poniedziałek, 22 października 2012

6. " Pozwól, że opowiem ci o znajomości, która trwa chociaż nie jest pewna swojej przyszłości. "

Zaraz po wyjściu z domu skierowałam się do naszego miejsca spotkania. Była dopiero  17:20 więc miałam jeszcze 40 minut na dojście w wyznaczone miejsce. Wyszłam trochę wcześniej żeby im nie przeszkadzać no i oczywiście zawsze się spóźniałam więc tym razem wolałam mieć duży zapas czasowy. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę parku. Koniec lata zbliżał się wielkimi krokami, choć jak na końcówkę sierpnia jest dziś wyjątkowo ciepły wieczór. Szłam parkowymi dróżkami, usypanymi żwirkiem. Na ławce nieopodal mnie siedziała jakaś starsza pani, trzymała w ręce kromkę chleba, z której co chwilę urywała kawałek i rzucała gołębiom dreptającym wokół niej. Wyglądała na bardzo samotną, już parę razy ją tutaj widziałam, zawsze siedziała na tej samej ławce, sama, powtarzając tą samą czynność. Ewentualnie zmieniając gołębie na łabędzie pływające za jej plecami po stawie. Zrobiło mi się jej żal. Miałam jeszcze dużo czasu, a kawiarnia jest tuż za parkiem więc postanowiłam że podejdę do kobiety. Stanęłam na przeciwko niej, nie powiem, trochę się jej bałam ale inne uczucia były silniejsze.
- Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem. - Mogę się dosiąść ? - Kobieta tylko skinęła głową, cały czas karmiąc gołębie. - Piękny wieczór. - powiedziałam patrząc w niebieskie niebo, przecięte smugami po lecących samolotach. Dostrzegłam jeden który leciał, już po jutrze będę lecieć takim właśnie środkiem transportu do mojego przyjaciela, od razu rozmarzyłam się jeszcze bardziej na samą myśl tego spotkania. Samolot właśnie przeciął 2 inne ślady, tworząc znak przypominający literę M . I w tym momencie przypomniało mi się jaki jest cel mojej dzisiejszej wyprawy. Byłam bardzo ciekawa kim był ten ‘ cichy wielbiciel ’ .
- Masz rację drogie dziecko. - odezwała się kobieta, spojrzałam na nią. Również wpatrywała się swoimi już lekko zamglonymi, błękitnymi oczami w warstwę atmosfery. - Dlaczego do mnie podeszłaś?
- Wydawała się pani taka samotna. - odpowiedziałam. Kobieta cicho ale jednak roześmiała się melodyjnie.
- Nie jestem samotna, kochanie. Mam męża, dzieci oraz gromadkę wnuków czekających na mnie w domu. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie ciepło. - A ty? Ma kto na ciebie czekać w domu? Wyglądasz na strapioną. - zauważyła kobieta.
- Wspaniałą przyjaciółkę, która jest dla mnie jak siostra. - na samą myśl się uśmiechnęłam. - I chyba ma pani rację.
- No tak, przyjaciele. - wypowiedziała to słowo, jakoś inaczej, jakby chciała nadać mu sens odpowiednim wypowiedzeniem go. - Prawdziwi przyjaciele są jedną z najważniejszych oraz najlepszych rzeczy w życiu jakie mogą kogokolwiek spotkać. Ale nie zastąpią nigdy tej bliskości, czułości czy poczucia bezpieczeństwa jakie da ci tylko ta jedna, jedyna osoba. - powiedziała i znów zamyśliła się, spojrzała na mnie i pytającym oraz zmartwionym wzrokiem spytała. - A czy ty masz kogoś takiego? Masz u swego boku mężczyznę który cię bezgranicznie kocha?
- Chyba nie. - odpowiedziałam niepewnie.
- Chyba? - powtórzyła.
- Na pewno nie. - zreflektowałam się. No bo kogo ja niby mogłam mieć na myśli? Bartka? Na co ja liczę? Że gdy mnie zobaczy wpadnie w niepohamowaną radość, weźmie mnie w swoje silne ramiona, przytuli z całej siły jak gdyby nigdy nic i powie mi nagle że mnie kocha? Boże, jaka ja jestem naiwna i głupia. Stanowczo za dużo się nad sobą rozczulam. Muszę to zmienić i w końcu zacząć panować nad swoim życiem.
