- Mhmm. - mruknął Misiek nadal mi się przyglądając. Szczerze to już mnie to nawet nie zwracałam uwagi na to że w mojej przymierzalni jest osoba płci przeciwnej, po prostu robiłam swoje. Przymierzyłam jeszcze fioletowe rurki, 2 koszulki i szary sweterek. Michał stał w tej przymierzalni i cały czas sie na mnie patrzył i za każdym razem gdy przymierzyłam coś nowego mówił że ładnie wyglądam. Kłamczuch. Wyszłam z przymierzalni z Michałem. Ja trzymałam w rękach ubrania które zamierzałam kupić, a Michał moją torebkę i bluzę. Ruszyliśmy w stronę kasy. Położyłam rzeczy na sklepowej ladzie aby kasjerka mogła je skasować. Postanowiłam dziś zaszaleć.
- Bartek miał rację. Jesteś zakupoholiczką! Obie jesteście! - dodał Winiar gdy zobaczył Mariolę idąca w stronę kasy obładowaną stertą ubrań.
- Cicho. Podasz mi moją torebkę? - poprosiłam.
- Jasne. - wymamrotał.
- Michał, wiesz gdzie jest mój portfel? - zapytałam zdezorientowana grzebiąc w torebce. Zgubiłam mój portfel. Nie miałam przy sobie ani grosza.
- Ostatnio widziałem go u mnie w samochodzie na fotelu, pewnie go tam zostawiłaś. - Super. No i co teraz? Na odpowiedź na to pytanie nie musiałam długo czekać. Proszę. - usłyszałam i podniosłam głowę. Zobaczyłam jak Michał daje kasjerce należną sumę za moje ubrania.
- Co ty wyprawiasz? Przecież nie będziesz za mnie płacił. - opieprzyłam Miśka.
- Proszę, reszta. - kasjerka oddała Michałowi resztę. Wziął torbę z zakupami do ręki i wyszedł ze sklepu. Poszłam za nim i stanęłam obok niego. Nie odezwał się słowem. Nawet nie oddał mi moich ubrań, które on kupił. 
Bezczelny.

