środa, 14 listopada 2012

9. Niech to trwa, nigdy się nie kończy, Nawet śmierć nas nie rozłączy!

Gdy się obudziłam, Bartka już koło mnie nie było. Byłam ciekawa gdzie jest i dlaczego nie powiedział mi wczoraj, że rano gdzieś się wybiera. Gdy się poruszyłam, usłyszałam, że coś szeleści. Okazało się, że to list, który napisał Bartek przed wyjściem.
" Musiałem wyjść do klubu. Przepraszam, ale trener zadzwonił rano i musiałem iść.
Zadzwoń jak się obudzisz.
Kocham Cię. Bartek."
Szybko odszukałam telefon i wybrałam numer do Bartka.
- No heej już wstałam, kiedy wrócisz? - zapytałam
- Będę za chwilę, do zobaczenia - powiedział i szybko się rozłączył.
Jego głos był dziwny, wydawało mi się, że jest smutny. Już nie mogłam się doczekać kiedy wróci i opowie mi o wszystkim. Wyszłam z pokoju i udałam się do łazienki. Winiar z Kingą najwyraźniej jeszcze spali bo nie było ich słychać. Wzięłam gorącą kąpiel, a gdy wyszłam zabrałam się za ogarnianie moich włosów. Wysuszyłam je i wyprostowałam. Zapomniałam zabrać ze sobą ubrań i w samy ręczniku udałam się do pokoju Bartka. Miałam nadzieje, że po drodze nie natknę się na Winiara. Ale oczywiście los jak zawsze mi nie sprzyja.
- Ładnie wyglądasz, ale lepiej się ubierz bo powiem Bartkowi, że paradujesz po mieszaniu z gołym tyłkiem i będzie zazdrosny.
- Bardzo śmieszne - odparłam z sarkazmem.
- Wiesz, bo oglądaliśmy sobie wczoraj film i słyszeliśmy dziwne odgłosy wydobywające się z waszego pokoju. Ale chyba wolę nie pytać co to było - powiedział cicho się śmiejąc. Zmierzyłam go tylko wzrokiem i już nic nie powiedziałam. Weszłam do pokoju, zabrałam ubrania i ponownie udałam się do łazienki. Gdy już się ubrałam, zrobiłam sobie ostrzejszy make-up. Oczy pomalowałam tuszem do rzęs a na powiekach zrobiłam sobie grubsze kreski e-linerem. Włosy jeszcze raz rozczesałam i wyszłam z łazienki. Bartek jeszcze nie wrócił, martwiłam się o niego bo przecież powiedział, że za chwilę będzie a ta chwila trwała już godzinę. Postanowiłam, że zrobię śniadanie. Po chwili przyłączył się do mnie Michał, a Kinga jeszcze spała. Przyznam szczerzę, że Misiek gotował całkiem nieźle jak na faceta. Nic dziwnego skoro musi wykarmić siebie i jeszcze Olika.

