Razem tak wiele, choć obiektywnie prawie wcale,
ale piękna była każda chwila spędzona razem.
~Eldo
Perspektywa Kingi.
Ostatni weekend spędziłam w rodzinnym mieście, spędzając czas z rodziną. W końcu mogłam spotkać się z mamą i porozmawiać z nią, co okazało się nam obu bardzo potrzebne. Mama miała w najbliższym czasie pojechać do Wrocławia, gdzie miała odbyć wstępne fazy leczenia choroby. Cała rodzina wspierała ją bardzo mocno, choć i tak miałam wyrzuty sumienia że nie mogę przy niej być. Nawet babcia przyjechała do domu żeby pomóc, i oczywiście przed wyjazdem wyposażyła mnie w zapas pożywienia co najmniej na 2 miesiące. Bartka już nie ma, więc ciekawe kto teraz to wszystko pochłonie. Mariola miała już niedługo wracać do Polski, więc cieszyłam się że nie będę musiała już wracać do pustego mieszkania.ale piękna była każda chwila spędzona razem.
~Eldo
Perspektywa Kingi.
Długo stałam wpatrując się w sosnowe drzwi wejściowe, nie będąc pewna czy powinnam tam wejść. Po chwili głębszych rozmyślań zdecydowałam się jednak na wejście do środka. Nie pewnie nacisnęłam dzwonek i wsłuchiwałam się w melodyczne dźwięki, aż w końcu klamka zaczęła opadać w dół, a moim oczom ukazał się Pliński.
- Cześć Kinga - przywitał mnie Daniel.
- O, hej - uśmiechnęłam się. - Oglądacie z Miśkiem mecz?
- No pewnie. Po twoim zaopatrzeniu wnioskuję że ty również przyszłaś tutaj w takich intencjach - stwierdził spoglądając na czteropak tyskiego. - Kto? - spytał podejrzliwie.
- Oczywiście że najlepszy - odparłam dumnie pokazując kawałek materiału koszulki w kolorach blaugrana.
- Och, to zapraszam do środka! - wskazał dłońmi w stronę mieszkania i teatralnie się uchylił, niczym rasowy kamerdyner. - Pomogę z płaszczem - zaoferował się.
- Dziękuje, jaki wynik obstawiasz? - spytałam kierując się do salonu.
- 3:1.
- A tak właściwie gdzie jest Michał? - spytałam rozsiadając się na kanapie, wcześniej nie interesując się tym faktem.
- W toalecie. Chcesz popcorn? - zapytał, ubierając szalik Barcelony.
- Aha. Pewnie - włączyliśmy telewizor oraz dany kanał oczekując na rozpoczęcie się derbów Hiszpanii.
- Daniel, zrobiłeś już ten popcorn? - usłyszeliśmy głos Miśka dobiegający z korytarza.
- No. Chodź bo mecz się już zaczął.
- Hej Michał - rzuciłam gdy wszedł do pokoju. - Wpadłam na mecz - uśmiechnęłam się.
- O, Kinga. A przyniosłaś coś? - zapytał chytrze. Podniosłam do góry jedną puszkę napoju i szeroko się uśmiechnęłam.
- Może być?
- Piwo zawsze - wyszczerzył się. Mecz przebiegał jak na razie bez żadnych niespodzianek. Posiadanie piłki z dość widoczną przewagą było na korzyść Barcy.
- Spalony był! - krzyknął Michał.
- Wcale że nie! Gdzie ty niby spalony widzisz?! - kłócił się z nim Daniel.
- No jak to gdzie?! O tu, tu! - pokazywał na telewizor.
- Ekhem. Teraz głos zabierze ekspert. Spalonego nie było. Dziękuje za uwagę - powiedziałam wstając na chwilę z miejsca.
