poniedziałek, 14 stycznia 2013

15. Chcę patrzeć z Tobą w jedną stronę.

Miłości nawet śmierć nam nie odbiera
Miłość to wiara miłość to nadzieja
Tkwi w naszych oczach płynie w naszych żyłach
Miłość to zdolność do tworzenia
Miłość to siła …
~Endefis ft. OSTR


Perspektywa Marioli.
Kiedy wszyscy wyszli już z ukrycia, Bartek napoczął nową butelkę wódki. Polał nową kolejkę i wszedł na stół.
- To za zdrowie naszych pięknych pań!- wykrzyczał i zszedł ze stołu z wielkimi oklaskami.
Podszedł do mnie i szepnął mi do ucha:
- Chodź ze mną do łazienki.
Nic nie odpowiedziałam ale uległam namowie Bartka. Nogi miałam już coraz bardziej miękkie, nie wypiłam za wiele ale moja słaba głowa dawała mi już znaki. Bartek jeszcze jakoś się trzymał, chodź wypił już o wiele za dużo. Zastanawiało mnie to jak można wypić tak dużo i jeszcze trzymać się na nogach. Może wielkoludzie po prostu tak mają.
Weszliśmy do łazienki, a Bartek nawet nie zważając na to czy ktoś jest w środku zaczął się do mnie dobierać. Kiedy byliśmy już prawie nadzy, zauważyłam kogoś w naszej wannie. Był to nikt inny jak Peter. 
- Ba..Bartek! -powiedziałam, odrywając się od niego
- Proszę Cię nie teraz, później mi powiesz - odparł i znowu zaczął mnie całować.
- Ktoś tu jest!
- Za dużo wypiłaś, chyba masz zwidy.
- Peter jest w naszej wannie! - krzyknęłam, a Peter naglę się poruszył.
- O, mogę się przyłączyć? - powiedział mocno wstawiony już Peter z szerokim uśmiechem. - Może trójkącik? - dodał czkając.
- Co ty tu robisz? - zapytałam, zasłaniając moje nagie ciało sukienką.
Peter najwyraźniej już tego nie usłyszał gdyż przysłowiowo szczelił w kimono. Ubraliśmy się i podjęliśmy próbę wyciągnięcia węgierskiego przyjmującego z wanny. Nic z tego nie wszyło, nawet mój silny Bartuś nie dał rady. Postanowiliśmy go tam zostawić dopóki procenty nie opuszczą jego organizmu i będzie miał na tyle siły aby wyjść z niej samodzielnie. Nagle usłyszeliśmy dźwięk tuczącego się szkła i szybko wybiegliśmy z łazienki. No tak, wielkoludów nie powinno zostawiać się samych. Na całe szczęście szkody nie były aż takie wielkie. 
Kiedy wódka już się skończyła, wszyscy zaczęli się zwijać do swoich domów. Ja byłam już na tyle pijana i zmęczona, że nie miałam już siły sprzątać. Zostawiłam to na jutro kiedy też i Bartek będzie już trzeźwy i pomoże mi w porządkach. Kiedy wyszłam z łazienki po krótkim prysznicu, mój Kuraś już spał. Przebrałam się w piżamkę i położyłam się cichutko obok niego, tak żeby go nie zbudzić. Na całe szczęście zapomniał już o mojej obietnicy. Pochłonięta procentami szybko oddałam się w objęcia Morfeusza.



Perspektywa Kingi.