- To co robimy na śniadanie? - zapytał.
- Yy.. To może.. - właśnie w tej chwili do mieszkania wszedł Bartek.
- Idź do Bartka, a ja zajmę się śniadaniem - powiedział Winiar.
- Dzięki - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Bartek wszedł do kuchni i powiedział, że musimy porozmawiać. Na pierwszy rzut oka od razu zobaczyłam stabilizator na jego nodze i zaczęłam kojarzyć fakty. Gdy weszliśmy do pokoju od razu zapytałam ile potrwa ta jego kontuzja.
- Lekarze mówią, że około 6-8 tygodni. Jutro będę miał robiony rezonans i już będzie wiadomo dokładnie. Kurwa! Ledwo co sezon się zaczął a ja już jestem kontuzjowany. A najgorsze jest to, że noga po wczorajszym rzucie kulą Winiara wcale mnie nie bolała. Tylko trener rano zadzwonił, że będziemy mieć robione badania do karty zawodniczej i podczas mierzenia zasięgu bloku niefortunnie upadłem. Ty dziś wyjeżdżasz i jeszcze nie wiadomo czy w ogóle pojadę na mecz do Łodzi.
Podeszłam do Bartka pocałowałam go i mocno przytuliłam.
- Nie przejmuj się, kontuzję zdarzają się zawsze w najmniej spodziewanym momencie. Jak chcesz to mogę zostać z tobą dopóki z twoją nogą nie będzie już w porządku - powiedziałam.
- A co ze studiami? Nie możesz ich przez mnie zawalić.
- Jakoś to załatwię - powiedziałam i momentalnie usta Bartka znalazły się na moich.
- Kocham Cię, jesteś dla mnie najważniejsza - wyszeptał mi do ucha a moje nogi się ugięły po mimo tego, że te słowa słyszałam już nie pierwszy raz.
- Ja ciebie też Bartuś.
Nagle usłyszałam straszny hałas dobiegający z kuchni. Od razu pomyślałam, że to Michał. Szybko pobiegliśmy do kuchni. Misiek leżał na podłodze zasypany mąką. Wyglądał bardzo śmiesznie i zamiast mu pomóc, zaczęliśmy się z niego śmiać.
- Taa, bardzo śmieszne. Ja się staram zrobić wam smaczne śniadanie a wy się ze mnie śmiejecie.
I właśnie w tej chwili do kuchni wpadła Kinga. Ona to zawsze przylatywała jakieś 5 minut po zdarzeniu, zawsze była roztrzepana. Nie zauważyła leżącego na podłodze Miśka i wpadła w prost na niego. Teraz już wszyscy się śmiali. Pomogliśmy im wstać i razem z Bartkiem zaczęliśmy sprzątać kuchnie. Bartek zamiatał a ja trzymałam zmiotkę, zawszę wiedziałam jak się dobrze urządzić.
- Ej, to nie sprawiedliwe - powiedział.
- W życiu wszystko jest nie sprawiedliwe - odparłam.
- Nie wstyd ci tak wykorzystywać kalekę? - powiedział już oburzony Bartek.
- No wiesz Bartuś, jak mam z tobą spędzić 2 miesiące to wolę sprawdzić czy da się z tobą mieszkać - powiedziałam i cmokłam Bartka w policzek.
Gdy skończyliśmy zamiatać, zabraliśmy się do mycia podłogi. Zastanawiało mnie gdzie zniknął Michał i Kinga. Gdy wstali, zamiast udać się do łazienki oboje udali się pokoju. Bałam się zostawać tu sama z Bartkiem, kochałam go ale bałam się jak to będzie być z nim sam na sam. Gdy skończyliśmy, postanowiliśmy dokończyć śniadanie przygotowywane przez Winiara. Najwyraźniej chciał zrobić tosty, wszystko było już przygotowane, wystarczyło już tylko włożyć je do tostera. Tylko po co mu była ta mąka?
Tosty były już gotowe. Poszłam zawołać Michała i Kingę. Zapukałam do drzwi.
- Śniadanie już gotowe, chodźcie jeść.
- Zaraz przyjdziemy - odpowiedział Winiar.
Do kuchni przyszli po ok. 10 minutach. Ja z Bartkiem zdążyłam zjeść już swoje porcje. A ich jedzenie najwyraźniej było już zimne. Zrobiłam jeszcze kawę dla mnie, Winiara i Bartka, a dla Kingi herbatę. Podczas śniadania praktycznie w ogóle nie rozmawialiśmy.
- Chodź Misiek idziemy się pakować - powiedziała Kinga i razem z Winiarem ponownie udali się do pokoju.
My w tym czasie postanowiliśmy pozmywać naczynia. Dziwiło mnie, że Bartek tak mnie słucha. Zawsze był wielkim leniem i nigdy nas nie słuchał. Wszystko musiałam robić za niego, a teraz nawet nie muszę się pytać czy mi pomoże.
- Ej, przestań - powiedziałam gdy Bartek zaczął mnie chlapać wodą.
Nie przestawał więc też zaczęłam go chlapać. Po chwili już cali byliśmy mokrzy. Udaliśmy się do pokoju żeby się przebrać. Ponownie mogłam podziwiać nagą klatę Kurka, była pięknie umięśniona. Długo jednak nie napawałam się tym widokiem bo Bartek szybko założył suchą koszulkę. Gdy się przebraliśmy, postanowiliśmy pooglądać telewizję. Położyliśmy się na łóżku. Właściwie to Bartek leżał na łóżku a ja na nim :D Nie było nic ciekawego więc Bartek włączył TVN Turbo, a mi tak strasznie się nudziło. Podniosłam się trochę i zbliżyłam swoją twarz do jego skutecznie zasłaniając mu ekran telewizora.
- Odsłooń - narzekał Bartek  wychylając głowę w prawo. Wróciłam do poprzedniej pozycji zrezygnowana. Ale ja się tak łatwo nie dam. Zaczęłam bawić się jego palcami, a następnie guzikami od jego koszuli.
- Eej, co ty tu robisz? - zapytał rozbawiony Bartosz.
- Niic - odpowiedziałam i słodko się do niego uśmiechnęłam. - Wiesz, bardzo się cieszę  że z tobą zostaję - powiedziałam i ponownie zbliżyłam twarz do niego ograniczając pole jego widzenia. Tym razem był już raczej skupiony tym co dzieje się kilka centymetrów przed jego twarzą niż w programie De lux 10.