- Z wami to się tak ogląda mecze! - odparł obrażony Misiek i opadł zrezygnowany na sofe krzyżując ręce na piersiach, nie komentując dalszych wydarzeń, które miały miejsce. W drugiej połowie Barcelona nie grała już tak jak wcześnie, robiła sobie mniej okazji i wydawała się jak gdyby mniej skupiona, za to Real obudził się i zaczął grać swoją piłkę. Mecz zakończył się remisem 2:2, co bardzo uradowało właściciela mieszkania.
- Zostaniecie na kolacje? - zapytał się nas sprzątając.
- Ja bardzo chętnie, teściowa przyjechała.. - oznajmił znacząco Plina.
- Ja też zostanę jeśli to nie problem - uśmiechnęłam się i pomogłam Miśkowi sprzątać. Odłożyłam naczynia do kuchni i odwróciłam się w stronę gospodarza. Spotkałam się z jego wzorkiem i uśmiechnęłam się do niego, po czym wyszłam z kuchni. Michał jednak nie umożliwił mi wykonania tego ruchu łapiąc mnie za nadgarstek i delikatnie zaciągając w głąb korytarza, tak aby nie było nas widać z salonu. Moje plecy przylegały do ściany, a od jego ciała dzieliło mnie kilkanaście centymetrów.
- Jeszcze się z tobą nie przywitałem - powiedział cicho i pocałował mnie w usta, przybliżając się do mnie jeszcze bardziej. - Ten mecz to była tylko wymówka? - spytał pewnym głosem.
- Chciałbyś, masz lepszy telewizor ode mnie - sprostowałam uśmiechając się lekko. - Jakbym chciała do ciebie po prostu wpaść to nie przynosiłabym piwa.
- No nie wiem, mogłabyś doprowadzić mnie do stanu upojenia alkoholowego, a następnie mnie wykorzystać - dodał żartobliwie.
- Wtedy przyniosłabym coś mocniejszego - skomentowałam i zaczęłam odchodzić od Michała. - Ale bądźmy szczerzy, nie potrzebowałabym żadnych środków z procentami, żeby iść z tobą do łóżka. Sam byś na to poszedł - dodałam spoglądając wyzywająco za plecy.
- Masz rację - zaśmiał się cicho. Gdy tylko weszliśmy do salonu zachowywaliśmy się normalnie jak dwójka przyjaciół. Udawaliśmy. Udawaliśmy normalnych przyjaciół, tylko nieliczni, którzy byli na tyle spostrzegawczy widzieli co się działo na prawdę. Choć z dnia na dzień brnęliśmy w kłamstwo, nie widzieliśmy w tym nic złego. Bo kłamstwo jest wygodne.
- Jemy już coś? Burczy mi w brzuchu - zaczęłam narzekać, gdy chłopaki zaczęli oglądać jakieś kanały o motoryzacji.
- A na co macie ochotę? - zapytał Misiek, ale szybko się rozmyślił. - Albo nie, nie! Szef kuchni Michał Scheller zaraz wam coś przygotuje. Proszę o chwilę cierpliwości - powiedział, po czym ukłonił się i zniknął w kuchni, z której chwilę później słychać było odgłosy miksera.
- Jak myślisz to będzie jadalne, bo jestem mega głodny - powiedział Daniel rozkładając się na fotelu.
- Jeśli to będą naleśniki to tak, ale o resztę to nie mogę być pewna - przyznałam, nie do końca znając kulinarne talenty Winiarskiego.
- O patrz co znalazłem! - powiedział Pliński buszujący po szafce obok telewizora i pokazał mi jakąś grę planszową. Była to jakaś gra o Barbie. Zaczęliśmy się zastanawiać po co Miśkowi taka gra, ale żadne z nas nie wymyśliło żadnego logicznego wytłumaczenia. - Gramy? - spytał Daniel po przejrzeniu zawartości gry.
- Możemy, i tak nie ma nic ciekawszego do robienia. O tej porze w telewizji lecą praktycznie same nieprzyzwoite rzeczy - stwierdziłam wyłączając telewizor.