- Dzień dobry - powiedział lekko zmieszany Misiek, wyciągając dłoń ku mojemu ojcu. Ten spojrzał na niego ponownie i potrząsnął delikatnie jego ręką.
- Witam. Krzysztof Malinowski. Jestem ojcem Kingi - oznajmił.
- Miło mi - odrzekł. - Michał Winiarski, przyjaciel Kingi - sprostował uśmiechnięty.
- Co ty nakupowałeś? Przecież brakuje tylko jajek - zwróciłam się do pięćdziesięcioparolatka.
- Tak, żebyś nie umarła z głodu - oznajmił i odłożył zakupy do kuchni.
- To ja się już będę zbierał - powiedział Misiek, pośpiesznie kierując swoje kroki w kierunku drzwi.
- Może zostaniesz na obiad? - zaproponowałam. - Muszę ci się jakoś odwdzięczyć za poranny posiłek.
- Nie będę robił kłopotu.
-
Nie wymyślaj, zostań - powiedziałam robiąc maślane oczy. Moje zachowanie było ciut samolubne, ale nie miałam najmniejszej ochoty się z nim rozstawać. Między nami wszystko było już jasne, więc miałam pewność, że Michał nie będzie oczekiwał ode mnie nic więcej poza przyjaźnią o lekko poszerzonych granicach w aspekcie seksualnym.
- No okej - zgodził się po chwili namysłu. - Pomóc ci w czymś? - zapytał wchodząc ze mną do kuchni, w której tata buszował po szafkach.
- Nie trzeba. Tato, Michał zostanie na obiad - poinformowałam ojca, który odwrócił się do nas i jedynie wymamrotał coś pod nosem i podszedł do stołu, chcąc nakryć go obrusem. Zajęłam się przygotowaniem posiłku, nie przejmując się dziwnym zachowaniem mojego ojca. Zazwyczaj to moja mama przejmowała rolę przyzwoitki gdy w moim otoczeniu pojawiali się jacyś mężczyźni, tata zawsze trzymał się od tych spraw z daleka.
- Czym się pan zajmuję? - skierował pytanie do jeszcze dwudziestoośmiolatka podczas spożywania dania, które przyrządziłam.
- Jestem siatkarzem, gram w PGE Skrze Bełchatów i jestem reprezentantem drużyny narodowej - odrzekł z uśmiechem.
- No przecież! Kolega Bartka. Ma pan już jakieś plany na życie po zakończeniu kariery?
- Tak. Ale na razie nie chciałbym ich zdradzać - odpowiedział z tajemniczym uśmieszkiem. Mam nadzieję że nie wymyślił nic głupiego, tak jak Bartek kilka lat temu, jak oznajmił że zostanie zawodowym pilotem, po czym podczas jakiegoś lotu leciał w okropnej burzy i przysiągł że już nigdy więcej. Po zjedzonej kolacji mężczyźni pomogli mi posprzątać i pozmywać naczynia.
- Ja pójdę się rozpakować i skończyć projekt - powiedział tata i znikł w pokoju Marioli, który będzie zajmował przez najbliższe parę dni. Ja udałam się do mojego pokoju, a Michał podążył za mną.
- Skąd się tutaj wziął twój tata? - spytał siadając na łóżku.
- Przyjechał wczoraj, to od niego się dowiedziałam o chorobie mamy. Przyjechał prosić o konsultację znajomego onkologa, zatrzymał się w hotelu, więc zaproponowałam mu przenocowanie się u mnie, bo jest w beznadziejnej formie psychicznej. Ja zresztą też nie chcę być teraz sama - powiedziałam, na co Michał kiwał twierdząco głową. - Kiedy przyjeżdża Oli?
- Dagmara ma go przywieźć na Superpuchar Polski w Częstochowie i zostanie na parę dni ze mną.
- Yhym. To zero picia w weekend kotku - zaśmiałam się.
- No wiesz, trochę to tam można - uśmiechnął się szeroko.