- No ja też się bardzo cieszę - powiedział uśmiechając się i przybliżył swoje usta do moich na odległość mniejszą niż centymetr.
- Tylko wiesz, boję się - powiedziałam.
- Czego? - zapytał zmartwiony.
- No bo tak się zastanawiam co my tu będziemy razem robić. Przecież mi się będzie nudzić - powiedziałam.
- O to się już nie martw - powiedział. - Ja się tym zajmę - powiedział chytrze i wpił się w moje usta. Powróciliśmy do naszej pierwotnej pozycji i znów to ja leżałam na nim. Całowaliśmy się długo mając jedynie małe przerwy na nabieranie powietrza do płuc. Bartek już chciał dobrać się do guzików mojej koszuli ale skutecznie mu to uniemożliwiłam łapiąc jego nadgarstki i przyciskając je do kanapy. Niech wie, że ja też mam trochę siły.
- No co? - zapytał niewinnie.
- Przecież nie jesteśmy sami głupku - powiedziałam lekko rozbawiona widząc jego minę.
- Ale Misiek z Kingą się nie liczą. Oni są zajęci - powiedział podnosząc jedno brew do góry. Wyglądał jeszcze bardziej komicznie. - To może my też się czymś zajmiemy?
- Bartuś, nie przesadzaj. Będę tu prawie 2 miesiące - odpowiedziałam i dałam mu buziaka, którego oczywiście przeciągnął jak najdłużej się dało. W tym samym momencie do salonu wparowała Kinga z bananem na twarzy.
- Ekhem - odchrząkała. - Nie chciałabym wam przerywać tego jakże ważnego procesu jakim jest wymienianie się swoim DNA ale może zobaczylibyśmy te zdjęcia jeszcze razem? - zapytała.
- Jasne - odpowiedziałam ochoczo, przyjmując bardziej przyzwoitą pozycję niż wcześniej. - A gdzie Misiek?
- Zaraz przyjdzie - powiedziała podpinając pen-drive'a do telewizora. Bartek też przyjął przyzwoitszą pozycją i usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem i przyciągając do siebie. Michał w końcu zaszczycił nas swoją obecnością. i zajął miejsce obok Bartka. - No to zaczynamy - powiedziała uśmiechając się do nas przyjaźnie i usiadła na poręczy kanapy obok Miśka.
Pierwsze zdjęcie przedstawiało mnie i Bartka idących i trzymających się za rękę. Ładne było. Wywołam je sobie i postawie koło łóżka. Zdjęć było strasznie dużo, około 400. Przez te dwa dni Kinga się postarała.
- Co ty robisz? - pytała przez śmiech Kinga leżąc na kolanach Michała, a nogi mając w powietrzu. Chyba ją wciągnął na kanapę.
- Nic - powiedział Winiarski pomagając jej wstać. - To co robimy? - zapytał.
- Hm. No ja się za bardzo nie ruszę więc jak chcecie to możecie iść gdzieś sami - powiedział Bartek wskazując na stabilizator.
- O, co ci się stało? - zapytała Kinga. Taa, bardzo spostrzegawcza.
- Kontuzja. Później ci powiem. Teraz myślmy jak możemy spędzić te ostatnie parę godzin. A tak właściwie to o której macie samolot?
- 17 - odpowiedziała Kinga. Cały czas zastanawiałam się co moglibyśmy robić sensownego ale nic nie przychodziło mi do głowy.
- To jeszcze tylko 3 godziny, bo ok 15 musimy być na lotnisku - powiedział Bartek zastanawiając się. - To może wy jedźcie gdzieś i zobaczcie jeszcze pare rzeczy, a my przygotujemy jakiś pyszny obiad,a później jeszcze pogadamy trochę bo pewnie następne nasze spotkanie odbędzie się pod siatką - powiedział to kierując bardziej te słowa do Michała.
- Wygramy z wami - powiedział Misiek poważnie.
- Taa - odpowiedział mu Bartek ironicznie.
- Ej, chłopaki. Koniec - przerwałam im. Nie wiadomo jakby się skończyła to ich mała sprzeczka. - To zróbmy tak. Bartek pożyczy wam swój samochód i jedźcie sobie gdzieś. A my się zajmiemy obiadem - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Mój samochód? - zapytał Bartek z przerażeniem. Zmierzyłam go wzrokiem i już przestał wyolbrzymiać tego faktu że miałby go prowadzić ktoś inny. - Ale Winiar ma prowadzić. Tylko uważaj - powiedział z troską w głosie rzucając Miśkowi kluczyki. - GPS jest w schowku. Poradzicie sobie jakoś - powiedział z szerokim uśmiechem, po czym Kinga z Misiek i potrzebnymi rzeczami wyszli z mieszkania i udali się na wycieczkę.
- Oni to już tak na serio? - zapytał się mnie Bartek wciągając mnie kładąc mnie sobie na kolana.
- Nie wiem. Kinga mi nic nie mówiła - odpowiedziałam. Nagle Bartek przerzucił mnie jakoś dziwnie że sama nie wiedziałam co się stało. W wyniku tego znalazłam się pod nim.
- Teraz jesteśmy już sami - powiedział i przeszedł już do czynów. Tym razem poddałam się pokusie.
Następną rzeczą jaką zrobiliśmy to obiad. Co prawda Michał już dzwonił i powiedział że będą za 40-30 minut, więc zamówiliśmy pizze. Trochę straciliśmy poczucie czasu. Czekając na nich włączyliśmy telewizor, teraz to ja wybrałam kanał, tradycyjnie wybrałam HBO. Leciała akurat komedia Kac Vegas w Bankoku. Spodobał nam się więc postanowiliśmy że obejrzymy do końca. W między czasie dostawca przywiózł już pizzę, którą już prawie całą zjedliśmy, a ich nadal nie było. Postanowiłam napisać sms.a do Kingi:

-Za ile będziecie?
-Ee, Mariola, bo jest mały problem.
-Co się stało?
-Bartek będzie zły. Ale to nie nasza wina.
- Ale co?!
-Boo jakiś facet w nas wjechał i jego Mercedes się trochę porysował i wgniótł. Ale to da się szybko naprawić. :)
- Powiedzieć Bartkowi czy wy chcecie to zrobić?
-A może wgl mu nie mówmy? Samochód zawieziemy do mechanika, wykorzystamy trochę fakt kim jest właściciel tego samochodu i myślę że wszystko będzie gotowe jeszcze przed naszym wyjazdem.
- No nie wiem czy to dobry pomysł. No ale jak chcecie. To wracajcie jakąś taksówką. Adres znacie.
-Ok. To będziemy jak najszybciej. Mam nadzieję że zrobiliście coś pysznego na obiad bo jesteśmy bardzo głodni. ;)
-Tak, jasne. Do zobaczenia. :)
- Paa. :)
No to mamy problem, a raczej dwa. Pierwszy i chyba największy: nie mamy już nic do jedzenie, pizza zjedzona, lodówka prawie pusta. Ale jest mąka! Naleśniki! Tylko ja bym oczywiście wpadła na tak genialny pomysł bo jestę geniuszę. Drugi: samochód. Jak się Bartek dowie to ich chyba zabije.
- Bartek, bo oni dopiero będą dopiero za jakieś kolejne 40 minut.
- Czemu?
- E, nie wiem. Z powodów niewyjaśnionych. Widocznie dobrze się bawią - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam, aby nie sprawiać podejrzanej. Nie umiałam kłamać. Ale teraz nawet nie tak źle mi szło. - Kochanie, bo my już zjedliśmy prawie cały obiad, a im nic nie zostawiliśmy więc trzeba jeszcze coś przyrządzić.
- Znowu zamawiamy pizze? - bardziej powiedział niż zapytał.
- Niee, myślałam żeby zrobić naleśniki - wyszczerzyłam się. - Tylko czy masz mleko?
- Nie - odpowiedział. - Chodźmy do sklepu to kupimy wszystko - powiedział wstając i ciągnąc mnie za rękę za sobą. Udaliśmy się do sklepu gdzie była ta kasjerka polka. Widać że już dość dobrze znała się z Bartkiem. Kupiliśmy wszystkie brakujące składniki i wróciliśmy z powrotem do domu. Zrobiliśmy ciasto, oczywiście nie obyło się bez jakieś wpadki jak to zawsze jest ale najwięcej śmiechu było podczas smażenia.
- A teraz Bartosz Kurek zaprezentuje pani jak to się robi - zapowiedział się i spróbował podrzucić naleśnika w powietrzu, tak aby wylądował z powrotem w patelni. Początek mu wyszedł ale miejsce w którym wylądował mu się chyba pomyliło. I naleśnik spadł na ziemie.
- Haha. Teraz pokażę ci jak to się robi - powiedziałam i wzięłam od Bartka patelnie. Rozlałam ciasto i zaczęłam je smażyć, po chwili podniosłam patelnie z płyty. - Patrz i podziwiaj - powiedział z dumą w głosie i sprawnie podrzuciłam naleśnika. Mój chłopak za długo nie mógł podziwiać latającego naleśnika, bo ten wylądował mu na twarzy. Nie udało mi się powstrzymać śmiechu. Bartek powoli zdjął go sobie z twarzy i ugryzł trochę robiąc przy tym dziwną minę.
- Dobre - oznajmił i pochłonął resztę naleśnika.
- Przepraszam - powiedziałam ze skruszoną miną. Podeszłam do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek w ramach rekompensaty.
- A wy znowuuu - powiedziała przeciągle Kinga, nawet nie zauważyłam kiedy wrócili. Za nią do kuchni wszedł Misiek obładowany jakimiś siatkami.
- Zakupy? - zapytała rozbawiona.
- Zakupy - potwierdził Winair odkładając siatki na ziemie. - Co wy robiliście?
- Obiad - powiedział Kuraś z dużym uśmiechem na buzi trzymając patelnie. - Patrz! - nakazał i podrzucił naleśnika do góry, tym razem jego próba zakończyła się sukcesem.
- Gratulacje - powiedzieliśmy z teatralnym podziwem i zaczęliśmy mu klaskać.
- Dziękuje, dziękuje. Nie trzeba - powiedział i ukłonił się. - Zapraszam do stołu - wskazał gestem abyśmy usiedli przy stole obok.
- Bartek, ja to zrobię. Usiądź, musisz się oszczędzać - powiedziałam i wzięłam od niego patelnie. Dokończyłam smażenie naleśników, rozłożyłam talerze i podałam do stołu.
- To co ci się stało? - swoje pytanie Kinga skierowała do Bartka.
- Skręciłem staw skokowy spadając - odpowiedział.
- Jak długo potrwa przerwa? - zapytała wkładając do buzi naleśnika.
-  Od 6 do 8 tygodni.
- I jak ty sobie tutaj sam dasz radę.
- Ja z nim zostaję - powiedziałam niepewnie. Nie wiedziałam jak zareaguje Kinga.
- Co? - zapytała z niedowierzaniem.
- Nie nie martw się. Dasz jakoś radę. Wrócę jak tylko Bartek wyzdrowieje. Będziemy ze sobą rozmawiać na skype - powiedziałam i ją przytuliłam.Nic już nie odpowiedziała. Widocznie musiała sobie to wszystko poukładać w głowie i przemyśleć. - Misiek się tobą zajmie - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Obie popatrzyłyśmy w jego stronę. On patrzył na nas z wypchaną buzią naleśnikiem i chyba się uśmiechał. Ale przez pokarm w buzi mu to nie wychodziło. Roześmiałyśmy się i wróciłyśmy już do spożywania naszego obiadu. Po skończonym obiedzie udaliśmy się z powrotem na kanapę w salonie.
- Michał oddaj mi już moje kluczyki - zarządził Bartek. Samochód u mechanika, kluczyków nie ma. Co teraz? Mam nadzieje że wymyślą coś sensownego.
- No bo wiesz Bartek.. - zaczął Misiek.
- Kluczyki są w mojej torbie na aparat. Potem je znajdziemy. Teraz jeszcze spędźmy te ostatnie chwile razem - powiedziała Kinga.
- No dobra - zgodził sie Bartek nic nie podejrzewając. - To co robimy?
- PS3? - zapytał Misiek, a my przystaliśmy na tą propozycję.  Pograliśmy trochę w Need for Speed, NBA 2K 13.
- Kinga, chodź ze mną - powiedziałam do niej i pociągnęłam ja za sobą do pokoju który zajmowała. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Kinga poszła w moje strony i siedziała na przeciwko mnie po turecku.
- Co jest? - zapytała
- No jak to co? Miałaś mi powiedzieć co i jak z Michałem - powiedziałam z bananem na twarzy.
- E no, szczerze to sama nie wiem - przyznała z grymasem na twarzy.
- Jak to nie wiesz? - byłam dość zdziwiona jej odpowiedzią.
- Normalnie.
- Ale co w tym trudnego. Jesteście ze sobą czy nie jesteście? - zapytałam wprost.
- To nie jest wcale takie łatwe. Tego czegoś co jest pomiędzy nami nie można nazwać żadnym związkiem.
- To co to jest?
- No właśnie tego nie wiem. Nie potrafię tego zinterpretować.
- To na jakim poziomie jest to coś pomiędzy wami?
- Seks był, czułe słówka, przytulanie, całowanie, troska, zazdrość również. Ale to jest chyba za mało - powiedziała zastanawiając się.
- Uprawiałaś z Winiarem seks?! - wydarłam się.
- Zamknij się! - powiedziała zatykając mi buzię swoją dłonią. Słychać było krzyki chłopaków typu Teraz ja, Ty już jesteś za długo itd więc chyba nie słyszą naszej rozmowy.
- To wy już takie rzeczy robicie i ty nadal nie umiesz tego zinterpretować co to. Albo nie, inne pytanie. Czy on dla ciebie w ogóle coś znaczy czy traktujesz go jak jednorazową przygodę? - zapytałam niepewnie.
- Jednorazową przygodę na pewno nie, coś stałego? Nie wiem, chociaż to tego też nie byłabym do końca pewna. Ale on na pewno nie jest mi obojętny. Tylko nie wiem czy jako przyjaciel czy ktoś więcej.
- Ahaa. To przynajmniej tyle - stwierdziłam. - Tylko pamiętaj..
- Tak wiem, nie skrzywdź go, on jest wspaniałym facetem, zasługuje na szczęście - dokończyła za mnie Kinga.