- Ja chyba oglądam trochę inne programy niż ty - dodał z uśmiechem i rozłożył grę. Patrzyłam na te wszystkie różowe elementy i nie mogłam połączyć ich w żaden sposób z pozostałymi rzeczami.
- A umiesz w to grać?
- Tak - dodał majsterkując z pionkami.
- To mi powiedz jak się gra - poprosiłam go przyglądając się jak przypinał spódnice pionkowi-lalce Barbie.
- Nauczę cię, jak już wymyśle zasady - odpowiedział i potarł palcem wskazującym i kciukiem brodę. - To tak, to jest twój pionek i musisz zbierać kwiatki które tutaj są, ee jak trafisz na takie różowe pola musisz zrobić jakieś wyzwanie, a jak uzbierasz 5 kwiatków to możesz kupować w moim butiku - wskazał na poukładane buty, sukienki itp. do naszych pionków.
- Okej. To ja zaczynam - powiedziałam i zaczęliśmy grać w grę dla grupy wiekowej 5-10 lat.
- Goto.. Co wy robicie? - spojrzał na nas dziwnie Misiek.
- Gramy - odpowiedzieliśmy równo skupiając się na dokonywanej transakcji.
- Oszukałeś mnie! - powiedziałam zbulwersowana. - Te buty kosztują 2 kwiatki, a nie 4!
- Właśnie że nie! To ty mnie oszukałaś bo zerwałaś kwiatka jak nie patrzyłem!
- Ej dość. Kolacja czeka - upomniał nas Misiek, a my szybko wstaliśmy patrząc się na siebie czujnie, sprawdzając grę fair przeciwnika. - Nie tak szybko, zanim wejdziecie musicie mieć zawiązane opaski na oczy - zatrzymał nas przed progiem kuchni. Przewiązał nam oczy ciemnymi opaskami i dopiero wtedy mogliśmy wejść do kuchni, Daniel którego Michał nie zaprowadził zamiast odnaleźć krzesło miał bliskie spotkanie ze ścianą, co wywołało u nas przypływ śmiechu.
- Bon appetit!
- Da się to zjeść? - zapytał Plina zanim spróbował potrawy przygotowanej przez Winiara.
- No wiesz co? Wątpisz w moje talenty?
- Ależ skąd. Wszyscy wiemy że jesteś wszechstronnie wykształcony - bronił się Pliński, z nutką ironii w głosie.
- Czy to jest omlet? - zapytałam po przełknięciu paru kęsów.
- Tak, brawo! Omlet po włosku - powiedział Misiek uradowany, po czym zdjął mi i Plińskiemu opaskę.
- Całkiem smaczne - przyznał po chwili środkowy. Michał przyłączył się do nas i przez całą kolację wraz z Danielem ciągle sypali jakimiś sucharami, lub opowiadali o śmiesznych sytuacje z klubu. Z nimi nie można było narzekać na brak śmiechu.
- Skąd ty masz grę Barbie w mieszkaniu? - spytał Daniel.
- Regularnie grywałem z teściową jak tylko przyjeżdżała - odpowiedział z powagą Misiek, choć nie potrafił jej na długo utrzymać. - A co chcecie grać?
- No pewnie, co nie Kinga? - przyznał ochoczo Daniel, który widocznie był w stanie zrobić wszystko byleby jak najmniej czasu spędzić w domu z teściową. - Ale na naszych regułach.
- Nie ma sprawy. Chcecie się czegoś napić?
- A masz coś mocniejszego? - spytałam siadając po turecku obok kolorowej planszy w salonie.
- Jakieś dokładniejsze preferencje?
- Dawaj co masz - powiedział Plina, który się do mnie przysiadł. Już po chwili toczyliśmy zacięty pojedynek na: kto ma więcej kwiatków. To była taka pasjonująca rozgrywka.
- Łooo - zaczęli buczeć chłopacy, kiedy moja lalka zatrzymała się na różowym polu.