- Ahaa. Już rozumiem. - powiedziała to i zrobiła zrobiła taką minę że wyglądała jakby była najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Może i była. Na jej twarzy były widoczne zmarszczki. Musiała przeżyć naprawdę dużo. Wiele rzeczy wskazuję na to że ma ogromne doświadczenie życiowe. - Ty jesteś zakochana! Ach, jak mogłam dopiero teraz zauważyć, przecież to takie oczywiste. To dlatego jesteś taka zamyślona. To co jest nie tak? - byłam pod wrażeniem jak ona szybko odczytywała każde moje zachowanie.
- Bo to jest mój przyjaciel, on nic o tym nie wie, on do mnie chyba nic nie czuje, wyjechał do Rosji, jest siatkarzem i rozwija swoją karierę. A zresztą, on to on - sławny, przystojny, a ja? Taka szara myszka, niepewna, wstydliwa. Pewnie nawet by na mnie nie spojrzał, gdyby mnie nie znał. Chociaż dla Bartka nie liczą się same stereotypy idealnych dziewczyn. On musi poznać każdego z charakteru, no ale co to zmienia? - opowiedziałam staruszce.
- Mhmm. - zamyśliła się. - Słuchaj mnie moja droga. W życiu najważniejsza jest miłość, a nie pieniądze czy sława. To są tylko rzeczy które czasami udaje nam się osiągnąć podczas dążenia do tego właściwego celu. Do szczęścia, miłości, zdrowia. Jeśli nie spróbujesz mu o tym powiedzieć, to nawet nie zdajesz sobie sprawy ile może cie ominąć w życiu. Jeszcze wszystko przed tobą, więc pamiętaj co ci teraz powiedziałam i żyj tak abyś niczego nie żałowała. - powiedziała i uśmiechnęła się. - No to leć już, bo widzę że już za tobą wydzwaniają. - no tak, nawet nie usłyszałam kiedy mój telefon zaczął o sobie przypominać.
- Dziękuje. - podziękowałam kobiecie i wyruszyłam w ponowną drogę do kawiarni. Wyjęłam telefon z torebki, dostałam sms.a, od Kingi.
` Ratuj mnie! Powiedziałam że mogą wybrać to co chcą robić i Winiar wymyślili sobie że się pobawią w makijażystkę. To ma być zemsta za prezent ode mnie który odstał w tamtym tygodniu. Będę wyglądać gorzej od niego. I jeszcze Oli też przeszedł na stronę zła. Już nic mi nie pomoże. Umieram. Żegnaj. `
Haha, no to się doigrała. Mam nadzieję że zrobią jej jakieś pamiątkowe zdjęcie i mi potem pokażą. Taak, jestem wredna, nie ratuje swojej przyjaciółki. Więcej mandarynek dla mnie. Obie wręcz ubóstwiałyśmy mandarynki. Prezenty od Bartka na święta wyglądały tak: jakiś tam prezent + masa mandarynek. Wyszłam już z parku, moim oczom pokazała się kawiarnia, z dużym czerwonym, neonowym napisem nad wejściem Julia. Kiedy miałam już wchodzić ręce zaczęły mi drżeć, a nogi miałam jak z waty. Zawsze tak miałam gdy się stresowałam. Weszłam do środka i
usiadłam przy stoliku jak najbliższym okna żebym mogła rozglądać się czy ktoś już idzie. Wnętrze wykonane w dość nowoczesnym stylu. Rozejrzałam się po lokalu i zobaczyłam tam tylko starszą panią popijającą kawę  i parę zakochanych. Zaczęłam sobie wyobrażać, że to ja i Bartek, jesteśmy tak szczęśliwie zakochani. Nie ma co, wyobraźnie to ja mam bardzo bujną jak na ten wiek. Z rozmyśleń wyrwałam mnie kelnerka, która popatrzyła na mnie jakbym była głupia. No tak, kobieta robiąca maślane oczy w stronę jakiejś pary, robiąc przy tym przeróżne miny musiała naprawdę psychicznie wyglądać.  Zapytała czy coś podać, odmówiłam. Po raz drugi rozglądnęłam się po lokalu i nadal nie dostrzegłam nikogo kto mógłby na mnie czekać. No świetnie, pewnie ktoś zrobił sobie ze mnie kawał a ja naiwna mu w to uwierzyłam, ale i tak nie mam nic do stracenia jeśli tu zostanę i poczekam, może ktoś się zjawi.  Po 5 minutach czekania ujrzałam Maćka niosącego wielki bukiet herbacianych róż - moje ulubione.  Wszedł do kawiarni i gdy tylko mnie zauważył podszedł do mojego stolika. Czyli to Maciek jest tym cichym wielbicielem, a jednak Kinga miała rację.
- Cześć Mariola, a co ty tu robisz? - zapytał dość zdziwiony Maciek.