- Nie, nie to chciałam powiedzieć. Chciałam ci powiedzieć żebyś była szczęśliwa, nie robiła nic na siłę. Jeśli stwierdzisz że go nie kochasz i to nie ma sensu zakończ to jak najszybciej żebyście później oboje nie cierpieli. On jest silny, na pewno by zrozumiał - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Ona przytuliła mnie.
- Dziękuje - powiedziała cicho. - Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. Nie wiem co ja bez ciebie zrobię Będę bardzo tęsknić.
- Ja też będę tęsknić. Nie wiem czy ja wytrzymam z tym debilem. Ale przynajmniej wiem że ten debil jest już mój i mnie kocha - stwierdziłam i uśmiechnęłam się na samą myśl o nim.
- No właśnie. Ja ci mniej  więcej powiedziałam co i jak. Teraz ty - powiedziała zachęcająco.
- No to tak - zaczęłam z szerokim uśmiechem. - Wiesz jak to się zaczęło, bo ci już mówiłam. A poza tym widzisz co się dzieje. No a tego czego nie widzisz nie musisz wiedzieć - powiedziałam wystawiając w jej kierunku język.
- Eej. Ja ci powiedziałam pikantne szczegóły - powiedziała udając obrażoną.
- Wcale nie. To więc gdzie?
- Prysznic. Ty?
- Łóżko i kanapa.
- Oo, rozumiem że była więcej niż jedna taka chwila - powiedziała odsłaniając swoje żeby w uśmiechu.
- No a jak - stwierdziłam. - Tylko wiesz, trochę się boję.
- Czego? Mam nadzieję że nie masz żadnych obaw że jesteś w ciąży - powiedziała z lekkim przerażeniem w głosie.
- Nie, coś ty. Na pewno nie jestem.
- To o co chodzi?
- Bo się boje jak to będzie. W sumie to nigdy nie byłam z nim sam na sam przez tak długi czas. A zresztą ja z takim odrobinkę napalonym wielkoludem w jego własnym mieszkaniu z 2 łóżkami i jedną kanapą oraz stołem. Aż jestem przerażona tego co tu się będzie dziać - powiedziałam starając się zachować powagę. Niby starałam się żartować ale tak na prawdę bałam się jak to będzie. Cholernie się bałam. Ale z drugiej strony czego tu się bać? W końcu oboje się kochamy, chcemy być razem więc to chyba naturalne że ludzie ze sobą mieszkają. Bartkowi trzeba będzie pomóc, bo musi się oszczędzać. A z drugiej strony nie chciałam takiej rozłąki jaka miałaby nastąpić. Nie będzie źle.
- Hah. No nie wiadomo, nie wiadomo. Mam nadzieję że nie wyrzuciłaś tego gazu pieprzowego - powiedziała śmiejąc się. - Nie no, ale na serio to nie masz się czego bać. I tak pewnie prędzej czy później zamieszkałabyś z nim. Teraz to jestem pewna że  Bartek po tym sezonie wróci do Polski. Dla Ciebie. I wtedy pewnie zamieszkacie ze sobą już na stałe. Kupicie wspólny dom. Będziecie mieć gromadkę dzieci i zestarzejecie się razem - powiedziała do mnie patrząc na coś za oknem rozmarzonym wzrokiem. - Ale mam prośbę. Ja chce być matką chrzestną waszego pierwszego dziecka, proosze. Mogę? - zapytała składając prosząco ręce.
- No chyba tak - powiedziałam niepewnie. - Ale zaraz, zaraz. Ja nie planuje na razie żadnych dzieci. Jak będą to dopiero wtedy porozmawiamy.
- No ok - powiedziała niezadowolona. - Ej która jest godzina?
- 14. A co?
- Bo musimy wyjechać przed 15 na lotnisko, a mechanik jeszcze nie dzwonił.
- Ale udało wam się to załatwić tak szybko? - spytałam.
- No, nawet nie musiałam mu mówić że to samochód Bartka. Wystarczyło użyć mojego uroku osobistego i innych jakże wspaniałych zalet - powiedziała śmiejąc się. Zawtórowałam jej również dość głośnym śmiechem. - O, chyba dzwoni, cicho - powiedziała i odebrała telefon. Porozmawiała z facetem chwilę po angielsku i się rozłączyła. - Muszę zejść na dół. Samochód czeka przed wjazdem na parking, bo stróż ich nie chce wpuścić To ja lecę po niego - powiedziała i już jej nie było. Poszłam za nią, chłopaki chyba nawet nie zauważyli że wyszła, byli strasznie pochłonięci grą. Postanowiłam że nie będę im przeszkadzać. Udałam się do Bartkowego pokoju, wyjęłam jakiś album z półki i usiadłam na łóżku otwierając go. Był to album jeszcze z dziecięcych lat Kurka. W albumie było dużo zdjęć z Jaroszem i ze mną i z Kingą jak i oczywiście z rodziną Bartka. Słodki był. Kuba, jego brat jest do niego bardzo podobny. Lubiłam go. On chyba też mnie lubił. Zawsze jak przyjeżdżałam odwiedzić rodziców, zaglądał również do domu Kurków odwiedzić Kubę i rodziców Bartka. W momencie kiedy się zastanawiałam do pokoju wszedł Kurek.
- Co tu robisz? - zapytał obejmując mnie.
- Oglądam - powiedziałam i dałam mu buziaka.
- Musimy się już powoli zbierać. Kinga przyniosła mi już kluczyki z tej torby a jest już 14.30.
- Dobrze - powiedziałam i odłożyłam album na swoje miejsce i udałam się za Bartusiem. Misiek stał już w przedpokoju z walizkami, tylko Kinga się jeszcze guzdrała.
- Kinga, bo się spóźnimy - wołał ją Bartek.
- No już idę - powiedziała i wykonała to.
- To jak jedziemy już? Macie wszystko?
- Tak - powiedział Michał.
- Nie! - krzyknęła Kinga i poleciała jeszcze do łazienki, a następnie do pokoju.
- Jak zawsze - skwitował Michał który był już trochę zniecierpliwiony jak i ja z Bartkiem.
- Już - powiedziała z uśmiechem ponownie stając koło nas i łapiąc swoją walizkę za rączkę.
- Daj mi. Wezmę ją - zaoferował Michał. Cóż za dżentelmen. Michał niósł 3 walizki, a Kinga jedną małą. No tak zapakowałyśmy się jakbyśmy tu miały być przez miesiąc. No ale mi to przynajmniej się przydało. Zeszliśmy na dół i wpakowaliśmy bagaże do samochodu. Po dzisiejszym wypadku nie było ani śladu. Chyba że to tylko ja nie zauważyłam przez moją ślepotę. Mechanicy się postarali, Kinga też. Na lotnisko dojechaliśmy w 30 minut przez małe korki. Poczekaliśmy z Miśkiem i Kingą do odprawy.
- No to trzymaj się tam jakoś. Będę do ciebie dzwonić codziennie. Tylko błagam cię, sprzątaj przynajmniej raz na tydzień. Bo nie chce zastać tam jakiś nowych form życia jak wrócę - powiedziałam i  przytuliłam ją mocno.
- No ty też się trzymaj i nie daj się tutaj. Pamiętaj, jakby się coś działo to dzwoń o każdej porze. No i jakby się jakaś.. kobieta zbliżała do Bartka to wiesz co robić. Twoja wrodzona agresja wtedy może do ciebie przemówić - powiedziała dając mi buziaka w policzek. - Do zobaczenia - uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Później poszła pożegnać się z Bartkiem, a ja z Miśkiem.
- Mam prośbę. Zajmij się nią, wiesz jaka ona jest. Pewnie zapomniałaby że trzeba coś w ogóle jeść. Masz, tylko nie mów jej że ci dałam - powiedziałam i dałam mu mój zapas kluczyków do naszego mieszkania. - To powodzenia, pilnuj jej tam. I dzwoń jak masz jakiś problem. I oczywiście powodzenia na wszystkich meczach. Będę oglądać i trzymać za was kciuki - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuje. Paa - powiedział i razem z Kingą poszli przechodząc dalsze procedury obowiązujące przed wylotem. Gdy tylko zniknęli z naszego pola widzenia wróciliśmy do mieszkania. Bartek teraz jechał dość szybko więc w mieszkaniu byliśmy po 13 minutach.
- Wariat - powiedziałam do niego jak już wysiadłam z samochodu.
- Ale i tak mnie kochasz prawda? - bardziej stwierdził niż zapytał. Pocałował mnie i udaliśmy się do jego mieszkania. Urządziliśmy sobie seans filmowy, nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w niego.

Perspektywa Kingi.


Lot minął nam dość spokojnie. Spędziliśmy ten czas na graniu w jakieś gry na Miśkowym tablecie i rozmowie. Jego samochód stał w tym samym miejscu na parkingu gdzie go zostawiliśmy przyjeżdżając tutaj. Włożyliśmy bagaże do samochodu i udaliśmy się w podróż powrotną do Bełchatowa.
- Kiedy robisz imprezę urodzinową dla Oliwera? - zapytałam.
- No nie wiem jeszcze. Na pewno w listopadzie, ale dokładnej daty jeszcze nie ustaliłem, zależy od Dagi - powiedział. - Przyjdziesz?
- No pewnie. Nie przegapiłabym takiego ważnego dnia dla małego - powiedziałam uśmiechając się.
- Bardzo go lubisz? - spytał. Zaskoczył mnie tym pytaniem bo to chyba było oczywiste.
- Bardzo, bardzo - powiedziałam lekko się śmiejąc. - Dziwne pytanie.
- Może. Słuchamy jakiejś płyty? - zapytał.
- Jasne, a co masz? - zapytałam otwierając schowek. Wybrałam płytę Hemp Gru i włożyłam ją do stacji.
- Dobry wybór - powiedział Michał z uśmiechem. Wysłuchaliśmy całej płyty gdy już powoli wjeżdżaliśmy do Bełchatowa. - Zawieźć cię do domu? Czy może wpadniesz do mnie? - powiedział do mnie intensywnie patrząc się na mnie jego nieziemskimi oczami.
- Na herbatę - powiedziałam, a on zadowolony ruszył gdy zapaliło się zielone światło. Do jego mieszkania dojechaliśmy w niecałe 15 minut. Gdy wysiedliśmy z samochodu Michał pociągnął mnie za rękę do środka otwierając wtem drzwi do bloku mieszkalnego. Przyciągnął mnie do siebie i całując się nacisnął na guzik przywoływujący windę. Wskaźnik wskazywał że jest na najwyższym piętrze, więc postanowiliśmy udać się schodami. Ciągle się całując pokonywaliśmy schody obijając się praktycznie o każdą ścianę, gdy dotarliśmy na czwarte piętro, na którym znajdowało się mieszkanie Michała usłyszeliśmy cichy szloch. Oderwałam się od Winiarskiego i spojrzałam w kierunku z którego wydobywał się płacz.
- Co ty tutaj robisz?!

Hej. ;)
No tak, mały poślizg bo mamy dzisiaj sprawdzian z chemii od początku roku i trzeba było kuuć. Trzymajcie kciuki. Kiki bardzo dziękuje za gratulacje. :) Mamy nadzieje że przypadł wam do gustu chociaż jest tak trochę o niczym ale zmienia dużo w życiu naszych bohaterów. Dziękujemy za bycie z nami i czytanie tych naszych wypocin. Witamy serdecznie nowe czytelniczki. No to już nie będziemy was zanudzać więc życzymy miłego tygodnia. Do następnego. :*

35 komentarzy:

  1. o jaa :) słodko, u Bartka i Marioli wszystko w porządku :) śmieszna ta sytuacja z mercedesem... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przypadł do gustu! ;) Ok rozumiem, macie naukę 'jeszcze' :)
    Teraz to bardzo mnie ciekawi co się będzie działo zarówno w Rosji jak i Bełchatowie? Ale wy już coś wymyślicie odpowiedniego :)
    Następny również za około tydzień?;>
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuudo ;) czekam niecierpliwie na kolejny ;d
    mam pewne podejrzenie, kto tam siedzi, ale poczekam ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. niech ta Kinga w końcu się zdecyduje na bycie z Miśkiem <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się robić coraz ciekawiej. Mariola i Bartek są szczęśliwy i mimo kontuzji Bartka wszystko między nimi dobrze się układa. Zastanawia mnie, czemu Oliwier (bo to na pewno Oliwier)siedzi sam na klatce schodowej i płacze? Co ta Dagmara znowu zrobiła?