- Jeszcze nie jestem aż tak pijana, więc może na razie coś na rozgrzewkę.
- Zadzwoń do.. - zaczął Daniel.
- Do Mariusz i udawaj Mariolę - powiedział Misiek i podał mi swój telefon, ukrywając wcześniej swój numer.
- Serio? - spojrzałam na niego dziwnie, a ten pokiwał twierdząco głową.
- No dobra, wzięłam od niego telefon i zaczęłam rozmawiać z Mariuszem. Zmiana głosu mi nawet wyszła, gorzej było z utrzymaniem powagi, ponieważ chłopaki co chwilę hamowali śmiech spowodowany nie wiadomo czym.
- To do zobaczenia - zakończyłam rozmowę z Mario. - Haha, uwierzył że to była Mariola.
- Wiedziałem że da się nabrać. Dobra to ja sobie chciałem kupić tą różową spódnicę - powiedział Misiek podając Plinie odpowiednią ilość kwiatków. Po paru kolejkach byliśmy już mniej trzeźwi, więc i śmialiśmy się również jeszcze więcej.
- O teraz ja, to ja pójdę do sąsiada! - powiedział Daniel i chwiejnym krokiem skierował się w stronę drzwi. Chciałam zanim wstać ale Michał kolejny raz w tym dniu uniemożliwił mi ruch do przodu.
- Co chcesz? - spytał obracając się do niego. Przysunął mnie do siebie i zaczął całować moje kości policzkowe, i zjeżdżać w dół po szyi do dekoltu, a następnie w powrotem do góry. Musiałam zebrać sobie trochę sił aby go od siebie odciągnąć. - Ej przestań, jeszcze nie jestem taka pijana - powiedziałam i pobiegłam za Danielem potykając się o buty stojące obok drzwi.
- To mogę się u ciebie przenocować? Wiedziałem że mogę na ciebie zawsze liczyć! - powiedział Daniel obejmując sąsiada Michała ramieniem przygniatając go lekko swoim ciałem.
- Przepraszam, kolega trochę za dużo wypił - usprawiedliwiłam go i pociągnęłam za sobą.
- Ale Kinia, pan zaoferował mi bardzo przytulną ofertę. Grzech nie skorzystać. No chyba że ty byś chciała spać z panem sąsiadem, a ja będę spać z Misiem - powiedział, po czym kolejny raz dzisiaj zderzył się ze ścianą. Uśmiechnęłam się jeszcze raz do sąsiada, który przyglądał się całemu zajściu i zamknęłam drzwi, kiedy weszliśmy do środka. Daniel położył się obok Michała na ziemi, który zdążył już w tym czasie zasnąć. Przytulił się do niego bardzo kurczowo i momentalnie odpłynął. Trochę ogarnęłam mieszkanie oraz zadzwoniłam do Marty, aby poinformować ją że Daniel zostanie na noc u Michała, ratując mu również tyłek przed teściową. Napisałam do nich jeszcze tylko kartkę i wyszłam z mieszkania kierując się do siebie.
- Czyli wracasz 3 tak? - spytałam rozmawiając z przyjaciółką przez skype.
- No tak - dodała i uśmiechnęła się. - Ej tylko żadnych imprez niespodzianek! - wiesz że tego nie lubię.
- Ok, ok. Tym razem sobie odpuszczę - obiecałam. - Tęsknie już za tobą pyśku - powiedziałam.
- Michał ci już nie wystarcza? - zapytała śmiejąc się.
-No proszę cię! Przecież sama dobrze wiesz jak jest. Nic się nie będzie zmieniało, a poza tym przecież jego nie będę prosić żeby kupił mi tampony jak mi się nie będzie chciało ruszyć dupy z domu, więc musisz wracać! - stwierdziłam.
- Ej, no muszę bo coś ci się ostatnio poczucie humoru pogorszyło i opowiadasz same słabe suchary - dodała śmiejąc się ze mnie.