- Hej, to raczej ja ciebie powinnam o to zapytać. Jestem umówiona i to chyba z tobą - odparłam niepewnie widząc jego zdziwienie.
- To chyba jakaś pomyłka, umówiłem się tu z koleżanką z mojego osiedla. - sprostował.
Uff, kamień spadł mi z serca, już myślałam, że Maciek jednak nie odpuścił. Skoro to nie Maciek, to kto?
- Czyli to nie ty, trudno czekam dalej. Powodzenia - powiedziałam i puściłam mu oczko, kiedy ujrzałam że do kawiarni wchodzi blond włosa Karolina, z którą już kiedyś poznałam się na urodzinach Maćka. Była szczupła, średniego wzrostu, jej oczy przypominały mi oczy Winiara. Było w nich tyle szczęścia. Maciek też był niczego sobie. Ładnie ze sobą wyglądają. Potajemnie zaczęłam się im przyglądać, powitali się cmokiem w policzek po czym Maciek wręczył jej bukiet róż. Moje obserwacje przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Przez które do kawiarni wbiegł wysoki mężczyzna.
- Mariusz, a co ty tu robisz? - zapytałam z nieukrywanym zaskoczeniem. Miałam bardzo duże oczy, więc teraz musiały być wielkości 5-złotówek.
- Jak to co, chyba byliśmy umówieni. - odparł z wielkim bananem na twarzy. Nie wyglądał jakby wybierał się na randkę, ubrany był w dres klubowy a przez ramie miał przewieszoną torbę treningową. - Przepraszam za spóźnienie, trener kazał mi dłużej zostać bo widział na treningu, że jest ze mną coś nie tak. A poza tym jestem teraz przyjmującym, a nie umiem przyjmować. Następnym razem to już się nie powtórzy. - odparł cały czas się uśmiechając, byłam pod wrażeniem jego samokrytyki, nie każdy tak potrafi. Ale ja nadal nie wiedziałam co powiedzieć, wiedziałam że Mariusz mnie lubi, mi też odpowiadało jego towarzystwo, był nawet podobny do Bartka. Ale to nie był on.
- Następnym razem? - zapytałam.
- Oczywiście gdy będziesz chciała się ze mną spotkać. - Mariusz spalił buraka, wyglądał słodko. Siatkarz zawołał kelnerkę by złożyć zamówienie, po krótkiej chwili podała nam ciastko i kawę dla każdego z nas. Rozmawialiśmy ze sobą ponad 2 godziny. Mariusz to fajny chłopak, może to dzięki niemu uda mi się szybciej zapomnieć o Bartku. Zbliżała się już godzina 21, zaczęliśmy zbierać się do wyjścia z kawiarni, a raczej nie mieliśmy innego wyjścia, gdyż pani chciała już zamykać, a my się troszeczkę zasiedzieliśmy. Po randce postanowił odprowadzić mnie do domu, wiedziałam że po tym spotkaniu będzie coś ode mnie oczekiwał. Na dworze panował już zmrok, powiewał zimny wiatr, przez co nie było już tak ciepło jak wcześniej. Mężczyzna musiał zauważyć że jest mi trochę zimno i bez słowa ściągnął z siebie bluzę i dał mi ją.
- Dzięki. - powiedział i posłałam mu serdeczny uśmiech odsłaniając zęby. Zarzuciłam sobie jego bluzę na plecy. Szliśmy przez park, starszej pani już nie było. Gdy doszliśmy pod moje mieszkanie Mariusz bez zastanowienia objął moją twarz i zaczął niebezpiecznie przybliżać ją ku mym ustom. Nie wiedziałam co mam robić, lubię Mariusza ale nie wiem czy to jeszcze nie za szybko. Widziałam tą miłość w jego oczach, nie mogę sprawić  mu tej przykrości, widziałam jak bardzo się stara. Po chwili złączyliśmy się w pocałunku. Mariusz całował bardzo delikatnie, widocznie bał się mojej reakcji. Ale chyba odebrał ją pozytywnie, bo po chwili wykonywał tą czynność bardziej stanowczo. Wydawało mi się że ta chwila trwa wiecznie, chyba jednak popełniłam błąd i nie powinnam dawać mu nadziei. P chwili oderwałam się od niego, jego oczy wydawały się jeszcze bardziej szczęśliwe niż kiedykolwiek wcześniej je widziałam.

- Do zobaczenia - powiedziałam i zaczęłam się od niego oddalać.
- Dobranoc. - powiedział.
Ale widziałam to niezadowolenie na jego twarzy gdy odchodziłam, było mi go żal. Chłopak tak się stara, a ja? Nawet nie wiem czy będę w stanie być z nim i nie myśleć o Bartku. Dla mnie ten pocałunek nie znaczył to samo co dla niego. 