- Hm. Mam pomysł. Michaał, zarezerwowałbyś cały weekend dla mnie? - zapytałam zalotnie.
- A Oli?
- Mały jedzie z nami.
- Jedzie? Co ty wykombinowałaś? - spytał podejrzliwie.
- Zobaczysz, wszystko w swoim czasie. To ma być niespodzianka urodzinowa - powiedziałam, w dalszym ciągu nie uchylając rąbka tajemnicy.
- A mam się bać?
- Powinieneś - oznajmiłam, po czym nie zdołałam już wypowiedzieć ani słowa przez śmiech. Michał zaczął mnie łaskotać po brzuchu  i dźgać, przez co byłam pokonana. - Już, dość! - krzyczałam.
- To powiedz gdzie jedziemy.
- Nie, to ma być niespodzianka!
- No to nie - łaskotał mnie dalej.
- No dobra! Jedziemy w takie miejsce, które jest moją tak zwaną małą ojczyzną. Więcej ci już nie powiem.
- Ahaa. Ok - powrócił do normalnej pozycji.
- Misiek, ale chyba nie wystraszyłeś się mojego taty i to nie dlatego nie chciałeś zostać? - zapytałam świdrując go wzrokiem.
- Coś ty. Po prostu miałem trening..
- Nawrocki cię zabiję - podsumowałam.
- Nie, bo ciebie. Zwalę wszystko na ciebie - odparł z bananem na twarzy. Pokiwałam jedynie przecząco głową. Ja na prawdę żyję wśród idiotów. Jak nie ma Marioli i Bartka, to jest Michał albo reszta bełchatowskiej zgrai.
- Kinga - położył się na plecach - a ty mnie unikałaś ostatnio? - kiedyś musiał poruszyć ten temat.
- Nie, wiem że to mogło tak wyglądać, ale tak nie było. Po prostu byłam zawalona od stóp do głów nauką.
- I to na pewno nie miało nic wspólnego z Dagą? Bo dziwnie mi się wydawało, że po tej wizycie właśnie przestałaś dawać znaków życia, Oli też pytał się co z tobą, chciał iść na lody póki jeszcze nie jest tak zimno.
- Przepraszam - powiedziałam opadając na łóżko obok niego, oboje patrzyliśmy się w sufit. - Ona...
- nie dane było mi dokończyć tego zdania.
- Chcecie herbaty? - zapytał się nas ojciec wparowując do pokoju bez pukania.
- Ja dziękuję.
- Ja też - dodałam szybko. On stał w drzwiach i gapił się tępo w naszą stronę. - Stało się coś?
- Nie, nie. Już wychodzę - powiedział zamykając za sobą drzwi.
- Zaczęłaś coś mówić - przypomniał mi Winiarski.
- No tak. Wtedy, w szpitalu Dagmara oznajmiła mi że to dziecko było twoje. Ja nie chcę wchodzić w żadne sprawy pomiędzy wami, bo to nie mój interes. To twoje życie i możesz robić co chcesz, ale czy to jest prawda? Dagmara poroniła twoje dziecko? - spytałam spoglądając na niego, dostrzegłam jak jego mięśnie delikatnie się napinają.
- Tak - powiedział wypuszczając powietrze z płuc. - To znaczy nie jestem tego pewien. Ostatnia impreza sezonu, świętowaliśmy wicemistrzostwo Polski.
- Wiem byłam na niej.
- Tak, tańczyliśmy razem - delikatnie się uśmiechnął. - Było już grubo po północy, powoli zaczęto opuszczać lokal. Dużo wypiliśmy, pamiętam tamten wieczór jak przez mgłę. Zamówiłem sobie taksówkę, po jakimś czasie przyjechała. Wsiadłem do środka, a tuż za mną na tylne siedzenia wpakowała się Dagmara, również lekko pijana, ale na pewno była na tyle trzeźwa, że doskonale wiedziała co robi. Szkoda że ja nie mogę powiedzieć tego o sobie. Dalej już nie pamiętam co się działo, nawet nie chcę znać szczegółów - wzdrygnął się. - Rano obudziłem się w łóżku już sam z ogromnym kacem i zapachem jej perfum na drugiej poduszce - opowiedział i spojrzał na mnie. - Nie mogę być stuprocentowo pewny czy to było moje dziecko, bo ona była już wtedy z Adamem. Choć później przekonywała mnie że to moje dziecko, szantażowała mnie, ale Daga pokazała już do czego jest zdolna, więc jej słowa są warte tyle co nic.