- No widzisz! Jak cie nie ma to wszystko jest źle - odpowiedziałam jej panikując.
- Słuchaj, nawet nie uwierzysz, co zrobił Bartek ostatnio..
Perspektywa Marioli.
- Thanks - podziękowałam sąsiadowi, który pomógł wnieść mi siatki do mieszkania, gdy byliśmy już pod drzwiami. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka obładowana zakupami.
- Bartek, już jestem! - krzyknęłam i usłyszałam jakiś trzask.
- Tak wcześnie? - spytał zdenerwowanym głosem, który dobiegał z łazienki, gdzie wcześniej słyszałam owe hałasy.
- No tak, może byś mi pomógł, proszę - powiedziałam stawiając powoli kroki do przodu. Bartek wyszedł z łazienki odwrócony tyłem do mnie i podszedł do mnie nadal się nie pokazując. Wyciągnął rękę w moją stronę poszukując siatki z zakupami. - Co ty robisz? - spytałam próbując rozwiązać zagadkę.
- No nic - uciął.
- To czemu nie chcesz się odwrócić?
- A muszę? - zapytał przeciągle.
- Tak - powiedziałam stanowczo i badawczym wzrokiem patrzyłam na niego. Po chwili powoli odwrócił się w moją stronę. Buzia mimowolnie mi się otworzyła, a siatki z zakupami wypadły z rąk. - Co ty do cholery robiłeś jak mnie nie było? Co to w ogóle jest? - zapytałam nerwowo przejeżdżając palcem po czarnych smugach w okół oczy Bartka.
- No bo.. - spuścił głowę. - No chciałem zobaczyć jak to jest - tłumaczył się nieporadnie.
- Jest z czym? Co ty masz na twarzy? - dopytywałam.
- To jest tusz, bo nie umiałem zmyć - wymamrotał pod nosem wyjaśniając zagadkę.
- Co? - spytałam nie dowierzając. - Malowałeś się moimi kosmetykami?
- No przecież swoich nie mam! - powiedział głośniej.
- Ja pierdole. Bartek, z tobą to jest jak z dzieckiem.. - skwitowałam.
- Ale nie jesteś zła? - spytał.
- A używałeś coś jeszcze oprócz mascary?
- Ee.. - podrapał się po głowie.
- Czego? - powiedział delikatnie przymykając powieki.
- Kredki, takiego brązowego kremu i kulek, szminki i jeszcze takiego kremu co był na półce - wyliczał.
- Jakiego kremu?! - wyminęłam go i ruszyłam szybkim krokiem do łazienki, w której panował jeden wielki burdel, bo żaden inny epitet nie określiłby tego co tutaj widziałam. - Idioto, smarowałeś się moim kremem za 3 stówy? - skarciłam go wzrokiem.
- No.. Przepraszam, ale za to teraz będę miał skórę tak delikatną jak pupa niemowlaka - uznał gładząc swój policzek dłonią.
- Pokaż mi czego jeszcze używałeś, muszę określić jakie są straty - powiedziałam sucho gdy już trochę ochłonęłam.
- Tej szminki - wskazał na czarną tubkę z czerwonym sztyftem w środku - i tych kulek - wyciągnął opakowanie z szafki. - Nawet ci je już zmieliłem żebyś ty nie musiała - dodał z uśmiechem, przekonany o jego wzorowym zachowaniu na temat pudru.
- Co z nimi zrobiłeś? - wyrwałam mu opakowanie z ręki i otworzyłam pudełeczko, a tam zamiast pudru w kulkach był pudrem w proszku. - Bartek.. - nie miałam siły nawet mu tłumaczyć, zamknęłam opakowanie i odłożyłam je z powrotem na swoje miejsce. Stanęłam na przeciwko niego i przyjrzałam mu się dokładniej. - Wyglądasz jak panda - stwierdziłam, a Bartek wybuchł śmiechem. - Czemu tego nie zmyjesz?