 Odeszłam od lady sklepowej i wyszłam ze sklepu z Oliwerem. Szybko znalazłam Kingę i Michała stojących i kłócących się o coś. Podeszliśmy do nich.
- Co się dzieję? - zapytałam obojga.
- Nic. - odpowiedział Michał i się uśmiechnął.
- Zostawiłam portfel w samochodzie i on za mnie zapłacił, i nie chce słyszeć o tym żebym mu oddawała pieniądze i mi wmawia że to prezent urodzinowy, a urodziny mam za 3 miesiące. I nawet nie chce dać mi torby z ubraniami! O właśnie, skoro taki z ciebie dżentelmen to Marioli też weź torbę. - powiedziała Kinga i uśmiechnęła się w moją stronę.
- Nie ma problemu. - odpowiedział Misiek i również się uśmiechnął. Wziął ode mnie torbę i poszliśmy dalej. Nie pytałam już o co chodziło w sytuacją w przymierzalni, wolałam nie wiedzieć. Następny cel to sklep dla dzieci. Michał chciał kupić Oliwerowi jakąś bluzę i spodnie. No więc teraz zaczęła się rewia mody w wykonaniu Olika. Kinga pomagała mu się ubierać i zapowiadała go w jakim teraz stroju wystąpi. Wszyscy dużo się śmialiśmy i humory również nam się zdecydowanie poprawiły. W końcu Michał kupił Oliwerowi 2 pary spodni, bluzę i koszulkę. Teraz to ja wybrałam kierunek w jakim się udamy, a mianowicie - Cropp. Od razu gdy przekroczyłam progi sklepu ' rzuciłam ' się na półkę z nową kolekcją. Bardzo mi się spodobała. W końcu coś w moich klimatach. Wzięłam 3 koszulki, bluzę, 2 pary rurek, szorty, tunikę i poleciałam do przymierzalni. Kinga poszła oglądać akcesoria. A chłopaki patrzyli na ubrania w dziale męskim. Trochę czasu mi zajęło to przebieranie się. Wołałam co chwilę Kingę żeby wyrażała swą opinię ale za bardzo to mi nie pomogła. Według niej oczywiście wyglądałam we wszystkim rewelacyjnie. Musiałam poprosić o radę profesjonalnego stylisty.
- Oliwer! - zawołałam.
- Taaak? - przydreptał Oli.
- Jak według ciebie wyglądam? Tylko szczerze. Potrzebuję profesjonalnej opinii. - wytłumaczyłam chłopczykowi a on podszedł do sprawy tak jak na to liczyłam. Zrobił poważną minkę i zaczął wyrażać swoje opinie.
- Ta bluska cie poglubia. Bzydki kolol spodni. Następne!
Wow. Nie wiedziałam że jest aż tak źle, no ale ok. Ubrałam następne spodnie i koszulkę.
- Mas zbyt obcisłe spodnie, weś więksy lozmial, a koszulka moze być. Dalej.
- Nawet ładnie wyglądas w tych spodenkach, a ta kosulka to polazka.
- Ta bluza jest supel, weś ją!
Przebrałam się w swoje ubrania i wyszłam z przymierzalni. Nie wiedziałam że Oli się na tym tak zna. Przynajmniej na niego mogłam liczyć w doradzaniu. Podeszłam do kasy przy której stała już Kinga, kupowała jakiś naszyjnik, chyba wąsy. Zapłaciłam za siebie i za Kingę, bo nie chciała już pożyczać pieniędzy od Michała. Weszliśmy jeszcze do paru sklepów i zjechaliśmy na podziemny parking kierując się do samochodu. Michał włożył zakupy do bagażnika i znowu otworzył nam drzwi jak dżentelmen. Ehh. Jak on się stara. Hmm. to może mu jakoś pomogę.
- Chodź Oli, teraz to ja z tobą usiądę z tyłu i jeszcze podyskutujemy o tych ubraniach i mi powiesz co ci się w nich nie podobało. - powiedziałam i teatralnie położyłam dłonie na biodrach i zrobiłam wściekłą minę. Szybko wsiadłam do samochodu, a Oliwer od razu za mną. Zaczęłam go dźgać, a on nie był mi dłużny i mi oddał. Bawiliśmy się jak małe dzieci, Oliwer to dobry chłopak. Szkoda mi go, że tak potoczyły się losy jego rodziców. Ale może zostanę jego ciocią jak się uda. Michał otworzył Kindze drzwi od strony pasażera, a gdy wsiadła zamknął je za nią, odwróciła się w moją stronę i posłała mi spojrzenie pełne grozy. Uśmiechnęłam się do niej bardzo szeroko, przewróciła tylko oczami i odwróciła się. Michał wszedł do samochodu, przekręcił kluczyk w stacyjce i wyjechaliśmy z galerii.
Przez 20 min. w samochodzie było słychać tylko mnie i Oliego, tzn. nasze zacięte spory na temat jego opini o ubraniach które dziś przemierzałam.
- Ale czemu uważasz że tamta koszulka z kokardką to porażka?
- Jak to cemu? Bo pzeciez ona jest zbyt plostacka.
- Prostacka? Ona była prosta, a nie prostacka, po prostu bez żadnych wymyślnych dodatków.
- No właśnie. Nie była w ogóle olyginalna.
- Ale ja... - i nie dokończyłam bo przerwał mi pan kierowca.
- No to może zaśpiewamy coś? Co wy na to? - zaproponował znienacka. Zanim ktokolwiek mu odpowiedział on włożył jakaś płytę do radia i zaczęła lecieć piosenka " Somebody That I Used To Know " a Michał zaczął śpiewać. Wszyscy spojrzeli na niego jak na głupka ale w końcu się do niego dołączyliśmy, nawet Kinga zaczęła z nami śpiewać. Ale była beka. No i tak minęła nam podróż do domu. Zaśpiewaliśmy chyba z 20 piosenek. Misiek odwiózł nas pod sam dom. Proponował nam nawet że odniesie nam torby na górę ale grzecznie podziękowałyśmy. Najpierw pożegnałam się z Michałem, gdy Kinga żegnała się z Olim i obmyślali już jakiś kolejny diabelski plan lub Olik męczył Kingę kiedy znowu się spotkają. Później nastąpiła wymiana. Ja poszłam do Oliwera, a Kinga do Michała, on chciał jej chyba dać buziaka ale zrobiła skuteczny unik i tylko przytulili się na pożegnanie. A myślałam że jednak zmądrzała. Ale z niej to chyba zawsze będzie taki głupek. Ale za to ja umówiłam się z Oliwerem na kolejne zakupy. Ustaliliśmy że zostanie moim prywatnym stylistą. Wzięłyśmy torby na górę, wjechałyśmy windą na piętro na którym mieszkamy. Pod drzwiami leżała mała czerwona paczuszka z liścikiem.


Witajcie! :]
Z góry przepraszamy za takie opóźnienia z postami ale w wakacje czekały nas nieoczekiwane wyjazdy i przez brak czasu oraz wakacyjny szał nie dodałyśmy tego posta. Wybaczcie nam! ;) Ale już zaczynamy wracać do normy. No może jeszcze Miła narzeka, no więc pomóżcie mi ją jakoś zmotywować bo ostatnio nic się jej nie chce. Leń. :D
A wam jak minęły wakacje? Opowiadajcie! :) 

Nasze podsumowanie : miałyśmy urwanie głowy, co chwilę jakieś wyjazdy i treningi. Ciężko było wszystko ogarnąć. Ale ogólnie pozytywnie minęły nam te 2 miesiące. Kiki = murzyn , Miła = białas.
No to #3 już jest w waszych rękach. Mamy nadzieję że przypadł wam do gustu. Jeśli ktokolwiek to czyta to zostawcie po sobie jakiś komentarz, ona nas motywują do dalszego pisania. Do zobaczenia. ;*