- Kochasz ją? - spytałam prosto z mostu, przypominając sobie wymienione zdania z Dagmarą w szpitalnej sali.
- Nie kocham jej. Nawet nie wiem czy kiedykolwiek ją kochałem. Byłem wtedy młody, to było jedynie szczeniackie zauroczenie, nic więcej. Ja byłem z nią jedynie ze względu na dziecko, które nosiła pod sercem, ze względu na mojego synka, który jest niewątpliwie najlepszą rzeczą jaka przydarzyła mi się do tej pory. Ciąża, pośpieszny ślub, 2 lata wspólnie spędzone na wmawianiu sobie że ją kocham, później już wszystko zaczęło się sypać, a ja w końcu zrozumiałem jaki błąd popełniłem, rozwód, walka o syna, którą przegrałem ze względu na wykonywany zawód, następnie oddałem się w wir pracy i skupiłem się jeszcze bardziej na siatkówce, chcąc zapomnieć i wymazać z głowy ostatnie kilka lat. Do normalnego funkcjonowania powróciłem dopiero w tamtym sezonie, wtedy się lepiej poznaliśmy. Ponownie mogłem poczuć co to znaczy prawdziwe szczęście - powiedział odwracając głowę w moją stronę, odwróciłam wzrok przetwarzając to co mi przed chwilą oznajmił. Czyli on jej w ogóle nie kochał? Była mu zupełnie obojętna? Ale jaki miała cel w wygłaszaniu takich farmazonów? Te i inne pytania krążyły w mojej głowie non stop, przeszkadzając w skupieniu się na chwili obecnej.
-
Swoje miejsce znajdź i nie pytaj czy taki układ ma jakiś sens - zacytował słowa piosenki, muskając delikatnie moją szyję. Spojrzałam na niego lekko zagubiona. Wiedziałam że on mówi prawdę, że ona najzwyczajniej w świecie kłamała i że Michał jest najuczciwszym człowiekiem jakiego znam, ale pomimo tego i tak w mojej głowie panował mętlik, kompletnie nie rozumiałam zachowania tej kobiety. Może byłam jeszcze za młoda i naiwna żeby pojąć takie zachowanie. - Przecież wiesz, że... - nie pozwoliłam mu dokończyć, nie chciałam słyszeć kolejnych zapewnień o jego miłości ukierunkowanej w moją stronę. Nie chciałam kolejny raz uświadamiać sobie, że nie potrafię obdarować go równie tak silnym uczuciem jakim on mnie darzy. Delikatnym cmoknięciem w usta przerwałam mu w połowie zdania.
- Michał, proszę Cię, nie mów tego - wyszeptałam z zamkniętymi oczami, opierając głowę na jego czole. Głośno przełknął ślinę i nic nie powiedział. Jeszcze raz powoli go pocałowałam, a w głębi duszy dziękowałam mu za wypełnienie mojej prośby.
- Dziękuję Ci jeszcze raz - powiedziałam cicho żegnając się z nim w drzwiach mojego mieszkania. Uśmiechnął się do mnie jak zwykle miał to w zwyczaju.
- Jeśli będziesz chciała to zadzwoń. Do zobaczenia - pożegnał się, a ja ponownie lekko wspięłam się na palce i ucałowałam jego policzek, a następnie usta. Ponownie obdarował mnie serdecznym uśmiechem i zniknął za drzwiami. Wróciłam do swojego pokoju i z prędkością światła wysłałam sms.a do mojego przyjaciela.