- Bo nie zdążyłem - powiedział i zabrał się do zmywania makijażu z twarzy. Robił to tak nieporadnie że aż nie mogłam na to patrzeć i postanowiłam mu pomóc.
- Chodź tu, siadaj - przyciągnęłam go i nakazałam usiąść na skraju wanny. Uważnie zmywałam mleczkiem resztki po jego zabawie w księżniczkę, zastanawiając się skąd wziął taki pomysł.
- Ale nie jesteś już zła? - spojrzał na mnie z miną zbitegopsa pandy. - Odkupię ci wszystko - zobowiązał się.
- Dobra daj już spokój - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. - Bartek, za niedługo wracam do Polski - oznajmiłam poważnie. Bartek popatrzył się na mnie i głęboko westchnął, po czym nagle stracił równowagę i wpadł do wanny ciągnąc mnie za sobą, a ja spadając niechcąco włączyłam wodę. Zaczęliśmy się głośno śmiać z zaistniałej sytuacji.
- A musisz? - spytał przytulając mnie.
- Muszę - powiedziałam smutnym głosem i wtuliłam się w jego mokrą koszulkę.
Leżeliśmy tak w tej wannie dopóki nie przypomnieliśmy sobie o umówionej kolacji z Iriną.
- Muszę przyznać że całkiem, całkiem wyglądasz w takiej mokrej koszulce - stwierdziłam zalotnie, przyglądając się Bartkowi, którego mokra koszulka idealnie podkreślała jego wyrzeźbioną sylwetkę.
- Ty również niczego sobie - powiedział szarmancko.
- Bartuś, ty sprzątasz - powiedziałam, dając mu buziaka i zamknęłam się w sypialni.
Kolacja minęła nam w bardzo miłym klimacie. Przyszła Irina i przedstawiła nam swojego chłopaka, który wydawał się bardzo miły. Miał nawet jakieś polskie korzenie. Przygotowałam moje popisowe danie czyli kopytka z sosem cynamonowym. Wszystkim bardzo smakowała i podziwiali mój talent kulinarny. Bartek po cichu podśmiechiwał się. Dobrze wiedział, że oprócz podanego dania nie potrafię przygotować nic jadalnego. Kuraś, gdy już tylko sezon się zaczął przestał nadużywać, aż tak bardzo trunków, więc już nie musiałam aż tak bardzo pilnować go podczas jakiś imprez. Tym razem również było spokojnie, jak opowiadaliśmy naszym znajomym o sytuacji która dzisiaj miała miejsce nie mogli uwierzyć że mój chłopak ma tak kreatywne pomysły.
- Co ci dzisiaj do głowy strzeliło z tym malowaniem? - spytałam gdy już byliśmy w łóżku.
- Tak jakoś - odparł wymijająco.
- To znaczy? - ciągnęłam dalej ten temat.
- No bo chciałem zobaczyć czemu zawsze tak długo siedzisz przed tym lustrem, a poza tym widziałem taki program.. - zaczął opowiadać.
- Okej, okej. Ale może lepiej będzie jak już tak nie będziesz robił - stwierdziłam, a Bartek jedynie potwierdził moje słowa.
- Muszę Ci się jeszcze do czegoś przyznać - powiedział zawstydzonym głosem.
- No mów- odpowiedziałam
- No bo.. no bo ja ogoliłem sobie nogi - powiedział a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
- Chyba żartujesz?
- Niee, sama zobacz - powiedział i zaczął podciągać kołdrę do góry. - popatrz jakie gładkie.
- Boże, co ci odbiło? - zapytałam.
- No bo Irina powiedziała mi, że nie widziała jeszcze nigdy tak bardzo owłosionych nóg i, że wyglądam z nimi jak tarzan.
- I to był powód do tego, żeby ogolić sobie nogi i wyglądać jak pedał?