Gdy weszłam do mieszkania nie dostrzegłam już Michała i Olika. Była czysto, to dziwne bo Kinga nie jest zbyt chętna do sprzątania. Podeszłam pod drzwi pokoju Kingi, zapukałam, tak jak mi się wydawało była sama. Gdy mnie tylko zobaczyła zaczęła zadawać mnóstwo pytań. Powiedziałam jej, że to Mariusz - nie była aż tak zdziwiona jak ja. Opowiedziałam jej o całym przebiegu randki i sytuacji pod blokiem.
- Całując Mariusza czułam się jakbym zdradziła Bartka - powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Myśl pozytywnie za niedługo znowu się z nim zobaczysz, może tym razem wam się uda.
- Ale jak ty sobie to wyobrażasz? Ja w Łodzi, on w Moskwie. Widzielibyśmy się pewnie raz na dwa miesiące.
- A może Bartek zrezygnowałby z Rosji dla Ciebie - odparła Kinga z uśmiechem na ustach.
- Nie potrafiłabym żyć z tym, że zniszczyłam mu karierę. Teraz to jest dla niego najważniejsze. Tak w ogóle to nawet nie wiadomo czy on czuje to samo co ja do niego. Ostatnio opowiadał mi o swoich ładnych sąsiadeczkach. - powiedział z nutką goryczy w głosie.- A może robi to specjalnie żeby wzbudzić w tobie zazdrość. Wiesz jacy są faceci..
- Dobra skończmy tą głupią rozmowę, idę spać, dobranoc - powiedziałam i udałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Rozmyślałam jeszcze o Mariuszu i o tym pocałunku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.



Perspektywa Kingi.

Obudziły mnie hałasy w kuchni. Coś spadło. Mozolnie wygrzebałam się spod kołdry i powoli wstałam z łóżka. Wyszłam z pokoju w samej koszulce i majtkach - mój typowy zestaw do spania. Weszłam do kuchni z zamkniętymi oczami i usiadłam na blacie kuchennym.
- Co na śniadanie? - zapytałam zaspanym głosem, przecierając oczy.
- Chyba na obiad. - to nie był głos Marioli.
- Michał?! - szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam znany mi już widok. Michała w kuchennym fartuszku, trzymającego w jednej ręce patelnie a w drugiej jajka. - Co ty tutaj robisz?
- Ee, a nie widać. Gotuje. Ładnie wyglądasz. - powiedział z triumfalnym uśmiechem na twarzy mierząc mnie wzrokiem.
- A gdzie Mariola? I Oliwer? - zaczęłam zadawać pytania, puszczając jego uwagę w niepamięć.
- Pojechali na zakupy, długo debatowali o czymś w pokoju Marioli, a później oboje zarządzili żebym ich zawiózł na przystanek autobusowy bo muszą jechać do galerii, ponieważ Mariola nie ma się w co ubrać. No a mi kazali zostać z tobą. - zakończył Michał z grymasem na twarzy spoglądając na mnie.
- Eej! - rzuciłam w niego ścierką.
- Ałaa. Teraz to zobaczysz. - zaczął dramatyzować i szybkim krokiem podszedł do mnie, sięgnął ręką po coś za moimi plecami, nagle poczułam małe, słodkie drobinki w buzi. Rzucił we mnie cukrem.
- O nie! Teraz to jest już wojna. - szybko otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej mąkę, wzięłam całą garść i rzuciłam nią prosto w twarz Winiara. Ale śmiesznie wyglądał. Potrząsnął głową i przetarł ręką twarz aby mógł cokolwiek widzieć. Ja tylko zwijałam się ze śmiechu. Nagle usłyszałam jak coś pęka. Spojrzałam do góry i zobaczyłam jajko spadające prosto na moją twarz, szybko zamknęłam oczy i poczułam mokre coś spływające po mojej twarz i włosach. I jeszcze bezczelny rzucił na to wszystko mąkę.
- Haha! No i kto się teraz śmieje. - teraz to on zwijał się ze śmiechu, prawie leżąc na podłodze.
 Wyjęłam jogurt z lodówki i wykorzystując to że aktualnie kucał skoczyłam na niego. Teraz to on leżał na plecach, a ja siedziałam na jego brzuchu, już nie było mu tak wesoło.