Migi, pomóż mi!Odpowiedź również przyszła natychmiast.
Co się stało? Znowu coś nabroiłaś?
To nie rozmowa na telefon, musimy się spotkać, to ci wszystko opowiem.
Przyjdź jutro na trening, pogadamy, a później zapraszam cię na gorącą czekoladę.:)
Ok. Dziękuje Ci!:* Do zobaczenia.;)

Rzuciłam telefon na łóżko i udałam się do łazienki, gdy z niej wyszłam w salonie czekał już na mnie mój ojczulek.
- Kinga, mogłabyś podejść. Chciałbym porozmawiać - czyżby kolejne kazanie? Niechętnie dowlokłam się do salonu i rozłożyłam się na fotelu.
- O co chodzi? - zapytałam.
- Co was łączy? - spytał skanując mnie wzrokiem.
- Przyjaźń tato, nic więcej!
- Zabezpieczacie się? - zapytał drapiąc się po głowie, widać że ta rozmowa go bardzo krępowała, ale był zbyt zdeterminowany, aby ją sobie odpuścić.
- Tato! Proszę cię, mam 24 lata! Nie zadawaj mi takich głupich pytań, a w ogóle nie mamy się po co zabezpieczać! Nic nas nie łączy - nakrzyczałam na niego, choć sama nie byłam z nim do końca szczera. Ale to akurat nie powinno go interesować.
- Dobrze, dobrze, już przestaję. Po prostu się martwię - usprawiedliwiał się.
- To przestań! Już nie jestem małą dziewczynką. Co to miało być to proponowanie herbaty? Chciałeś nas sprawdzić?
- Nie. Na prawdę robiłem herbatę - mówił strzelając palcami.
- Jasne.
- Kochanie, zrozum że dla mnie zawsze będziesz moją małą córeczką, o którą trzeba się troszczyć i pilnować, aby nie zrobiła sekcji zwłok na żywym kocie - powiedział z troską w głosie.
- Ej, byłam wtedy mała - odparłam uśmiechając się do wspomnień z dzieciństwa.
- No więc nie złość się na mnie kiedy będę się o ciebie najzwyczajniej w świecie martwił - powiedział siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem.
- No dobra, ale martw się odrobinę mniej - powiedziałam przytulając się do niego.
- Dobrze - powiedział lekko się śmiejąc. - Ale ten Michał jest całkiem w porządku, prawda?
- Tak.
- Tylko tyle powiesz? - spytał z lekkim zdziwieniem.
- A co mam niby powiedzieć? - zapytał również nieco zdziwiona.
- No nic.
- No właśnie. Chcesz herbaty? - zaproponowałam.
- Nie dziękuję, ja już idę spać bo ledwo co żyję - powiedział ziewając. - Dobranoc córciu. Nie siedź za długo - powiedział całując mnie w policzek.
- Jasne, tato. Dobranoc - odpowiedziałam po czym ze szklanką napełnioną mlekiem udałam się do mojego pokoju, aby powtórzyć omawiany materiał na jutrzejsze zajęcia. Po przeczytaniu kilku kartek, sen wygrał z moim organizmem i zasnęłam.