- No przepraszam nie bądź na mnie zła - odpowiedział, robiąc minę słodkiego psiaka.
- Kiedy chcesz wrócić do Polski? - spytał się mnie po chwili ciszy.
- Na początku listopada. Mam mieć jakieś kolokwium 10 - skrzywiłam się na samą myśl o tym.
- Tak szybko? - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie, ale po chwili już mu przeszło. Przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w głowę. - To skoro zostało mi tak mało czasu z tobą muszę go wykorzystać najbardziej jak się da - wymruczał mi nad uchem.
- Zostało ci dokładnie 20 nocy - podpowiedziałam mu odwracając się w jego stronę. - Ale tak dokładnie to.. - uciszył mnie pocałunkiem.
- Dość gadania, czas wziąć się do roboty skarbie - powiedział wyszczerzony i kolejny raz mnie pocałował.
Noc była bardzo upojna, na nowo poznawaliśmy swoje ciała, by w końcu złączyć się w jedną całość. Późno po północy zasnęłam wtulona w torsmojego księcia mojej księżniczki.
Hej. ;)
Tak jak już poinformowałyśmy - powracamy! Znowu będziecie musiały z nami jakoś wytrzymać. :) Mamy zamiar przyspieszyć trochę tempo, żebyście się nie znudziły na śmierć. Kolejny postaramy sie dodać w niedziele, ewentualnie poniedziałek. Serdecznie dziękujemy wszystkim za cierpliwość i dużą motywację. Mamy nadzieje ze jej wystarczy na dłużej i że was nie zawiedziemy. :) buziaki. :*
CHCEMY WIOSNE! i jaramy sie spodkiem. <3
- Bartek, już jestem! - krzyknęłam i usłyszałam jakiś trzask.
- Tak wcześnie? - spytał zdenerwowanym głosem, który dobiegał z łazienki, gdzie wcześniej słyszałam owe hałasy.
- No tak, może byś mi pomógł, proszę - powiedziałam stawiając powoli kroki do przodu. Bartek wyszedł z łazienki odwrócony tyłem do mnie i podszedł do mnie nadal się nie pokazując. Wyciągnął rękę w moją stronę poszukując siatki z zakupami. - Co ty robisz? - spytałam próbując rozwiązać zagadkę.
- No nic - uciął.
- To czemu nie chcesz się odwrócić?
- A muszę? - zapytał przeciągle.
- Tak - powiedziałam stanowczo i badawczym wzrokiem patrzyłam na niego. Po chwili powoli odwrócił się w moją stronę. Buzia mimowolnie mi się otworzyła, a siatki z zakupami wypadły z rąk. - Co ty do cholery robiłeś jak mnie nie było? Co to w ogóle jest? - zapytałam nerwowo przejeżdżając palcem po czarnych smugach w okół oczy Bartka.
- No bo.. - spuścił głowę. - No chciałem zobaczyć jak to jest - tłumaczył się nieporadnie.
- Jest z czym? Co ty masz na twarzy? - dopytywałam.
- To jest tusz, bo nie umiałem zmyć - wymamrotał pod nosem wyjaśniając zagadkę.
- Co? - spytałam nie dowierzając. - Malowałeś się moimi kosmetykami?
- No przecież swoich nie mam! - powiedział głośniej.
- Ja pierdole. Bartek, z tobą to jest jak z dzieckiem.. - skwitowałam.
- Ale nie jesteś zła? - spytał.
- A używałeś coś jeszcze oprócz mascary?
- Ee.. - podrapał się po głowie.
- Czego? - powiedział delikatnie przymykając powieki.
- Kredki, takiego brązowego kremu i kulek, szminki i jeszcze takiego kremu co był na półce - wyliczał.
- Jakiego kremu?! - wyminęłam go i ruszyłam szybkim krokiem do łazienki, w której panował jeden wielki burdel, bo żaden inny epitet nie określiłby tego co tutaj widziałam. - Idioto, smarowałeś się moim kremem za 3 stówy? - skarciłam go wzrokiem.