- Ach tak? - powiedziałam i z uśmiechem otworzyłam jogurt i wylałam na jego twarz i włosy, brudząc przy tym jego koszulkę. - No i co teraz? - powiedziałam i wystawiłam mu język. Ponownie przetarł sobie twarz i jednym zwinnym ruchem przeturlał się tak że teraz ja leżałam na plecach, próbowałam się wydostać ale bezskutecznie.
- No i kto teraz jest górą śliczna? - powiedział z dumą w głosie. Poległam w tej walce. Ale wojna dalej trwa. Niewinnie się uśmiechnęłam.
- Wygrałeś, gratuluję. - powiedziałam z udawanym skruszeniem. - Dostaniesz nagrodę. - od razu domyślił się o co chodzi. Nie trzeba było mu 2 razy powtarzać. Zbliżył swoje usta do moich, i tym razem to ja przejęłam inicjatywę. Zaczęłam go całować, najpierw powoli i delikatnie, z każdą chwilą nasz pocałunek był bardziej namiętny. Znowu przewróciłam się tak aby Michał leżał na ziemi. Gdy to mi się już udało, przerwałam nasz pocałunek.
- Głupek. - dałam mu buziaka w usta, uśmiechnęłam się triumfalnie i szybkim ruchem wstałam. - Ty sprzątasz! - krzyknęłam do Miśka zmierzając ku łazience. Dość szybko mnie dogonił.
- Eej, ale.. - zamknęłam mu drzwi przed nosem. Stanęłam przed lustrem i aż się przestraszyłam swojego odbicia, wyglądałam koszmarnie. Kiedyś urządziłam sobie podobną bitwę z Bartkiem, ale aż taki źle nie było, tylko że Mariola musiała po nas sprzątać. Ale się wkurzyła, nie odzywała się do nas przez cały dzień. Ale kupiliśmy jej czekoladę i jakoś ją udobruchaliśmy. - To już koniec? Nie będzie nic więcej? - marudził pod drzwiami.
- Nie! Idź sprzątać. - odkrzyknęłam mu. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej, puściłam bardzo ciepłą wodę, spływała po moim ciele strumieniami. W krótkiej chwili para unosiła się w każdym możliwym miejscu, a szyby zaparowały.
- Kinga? - usłyszałam otwieranie się łazienkowych drzwi. - Bo wiesz, jestem brudny... - mówił, wiedziałam o co mu chodzi. Wszedł do łazienki, zamknął za sobą drzwi. - to może się umyjemy razem... - kontynuował, stał pod kabiną, widziałam tylko ciemną sylwetkę bo szyby już całkowicie zaparowały. - co ty na to? - mówił to lekko zachrypniętym głosem, przez co wydawał się jeszcze bardziej seksowny. Nic nie odpowiedziałam, nawet nie wiedziałam co. Nie byłam wstanie mu odmówić, może nawet nie jemu ale sobie.
- Wynocha! - krzyknęłam, byłam silna, silna wbrew sobie.
- Ale Kiniaa, no nie bądź taka. - cień wskazywał na to że ściągał koszulkę, przygryzłam wargę i starałam się oddychać miarowo.
- Wyjdź! - na razie udawało mi się.
- No prooszę. - nie dawał za wygraną, był bardzo zdeterminowany. Ściągał spodnie, następnie bokserki, sięgał ręką aby otworzyć kabinę. Odwróciłam się plecami do niego. Drzwi się otwarły, wszedł, nie byłam na tyle silna aby po raz trzeci mu odmówić. Trochę pary ulotniło się przez otwór, lecz szybko go zamknął. Woda cały czas leciała i obmywała nasze ciała. Serce zaczęło bić mi coraz szybciej, jemu również. Oddechy stały się nierówne, zbliżył się do mnie, nasze ciała niemal przylegały do siebie. Objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, stałam jak słup, nie miałam pojęcia co robić, rozum nakazywał co innego, serce co innego. Poddałam mu się. Powoli i delikatnie obrócił mnie przodem do siebie. Podniósł mój podbródek tak abym musiała spojrzeć na niego. Woda lejąca się z góry mi to utrudniała. Ale jednak udało mi się. Intensywnie mi się przyglądał i czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony, był niepewny, nie wiedział na ile może sobie pozwolić. Ja natomiast patrzyłam się na niego, nie mogąc przestać. Uśmiechał się do mnie promiennie, jego tęczówki nabrały jeszcze bardziej intensywnego koloru niż zwykle, widziałam w jego oczach iskierki szczęścia, miłości i podniecenia. Niektóre kosmyki jego już lekko długawych włosów opadały mu na twarz.
- Idź do fryzjera. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. On tylko jeszcze szerzej się uśmiechnął. Dłonią odgarnął kosmyki moich długich włosów z twarzy, i przyciągnął ją ku swojej. Nasze usta złączyły się najpierw w delikatnym pocałunku, który dość szybko przerodził się w pełen pasji i pożądania. Językiem penetrował wnętrze mojej buzi. Nie byłam mu długo dłużna. Wodził dłońmi najpierw po moich łopatkach, stopniowo zjeżdżając w dół. Ja wplotłam moje dłonie w jego mokre włosy. Całował mnie po kościach policzkowych w kierunku szyi. Jego ręce znajdowały się na moich pośladkach, przyciągnął mnie jeszcze bliżej, całował mnie w każdym miejscu mojego ciała. Co jakiś czas z moich ust wydobywały się ciche jęki. Odszukałam jego usta swoimi i znów połączyły się w pocałunku. Rękami dosięgał już moich bioder. Szybkim ruchem podniósł mnie i opierałam się o ścianę, ręce położyłam na jego klatce piersiowej. Czułam jak szybko jego serce biję oraz jak niemiarowo unosi się podczas oddechu. Oderwał się ode mnie i spojrzał głęboko w moje oczy.
- Stało się coś? Nie chcesz? - zapytał szeptem, przestraszył się mojej reakcji.
- Nic. - nikle się uśmiechnęłam. - Chcę. - powiedziałam, spojrzałam jeszcze raz w jego hipnotyzujące oczy i znów zaczęłam go całować, wplotłam palce w jego brązowe włosy, a on jednym, zdecydowanym lecz delikatnym ruchem wszedł we mnie. Wykonywał miarowe ruchy biodrami, cały czas całując się aby zagłuszyć wydawane jęki rozkoszy. Po tej upojnej chwili, oderwaliśmy się od siebie, Michał powoli postawił mnie na nogi. Cały czas obejmując mnie, staliśmy i powoli uspokajaliśmy nasze oddechy.
- Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha. Nie odpowiedziałam. Wyszedł pierwszy, powiedziałam aby wziął sobie ręcznik z szafki i poczekał na mnie to dam mu coś Bartkowego, ponieważ jego ubrania były całe brudne. Ja jeszcze dokładnie umyłam sobie włosy i wyszłam z kabiny. Nie było go już w łazience. Powoli analizowałam co się przed chwilą stało. Rozważałam wszystkie za i przeciw mojego zachowania. Ogarnęłam się trochę, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki, udałam się do mojego pokoju, Michał siedział na łóżku i bacznie mi się przyglądał.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałam.
- Bo nadal nie mogę uwierzyć to co się właśnie stało. - odpowiedział i uśmiechnął się sam do siebie. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki się przebrać. Zrobiłam delikatny makijaż i włosy zostawiłam rozpuszczone. Poszłam do pokoju Marioli i wyjęłam z szafy jakiś t-shirt i spodenki Bartka. Wróciłam do mojego pokoju, Michała już tam nie było.
- Misiek? - zawołałam.
- Jestem w kuchni. - odpowiedział. Podeszłam tam i oparłam się o framugę. Właśnie rozpoczął sprzątanie naszego pobojowiska. Miał na sobie tylko czarne bokserki z logo Skry. Czy oni mieli wszystkie części garderoby z klubu? Zmierzyłam go wzrokiem i uśmiechnęłam się sama do siebie, nawet nie wiem czemu. Podałam mu ubrania, on podziękował mi buziakiem w policzek, łaskocząc mnie swoim 3-dniowym zarostem. Rzadko co widziałam go bez jakiegokolwiek zarostu przez dłużej niż 2 dni. Ale wyglądał przez to bardziej męsko, robił się wtedy jeszcze bardziej przystojniejszy. Moje rozmyślanie przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Co wy robiliście że nie słyszeliście jak do was dzwoniliśmy? Michał miał po nas przyjechać na przystanek. Dzwoniłam chyba 10 razy i nic. - mówiła Mariola, obładowana torbami z różnych sklepów z odzieżą, obuwiem itd. - Co to ma być kurwa? - zapytała wkurzona, gdy zobaczyła jak wygląda nasz kuchnia.
- Cześć Kinga. - przywitał się Oli i pokazał szereg śnieżnobiałych ząbków. - Gdzie tata?
- Hej kochanie. - przywitałam się i dałam bu buziaka w policzek. - W łazience. - odpowiedziałam mu. - No bo tak jakoś wyszło... - nie wiedziałam jak się mam jej wytłumaczyć. W tym samym momencie wyszedł Winiar.
- Co to ma być?! - tym razem Mariola skierowała swoje słowa do niego. On spojrzał na mnie, ja tylko wzruszyłam ramionami.
- Omlety. - powiedział.
- Ja ci zaraz dam omlety! - nie dawała za wygraną Mariola. - Macie mi to już, zaraz wysprzątać! - zarządziła.
- No dobrze. - powiedzieliśmy i chichocząc jak nastolatkowie weszliśmy do kuchni i zaczęliśmy sprzątać. Po 30 minutach wszystko wróciło na swoje miejsce. Dochodziła już godzina 14. Łukasz! Kompletnie bym o nim zapomniała.
- Misiek, bo my z Mariolą musimy gdzieś jechać, podrzuciłbyś nas? - zapytałam z nadzieją w głosie.
- Pewnie, a gdzie dokładnie?
- Ee, nie wiem. - odpowiedziałam. Popatrzyli na mnie jak na głupka. - Zaraz zadzwonię i się wszystkiego dowiem. - powiedziałam. Wybrałam kontakt Luki i kliknęłam zieloną słuchawkę.
~ Heej Łukasz. To gdzie my mamy być? - zapytałam.
- ...
~ Aha, dobra to my będziemy za niecałe pół godziny. Do zobaczenia. Buziaki i powodzenia! Będziemy ci dzielnie kibicować. - zapewniłam i rozłączyłam się.
- Mamy skręcić gdzieś za halą w prawo i jechać przez 20 minut prosto, tam jest podobno jakiś plac. Wiecie gdzie to jest?
- Wiem. A po co tam jedziecie? - zapytał Michał.
- Na wyścigi. Łukasz bierze w tym udział. Jak chcecie to możecie iść z nami. Poznacie go. - zachęcałam ich.
- Tato, ploose. Możemy pojechać? - mały zrobił minę bezdomnego psa i Michał nawet nie miał jak odmówić. Wzięliśmy jeszcze coś do jedzenia i picia, a następnie wyruszyliśmy w drogę. Mariola jak na razie niczego nie podejrzewa, że coś między nami zaszło lub że co chwilę jakoś specjalnie się dotykamy. Zawsze byłam dobrą aktorką. Po pół godziny dojechaliśmy na miejsce, było sporo ludzi. Pokazałam im moją przepustkę jaką dostałam już dawno na wszystkie wyścigi w których Łukasz bierze udział. Wpuścili nas bez żadnych problemów. Oliwer się uparł i siedział Michałowi przez cały czas na ramionach, żeby mógł więcej widzieć. Po chwili wypatrywania dostrzegłam Bartka. Poszłam i przywitałam się z nim. Tak jak myślałam bajerował Mariolę ale nic z tego, skutecznie go zbyła. Na pasie startowym rozgrzewały silniki dwa samochody. Jeden należący do Łukasza, a drugi do jego przeciwnika. Jakaś blondynka, dość skąpo ubrana przeszła pomiędzy samochodami, stanęła na linii startu i rozpoczęła procedurę startową używając chorągiewek. Auta ruszyły. Każde skandował imię swojego faworyta. Wyścig skończył się po 2 okrążeniach. Oczywiście wygrał Łukasz. Wysiadł i od razu mnie zobaczył. Podbiegł i wziął mnie na ręce i zakręcił mną w powietrzu.

- Łuuu. Udało ci się! - mówiłam do niego przez śmiech.
- Tak! Ale się ciesze. - powiedział i dał mi buziaka w policzek, po czym mocno przytulił do siebie. Mariola dobrze go znała. Jako dziecko podkochiwała się w nim, więc również cieszyła się z nami. Tylko Misiek jakiś tak sztywny, Oliwer przybił piątkę zwycięzcy.
- No to tak, Łukasz to jest mój przyjaciel Michał. - wyciągnął dłoń aby się z nim przywitać, Michał miał dziwny wyraz twarzy, sztuczny. I rzucił mi spojrzenie chyba mające na cele oznajmić mi że nie jest zbytnio zadowolony całą tą sytuacją. - Michał, to jest mój brat, Łukasz. - jakieś było jego zdziwienie gdy oznajmiłam mu jakie łączą nas więzi. Śmieszyła mnie ta jego zazdrość. Ale był przez to słodki. Podeszłam do niego i przysunęłam się lekko do niego, a on objął mnie i wyszeptał ledwo słyszalne Przepraszam , ja tylko się uśmiechnęłam.
-Ekhem. A ja? - przypomniał o sobie Oliwer.
- No a to jest najmądrzejszy szkrab jakiego znam, syn Michała. - powiedziałam.