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie kończ w takim momencie...
    czekam na następny.;))

    OdpowiedzUsuń
  7. czyżby Oli uciekł od mamy...? pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ooo jak słodko że mi się układa ^^ a ten ktoś to Oli??..oby nie bo Daga okazała by się strasznie nieodpowiedzialnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Za pewne przez 2 miesiące będzie bardzo ciekawie :D.

    Zapraszam na 2 rozdział :).
    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  10. świetnie , czekam na następny . ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. no ładnie, ładnie. może i Bartek nabawił się kontuzji, ale przynajmniej będzie miał ciekawe towarzystwo przez najbliższe dwa miechy. :D Mariola powinna trochę wyluzować, mimo iż wcześniej nie była przez tak długi okres czasu z Kurkiem sam na sam, raczej jej nie pożre. :D A Kinga i Michał to są po prostu przesłodcy, jak takie dorosłe dzieci. *-* Hm, czyżby Oli czekał na klatce?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na perwersję drugą na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam, Caroline. :*

      Usuń
  12. Jest coraz ciekawiej, dobrze, że sie układa :) Przy okazji informuję, że Zostali tylko we dwoje, nie było nikogo wokół - czyli ból czwarty na http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com/ zapraszam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy, dwunasty rozdział na http://daj-mi-nadzieje.blogspot.com/ i na rozdział trzynasty na http://potrzebuje-ciebie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi. :)

      Usuń
  13. Bardzo mi się podoba :D
    powodzenie i pozdrawia :* :)
    http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
    dziś pojawi się nowy, nie wiem jeszcze o której ale po informuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. W końcu się zebrałam i wszystko przeczytałam ;) Bartek z Mariolą w końcu razem i szczęśliwi. Szkoda, że także w opowiadaniu Bartek nabawił się kontuzji, ale z taką opieką szybko dojdzie do zdrowia ;) Kinga i Michał tworzą fajną parę i oby byli razem. Osoba płacząca na samym końcu rozdziału to był Oli czy Dagmara?

    Jeżeli macie ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 18 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 2 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytacie zignorujcie. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. I znowu końcówka w najlepszym momencie...chociaż,jeszcze niecierpliwiej będziemy czekać na kolejny rozdział;) W tym według mnie bardzo dużo się działo, i wcale nie był nudny :P Kontuzja, mała kolizja, powrót do Polski, było wszystko :)
    A ja serdecznie zapraszam na 40 rozdział na okulary-oknem-na-swiat i lekcję 5 na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na kolejny, 3 rozdział :)

    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  17. http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
    zapraszam na nowy :* :)

    OdpowiedzUsuń
  18. dobry rozdział! :D faaajnie się to wszystko rozkręca.

    http://escapefromthememories.blogspot.com/

    zapraszam do siebie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział :)
    Osoba która płakała to Oli ? Mam nadzieję że nie Dagmara. ;)

    Zapraszam o mnie : http://hopelovedream.bloog.pl/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne opowiadanie ! ;) Piszcie mi o nowym rozdziale moje gg: 26649943. Pozdrawiam ! ;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Na http://historie-siatkarskie.blogspot.com/ pojawiła się kolejna historia, a na http://spelnic-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/ 39. rozdział i mały apel. Zapraszam do lektury i komentowania :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetne .! ;) cZekam na klejny i zapraszm do mnie gdzie pojawił sie juz 8 rozdział ;))

    OdpowiedzUsuń
  23. jest nowy :D
    http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Witam. Na http://niepowstrzymana-milosc.blogspot.com pojawił się rozdział 6. Jeśli masz czas i ochotę, to zapraszam. Pozdrawiam, Izuś :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetnie piszesz :)
    Zapraszam do siebie !! :D
    http://klaudiavoll.blogspot.com/2012/10/rozdzia-iv_28.html
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej :) Chciałam zaprosić na nowy rozdział na http://okulary-oknem-na-swiat.blog.onet.pl/ oraz na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/.Życzę miłej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Historia siedemnasta na http://historie-siatkarskie.blogspot.com/ oraz 40. rozdział na http://spelnic-najskrytsze-marzenia.blogspot.com/ . Jeśli któregoś nie czytasz, zignoruj. Życzę miłej lektury :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Ej ej ej zapraszam do mnie:
    http://przezcalezyciesiatkowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. jaki dłuugi rozdział ;)) fajnie, że Bartuś z Mariolą są szczęśliwi. czekam na kolejny ! oraz zapraszam na 23 rozdział na http://www.wiem-potrzebuje-cie.blog.onet.pl/ ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Przepraszam,że tak późno docieram, ale wcześniej nie miałam czasu przeczytać ;/
    podoba mi się to, ze rozdział jest długggiii ;)
    Sytuacja ze samochodem troszkę mnie śmieszy bo jakież to trzeba mieś szczęście żeby takie coś spotkało ;)


    Zapraszam na 8 rozdział http://czasem-wszystko-sie-zmienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. zapraszam na nowy :D :* http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Zapraszam na nowy rozdział :) Pozdrawiam :*

    [ i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiedy nowy? Bo ja zerkam kilka razy dziennie i nie mogę się doczekać! :D

    OdpowiedzUsuń