Hej. ;)
To tak jak się zapowiedziałyśmy jesteśmy za dwa tygodnie. Okres przed semestralny do przyjemnych nie należy, zaliczenia - to jest to okropne słowo, które nas ostatnimi czasy nękało. Ale teraz pełen chillout i oznajmiamy że mamy FERIE.
A więc czas na odkopanie nart, łyżew i sanek. ;)
A i oczywiście ogromnie wam dziękujemy za ponad 40 000 wejść oraz ponad 300 komentarzy. Nie zasłużyłyśmy. ;) Bardzo wam dziękujemy! <3
Pozdrawiamy! :*
No tak, nasza słabość do Falasci. :) Nie miałyśmy serca wypędzać go gdzieś do Rosji, a więc Miguel zostaje u nas Polsce! <3

15 komentarzy:

  1. Na żywym kocie?!
    Zapraszam na loving-volleyball.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostro imprezy są tej Rosji :D, pijaki :P. Dobrze, że Kinga zebrała się na szczerą rozmowę z Michałem. Czy ona na prawdę nic do niego nie czuję, czy tak mocno to sobie wmawia? Eh, szkoda mi Miśka, bo widać, że jemu na niej zależy i to bardzo... Rodzicielska pogadanka o zabezpieczaniu zawsze na czasie ;D.
    Przy okazji nowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
    Zapraszam również na moje nowe opowiadanie: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
      Zapraszam serdecznie :)

      Usuń
  3. lohoho niezle niezle :D noo to skoro macie ferie to proponuje częściej nowe rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. zasłużyłyście na tyle wejśc i komentarzy, a i ja dodaję swój ;) opowiadanie jest świetne i bardzo mi się podoba :) nie mogę się doczekac następnego rozdziału :D pozdrawiam i miłych ferii, które również już mam : **

    Angge ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. zasłużyłyście, zasłużyłyście ;D
    świetny rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Was ;*
    To co w Rosji się dzieje UWIELBIAM! :D I wracam i czytam po kilka razy xD
    "Między nami wszystko było już jasne, więc miałam pewność, że Michał nie będzie oczekiwał ode mnie nic więcej poza przyjaźnią o lekko poszerzonych granicach w aspekcie seksualnym." ja się pytam co to znaczy?;/ Kinga! A tak Cie lubiłam! Nadal lubię ale mi podpadłaś:P
    Dobrze, że powiedziała Miśkowi o Dadze i Michał też szczerze odpowiedział:) Ale jak to przyjaźń o podłożu seksualnym? Kinga może jeszcze nie jest świadoma co czuje do Winiarskiego? Bo normalna przyjaźń to nie jest! :P
    Życzę udanych ferii, Mika uważaj na nogę, żebyś znowu nie skręciła na śnieżnych szaleństwach :D
    Pozdrawiam;* (zawsze muszę się rozpisać ;d)

    OdpowiedzUsuń
  7. dokładnie! zgadzam się! Kinga oszalała :D przecież oni się tak kochają! uwielbiam ich:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Imprezy z Rosji to jest to! :D Fajnie, że Kinga powiedziała Michałowi co jej leży na sercu. Szkoda tylko, że on nie może zrobić tego samego... :< Pozdrawiam z nadzieją, że podczas ich wspólnego weekendu coś się wydarzy! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no jej niech Kinga będzie z Miśkiem :D może jeszcze to przemyślą i przyjaźń przemieni się w miłość :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha, z tym trójkątem to mnie Peter zmiażdżył. :D Całe szczęście, że uciął potem komara, bo wolę sobie nie wyobrażać, co mogłoby się tam dziać. :P
    Tata Kingi jest niesamowity, podziwiam więź, jaką trzyma z córką. Ale żeby dziewczyna eksperymentowała kiedyś na żywym kocie? No tego to się nie spodziewałam po niej. :D
    Kinia i Michał muszą być teraz razem, w końcu Dagmara już im nie stanie na drodze.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh, Kinga i Michał zamierzają tkwić w układzie sex friend? Nie powiem, że ciekawie się to zapowiada, ale z drugiej strony takie układy kończą się przeważnie źle, bo jedna z dwóch osób zaczyna w pewnym momencie czuć coś więcej, a przeważnie jest to kobieta, która potem źle się z tym wszystkim czuje. Bowiem kobiety to kruche istoty, które chcą wszystko wiązać z uczuciami...

    Przepraszam, że tak późno tu zaglądam, ale sesja mnie przytłacza.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. No nieźle z tą łazienkową przygodą... Czekam na kolejny z niecierpliwością...
    zapraszam na 11 rozdział http://i-need-you-to-smile.blogspot.com/

    Pozdrawiam Smileee...

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajny rozdział :)
    Nie wiem, czy bierzecie udział, ale zostalyście nominowane do Liebster Award :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń