środa, 20 czerwca 2012

1. Czemu wszystko się zmienia i nic nie jest po staremu?

Przed jego wyjazdem obiecałam mu że posprzątam po jego wczorajszej imprezie urodzinowo-pożegnalnej. Co prawda swoją 24 będzie obchodzić dopiero za tydzień ale chciał ją świętować w gronie przyjaciół.
Był bardzo zadowolony z tego że dostał propozycje gry w tak wspaniałym klubie jak Dynamo Moskwa. Mi od początku to się nie podobało, czemu nie mógł zostać tu w Bełchatowie. Przecież to tutaj ma przyjaciół i rodzinę. Wiedziałam że chcę się rozwijać, ale bałam się jak to będzie bez niego. Bałam się że ten wyjazd go zmieni.
 
Minęły dopiero 2 godziny, ale ja już za nim bardzo tęskniłam. Starałam się to ukryć przed Kingą, ale ona i tak o wszystkim wiedziała. Znała mnie bardzo dobrze i wiedziała jak bardzo to wszystko przeżywam. Powtarzała mi w kółko żebym mu wszystko powiedziała, ale ja jej nie słuchałam. Za bardzo się bałam. Bałam się że mogę tym wszystko popsuć i nie będzie dało się tego naprawić. Nie chciałam tak ryzykować. A może jednak powinnam chociaż raz w życiu zaryzykować? Dać ponieść się emocjom i powiedzieć wszystko to co czuję i myślę? Ale ja tak nie potrafiłam, zawsze byłam nieśmiałą, szarą myszką, zamkniętą w sobie. Ale on chyba to lubił. Zawsze krytykował dziewczyny zbyt pewne siebie, te które spotkał już w swoim życiu.

- Co to?
- Prezent.

- Ale z jakiej to okazji?
- Mariola, pamiętaj o mnie. Już zawsze. 
Choćby nie wiem co się stało, obiecaj mi że nie zapomnisz o mnie.


Przyglądałam się bransoletce, którą wczoraj dostałam od niego na pożegnanie. Było idealna, nawet nie wiedziałam że Bartek ma taki dobry gust. Na łańcuszku wygrawerowany był napis: friends forever oraz dwie zawieszki: jedną z piłką, a drugą w kształcie koszulki reprezentacyjnej z numerem 6 i nazwiskiem Kurek Lubiłam nosić bransoletki, więc taka ' pamiątka ' po nim była jak najbardziej trafionym prezentem.

Gdy weszłam do mieszkania zaczęłam wspominać te wszystkie lata spędzone w tym miejscu. Mieszkaliśmy tu wszyscy razem, przyjaciele których połączyła wspólna pasja - siatkówka. Te wszystkie nieprzespane noce, bitwy na poduszki, gry na PS3 - tych wspólnie spędzonych chwil nie da się zapomnieć. Ale gdy Bartek stał się jednym z najlepszych siatkarzy w naszym kraju zdecydowałyśmy się z stamtąd wyprowadzić. Mieszkanie wyżej sprzedawała Ania, która wyjechała za granice, zdecydowałyśmy z Kingą kupić je i przeprowadzić się do niego, tak żeby być zawsze blisko Bartka.
Weszłam do salonu, który był połączony z kuchnią, zobaczyłam straszny bałagan po wczorajszej imprezie. Wszędzie było pełno butelek, puszek i wszelkiego rodzaju opakowań po alkoholu. Na stole leżało jeszcze jedzenie, którego nie zdążył zjeść pewnie jeszcze Zator, straszny z niego łakomczuch. Gdy zobaczyłam jak wygląda kuchnia powiedziałam:  dzięki Bartek. Gdyby ktoś nie wiedział, że odbyła się tu wczoraj impreza wielkoludów, zapewne pomyślałby że przez kuchnie przeszło jakieś tornado! Totalny rozpierdol. Gdyby nie to że go lubiłam, nie zgodziłabym się na to. Nienawidziłam sprzątać a co dopiero jeszcze po kimś. Kinga również, więc może dlatego w naszym mieszkaniu zawsze panował artystyczny nieład? No właśnie, Kinga! Farciara, wymigała się od sprzątania jakąś ważną sprawą na uczelni, którą musiała załatwić. No cóż, muszę poradzić sobie z tym sama.

Po 3 godzinach ogarniania tego syfu postanowiłam sobie zrobić przerwę. Weszłam do mojego dawnego pokoju, wszystko wyglądało tak jak dawniej. Na komodzie leżało nasze stare zdjęcie. Przyglądałam mu się dłuższą chwilę nie zauważając jak łzy napłynęły mi do oczu i powoli zaczęły spływać po policzkach. Po paru minutach usłyszałam czyjeś kroki, szybko je otarłam i wyszłam z pokoju.
- Heej, jak ci idzie sprzątanie? - zapytała Kinga.
- Dobrze już prawie skończyłam – odpowiedziałam smutnym głosem.
- Płakałaś? - jak ona mnie zna. Szybko przetarłam oczy a ona podeszła do mnie i bez słowa mnie przytuliła.
- Yy.. nie – Chociaż wiedziałam że wie, że kłamię to i tak po co miałam jej się przyznawać? Po to żeby mnie pocieszyła? Wcale nie było mi to potrzebne i tak nic to by nie zmieniło. Ja chciałam jego, chciałam zatopić się w tych jego pięknych, niebieskich tęczówkach, zapomnieć o całym świecie, o moich zmartwieniach i problemach. Ale jego już tu nie było. Nie wiedziałam kiedy wróci. Z rosyjskim klubem związał się na 2 lata. Jednak obiecał mi, że jeśli mu się tam nie spodoba to rozwiąże umowę po jednym sezonie. Ale ja w to nie wierzyłam, wiedziałam jak to jest grać w rosyjskiej lidze. Grałam tam przez jeden sezon razem z Kingą przed naszym wypadkiem. Nie wiem jakim cudem, ale wypatrzyli nas jeszcze jako rozpoczynające karierę sportową siatkarki. To tam nauczyłyśmy się co to prawdziwa gra w siatkówkę, pełna poświęceń i wyrzeczeń. Było to wspaniałe uczucie, mimo że w Rosji siatkówka nie jest aż tak popularna jak w Polsce. Wiele dał mi ten wyjazd, rozwinęłam się przede wszystkim pod względem technicznym jak i psychologicznym. Zawsze z Kinga marzyłyśmy żeby zostać siatkarkami, wszystko byłoby dobrze gdyby nie ten dzień, który zmienił wszystko.. Postanowiłam dokończyć studia, nadal na tym samym kierunku ale już nie jako siatkarka, tylko jako trenerka. Lekarze tylko na tyle mi pozwolili. Kinga studiowała medycynę, chciała zostać pediatrą tak jak jej matka. Znała biegle hiszpański i udzielała także prywatnych lekcji. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Kinga:
- Ej, Mariola, przestań już o nim myśleć! On wróci! Obiecał..
- Łatwo ci powiedzieć. - Uff.. co za ulga. Wiedziała jak nie lubię tego użalania się nade mną.
- Chodź, dokończymy to sprzątanie i pójdziemy oglądnąć jakiś film.
Ogarnęłyśmy już salon. Gdy Kinga poszła do toalety zadzwonił mój telefon. Winiar.
- Cześć, jak wam idzie sprzątanie po wczorajszej bibie? – zapytał Misiek.
- Dobrzej już prawie skończyłyśmy – odparłam.
- Właściwe to ja dzwonie do ciebie z prośbą bo Oliwer źle się czuje i ma gorączkę. Martwię się o niego, bo już nawet nie chcę ze mną meczu obejrzeć. A Kinga studiuje medycynę to pewnie zna się na tych sprawach..
- A nie możesz pójść z nim do jakiegoś specjalisty?! – przerwałam mu.
- No ale jest już późno i wszystkie gabinety są już zamknięte, a do szpitala nie chcę jechać, bo aż tak źle to nie jest. No proszę Cię, zapytasz się Kingi czy nie mogła by przyjść, bo nie mogę się do niej dodzwonić. Jeśli się zgodzi tak to napisz mi sms-a. Wiesz gdzie mieszkam.
- Okej, paa – rozłączyłam się.
Winiar był najlepszym przyjacielem Bartka z dawnego klubu. W życiu nie najlepiej mu się ułożyło. Dagmara w młodym wieku przed ślubem zaszła z nim w ciąże. Michał nie był jeszcze pewny swoich uczuć ale ze względu na dziecko zdecydował się z nią ożenić, myślał że wszystko się ułoży gdy zobaczy swojego synka. Jednak tak się nie stało. Gdy Oliwer skończył 4 lata postanowił złożyć papiery rozwodowe z jego winy. Sąd przyznał opiekę Dagmarze ale mógł spotykać się z małym kiedy tylko zachce. Dagmara przez długi czas nie mogła się pogodzić ze stratą ukochanego, prosiła go o powrót ale on nic do niej nie czuł. Ona znalazła sobie nowego faceta, wyjechała z nim na wakacje i zostawiła Oliwera na 2 tygodnie z Michałem.

Kiedy Kinga wróciła opowiedziałam jej o telefonie od Miśka. Oczywiście się zgodziła, lubiła Oliwera.
Napisałam mu sms-a że będziemy za 30 minut. Super, Kinga zapomniała o tym że miałyśmy obejrzeć film, ale z niej przyjaciółka. W ostatniej chwili zrezygnowałam, chciałam zostać w domu i wziąć ciepłą kąpiel w naszej wieelkiej wannie. Na początku mówiła że nie chcę iść sama ale jednak zdecydowała się pójść. Wiedziała że chcę aby zostawiła mnie samą, potrzebowałam chwili na przemyślenie niektórych spraw. Miałam ochotę do niego zadzwonić ale nie wiedziałam czy to odpowiedni moment. Kiedy wyszłam z wanny ubrałam się w jego dużą koszulkę z Ligi Mistrzów i krótkie, czarne spodenki – czyli mój zestaw do spania. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty i herbatę. Weszłam do swojego pokoju, usiadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na Skype, GG i Facebooku. Przegryzając tosty obczajałam zdjęcia dodane przez moich znajomych. Nagle na ekranie pojawił się komunikat że Bartek do mnie dzwoni. Mimowolnie uśmiechnęłam są do ekranu laptopa. Szybkim ruchem poprawiłam trochę włosy i odebrałam połączenie. Na ekranie pojawił się Bartek z ogromnym bananem na twarzy. On zawsze znajdzie jakiś powód szczęścia. Uwielbiałam to w nim, zawsze potrafił poprawić mi humor.
- Hej. - przywitał się.
- Cześć.Co ty się tak szczerzysz?
- Jaaa? Wydaje ci się. - powiedział po czym uśmiechnął się jeszcze bardziej. Jebnął takiego smajla że myślałam że większego się nie da.
- No mów, bo widzę że zaraz nie wytrzymasz. - powiedział i wystawiłam mu język.
- Ej, bo zaraz to w ogóle Ci nie powiem. - zrobił taką minę że myślałam że nie wytrzymam. Ale musiałam się szybko pohamować bo spiorunował mnie spojrzeniem.
- No dobrze, dobrze. Już przestaję. No więc?
- Tamdadadadadaaaaam! - powiedział a raczej wykrzyczał to i podniósł w ręce jakiś mały przedmiot, musiałam poczekać chwilę aż będzie bardziej ostry żeby go zobaczyć. Miałam małą wadę wzroku, ale nie nosiłam żadnych soczewek ani okularów, bo po co? Przecież ślepa jeszcze nie jestem. W ręce Bartka znajdowały się jakieś kluczyki.
- Do czego to? - zapytałam.
- Pamiętasz ten samochód który wam pokazywałem i mówiłem że sobie taki kupie? - powiedział, nadal szczerząc się do kamerki.
- No i..?
- Już nie muszę go kupować! Zarząd klubu mi go kupił żebym się na ' treningi nie spóźniał ' .
- Ty masz się nie spóźniać? Hahah. To musisz się postarać.
- No wiesz, mając taki samochód i normalne drogi to nawet nie ma szans żebym się spóźnił.
- Ej, ale masz mi nie szaleć tym samochodem, bo jeszcze sobie coś zrobisz. - popatrzył na mnie jak na wariatkę. Bo to ja zawsze robiłam jakieś głupie rzeczy, a teraz kogoś przed takim czymś przestrzegam. - Jak przyjadę to poszalejemy razem i zobaczymy ile to twoje cacko wyciąga. - jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Jestem nadal tak samo nienormalna = wszystko jest ze mną w porządku.
- Oo, czyli masz w planach odwiedzić mnie? - nie jestem pewna, ale chyba się ucieszył.
- Noo raczej. Musimy cię tam z Kingą przypilnować żebyś nic nie nabroił.
- Pff, jaa? Przecież ja zawsze taki grzeczny jestem. - zrobił minę niewiniątka. Zaczęliśmy się oboje śmiać.
- No a jak w klubie? Jak było na pierwszym treningu i ogólnie jak jest w Rosji? Opowiadaj wszystko po kolei. - nakazałam Bartoszowi.
- No to tak: Doleciałem do Moskwy w 3 godziny. W samolocie siedziałem jak najbliżej przejscia i jak najdalej okna. - No tak Bartek bał się latać, no i miał lęk wysokości. Zawsze się z tego śmiałam, ale jak Bartek dowiedział się że ja boje się pająków to zaczął wykorzystywać to przeciwko mnie. Jak jeszcze mieszkaliśmy razem to pewnego dnia przyniósł do domu takie olbrzymiego, owłosionego pająka. I postawił go na moim biurku. Ale on mnie wtedy wkurzył! Nie odzywałam się do niego przez tydzień. - W samolocie była taka jedna ładna stewardessa więc troszeczkę z nią poflirtowałem. - gdy to mówił śmiesznie poruszył brwiami, rozbawiło mnie to ale jednak coś w środku we mnie pękło. Szybko sobie przypomniałam że on mnie widzi, wiec starałam się udawać że wszystko jest ok. Ale chyba mi nie wyszło, bo Bartek spojrzał na mnie tak jak nigdy dotąd. Ale znałam to spojrzenie. Patrzył tak kiedyś tylko na jedną osobę. - Mariola.. - zaczął nieśmiało.
I w tej chwili ktoś pukał do drzwi. Ucieszyłam się bo z jednej strony było to moje wybawienie z krępującej sytuacji bo Bartek chyba zaczął się domyślać ale to tylko moje podejrzenia. Ale z drugiej strony czekałam na tą rozmowę od dawna. Rzuciłam tylko szybkie "Ktoś puka, muszę kończyć, paa." i wyłączyłam skype'a.
Podeszłam do drzwi, wyjrzałam przez wizjer a tam stała ona...



Hej! :)
Wszystko już pozaliczane więc można powiedzieć że teraz chillout! (;
Oddajemy pierwszy rozdział w wasze ręce. Mamy nadzieję, że nie przynudzamy już od początku. :D
Zachęcamy gorąco do komentowania. ;)
Dozobaczenia. ^^

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Beginnings are always difficult.

- Obiecujesz?
- Co?
- Że między nami zawsze będzie tak jak teraz.
Że nic się nie zmieni.
- Ale..
- Bartek, proszę Cię. Obiecaj.
- Obiecuję.

Stałam i patrzyłam przez okno na odlatujący samolot.  Zastanawiałam się co chciał mi wtedy powiedzieć. Może gdybym mu wtedy nie przerwała teraz moje życie wyglądałoby inaczej? Ale teraz jego już nie ma. I prędko nie wróci. Nie wiadomo czy w ogóle wróci.. Pozostała mi tylko nadzieja że wszystko będzie tak jak zawsze chciałam i marzyłam o tym. Wiedziałam że to niemożliwe ale w głębi serca wierzyłam w to. Może i jestem naiwna i głupia, ale już nic na to nie poradzę. Muszę żyć dalej.

Wolnym krokiem zaczęłam się oddalać od okna, nadal zamyślona. Napotkałam spojrzenie mojej przyjaciółki. Pełne czułości i zmartwienie. Ona tylko o " tym " wiedziała. Wiedziała nawet przede mną. Znała mnie, może nawet aż za dobrze. Denerwowało mnie to że zawsze ma rację. Ale kochałam ją jak własną siostrę. Była dla mnie wsparciem. Ona razem z nim. Byliśmy niemalże nierozłączni. Trójka przyjaciół znająca się od dziecka. Wszystko robiliśmy razem. Takie nasze trio: odważny Bartosz , zaradna Kinga , uczynna Mariola . Teraz pozostała tylko dwójka. On zostawił nas. Pojechał w świat rozwijać się. Nie miałyśmy mu tego za złe. Cieszyłyśmy się razem z nim jego szczęściem. Wiedziałyśmy co to jest kariera sportowca. Gdyby nie nasz wypadek pewnie my też rozwijałybyśmy się teraz sportowo. Jeździłybyśmy teraz po świecie grając w zagranicznych klubach, reprezentując narodowe barwy. Ale niestety los chciał inaczej.

Zmierzałyśmy w milczeniu ku jego samochodowi, którym tu przyjechaliśmy. Wsiadłyśmy i odjechałyśmy. Odjechałam stąd " niepełna "? Czułam że zostawiłam cząstkę siebie razem z nim, mając nadzieję że o mnie nie zapomni, nie zapomni o tym co nas łączyło.



Witamy! ;)
Zapraszamy na nasze pierwsze opowiadanie. Mamy nadzieję że wam się spodoba. Jeśli ktoś to czyta to prosimy o pozostawienie po sobie komentarzy, które motywują nas do dalszego pisania bloga.
Opowiadania będą dodawane w miarę możliwości raz na tydzień, jeśli się uda może nawet dwa razy. :)
Pozdrawiamy i do następnego. ;*