- Cześć, ja jestem Łukasz, przybij żółwika. - przywitał się Łukasz z Olim. Pogadaliśmy jeszcze trochę razem, dołączył się również do nas Bartek. Łukasz zaprosił nas na swój kolejny wyścig i Michała żeby kiedyś wpadł do niego na halę - miał warsztat, hamownie, tuning i takie różne motoryzacyjne rzeczy - chyba się polubili. Obiecaliśmy mu że wpadniemy.
- Fajnego masz brata. - powiedział mi Misiek, gdy wracaliśmy już do domu.
- Wiem, całą moja rodzina jest fajna. - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- Zauważyłem. - powiedział i również się uśmiechnął, więcej już nie rozmawialiśmy podczas jazdy. W samochodzie było słychać jedynie muzykę lecącą z radia oraz rozmowę Oliwera z Mariolą, oni chyba też się polubili. Ten dzień minął mi bardzo szybko. Od razu udałam się do swojego pokoju, zjadłam dzisiaj chyba jedynie parę kanapek ale nie jestem głodna, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Mariola chciała ze mną porozmawiać ale ją zbyłam, nie chciało mi się wysłuchiwać kolejnych Nie skrzywdź go , Nie zmarnuj tego , Daj mu szansę . Jestem dorosła, odpowiedzialna.
Nie jestem zimną suką. Potrafię kochać.


Hej. :)
Wybaczcie nam taką przerwę, ale nie miałyśmy jak dodać ten rozdział. Wiemy że jesteśmy bardzo nieregularne itd. Ale myślę że od listopada powinno być lepiej. Po prostu w październiku nie możemy się z niczym wyrobić. Zaległości, tu w szkole, na treningach i innych zajęciach dodatk. Urwanie głowy. W najbliższym czasie nadrobimy nasze zaległości na waszych blogach i oczywiście zaczną się pojawiać u was nasze komentarze. :) Z góry przepraszamy za tą nieobecność. Niedługo przekroczymy magiczną barierę 10 000. :) Serdecznie dziękujemy że jesteście z nami. Do następnego!
Buziaki! :*

17 komentarzy:

  1. rozdział wspaniały ! długi i ciekawy!-mam nadzieję, że to się nie zmieni ! :)
    jedyne co mogłoby się zmienić to częstotliwość dodawania części :)
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo mi się podoba . ; ))
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział :http://volleyball-my-lifee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście wybaczam ;D
    Każdy rozdział powinien być taki długi ;)
    Kinga i Misiek- w końcu się doczekałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. w końcu nowy rozdział ^^ ciekawie się rozwija :) czekamy na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Omnomnom *-* Przecież to jest super, tylko szkoda, że tak rzadko :C Mam nadzieję, że następny pojawi się już szybciej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wybaczam ta dluga przerwe po tak zajebistym rozdziale;d mam nadzieje ze nie rozwalicie zwiazku kingi i miska?;p ale czy oni sa w ogole juz w zwiazku?;d haha
    aaa i chce juz zeby wylecieli do rosji i marioli sie udalo z bartkiem oO tak!;d nastepny rozdzial to szczescie marioli:PP haha
    pozdrawiam Was:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że od razu z grubej rury! Fajnie, że opisałyście tę sytuację nie pomijając pikantnych szczegółów ^^ Mam nadzieję, że również coś podobnego stanie się w Rosji (Mariola - Bartek) :D No cóż mam nadzieję, ze kolejny pojawi się jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaa! Uwielbiam ten rozdział! A najbardziej podobała mi się dokładnie opisana scena prysznicowa Kingi i Miśka *.* CHCĘ WIĘCEJ ♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Właśnie przekroczyłyście 10.000! :) Gratuluję! A po pierwsze fajnie, że rozwinęłyście scenę Kingi i Winiara pod prysznicem, dla wielu jest to temat tabu, ale jednak przez czytelnika jest to odbierane jako bardziej realistyczna sytuacja :) Nie mogę się doczekać kolejnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)
    Zapraszam i na mojego bloga
    http://zyjmarzeniaminiezalujniczego.bloog.pl/?ticaid=6f659

    OdpowiedzUsuń
  11. I ten tytuł z mojej ulubionej piosenki <3 uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Piszecie świetnie, szkoda tylko, że tak rzadko ;< zapraszan w wolnej chwili :
    http://kodeks-mikasa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam. Na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com/ pojawił się rozdział czwarty. Jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam. Pozdrawiam, Izuś :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mariusz ;o no nie spodziewałabym się... kurde i co teraz z Bartkiem będzie ??

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie spodziewałam się tam Mariusza, mam nadzieję, ze jednak Mariola i Bartek będą razem... Jeśli macie ochotę to wpadnijcie do mnie...

    OdpowiedzUsuń