- No.. Przepraszam, ale za to teraz będę miał skórę tak delikatną jak pupa niemowlaka - uznał gładząc swój policzek dłonią.
- Pokaż mi czego jeszcze używałeś, muszę określić jakie są straty - powiedziałam sucho gdy już trochę ochłonęłam.
- Tej szminki - wskazał na czarną tubkę z czerwonym sztyftem w środku - i tych kulek - wyciągnął opakowanie z szafki. - Nawet ci je już zmieliłem żebyś ty nie musiała - dodał z uśmiechem, przekonany o jego wzorowym zachowaniu na temat pudru.
- Co z nimi zrobiłeś? - wyrwałam mu opakowanie z ręki i otworzyłam pudełeczko, a tam zamiast pudru w kulkach był pudrem w proszku. - Bartek.. - nie miałam siły nawet mu tłumaczyć, zamknęłam opakowanie i odłożyłam je z powrotem na swoje miejsce. Stanęłam na przeciwko niego i przyjrzałam mu się dokładniej. - Wyglądasz jak panda - stwierdziłam, a Bartek wybuchł śmiechem. - Czemu tego nie zmyjesz?
- Bo nie zdążyłem - powiedział i zabrał się do zmywania makijażu z twarzy. Robił to tak nieporadnie że aż nie mogłam na to patrzeć i postanowiłam mu pomóc.
- Chodź tu, siadaj - przyciągnęłam go i nakazałam usiąść na skraju wanny. Uważnie zmywałam mleczkiem resztki po jego zabawie w księżniczkę, zastanawiając się skąd wziął taki pomysł.
- Ale nie jesteś już zła? - spojrzał na mnie z miną zbitego
- Dobra daj już spokój - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. - Bartek, za niedługo wracam do Polski - oznajmiłam poważnie. Bartek popatrzył się na mnie i głęboko westchnął, po czym nagle stracił równowagę i wpadł do wanny ciągnąc mnie za sobą, a ja spadając niechcąco włączyłam wodę. Zaczęliśmy się głośno śmiać z zaistniałej sytuacji.
- A musisz? - spytał przytulając mnie.
- Muszę - powiedziałam smutnym głosem i wtuliłam się w jego mokrą koszulkę.
Leżeliśmy tak w tej wannie dopóki nie przypomnieliśmy sobie o umówionej kolacji z Iriną.
- Muszę przyznać że całkiem, całkiem wyglądasz w takiej mokrej koszulce - stwierdziłam zalotnie, przyglądając się Bartkowi, którego mokra koszulka idealnie podkreślała jego wyrzeźbioną sylwetkę.
- Ty również niczego sobie - powiedział szarmancko.
- Bartuś, ty sprzątasz - powiedziałam, dając mu buziaka i zamknęłam się w sypialni.
Kolacja minęła nam w bardzo miłym klimacie. Przyszła Irina i przedstawiła nam swojego chłopaka, który wydawał się bardzo miły. Miał nawet jakieś polskie korzenie. Przygotowałam moje popisowe danie czyli kopytka z sosem cynamonowym. Wszystkim bardzo smakowała i podziwiali mój talent kulinarny. Bartek po cichu podśmiechiwał się. Dobrze wiedział, że oprócz podanego dania nie potrafię przygotować nic jadalnego. Kuraś, gdy już tylko sezon się zaczął przestał nadużywać, aż tak bardzo trunków, więc już nie musiałam aż tak bardzo pilnować go podczas jakiś imprez. Tym razem również było spokojnie, jak opowiadaliśmy naszym znajomym o sytuacji która dzisiaj miała miejsce nie mogli uwierzyć że mój chłopak ma tak kreatywne pomysły.
- Co ci dzisiaj do głowy strzeliło z tym malowaniem? - spytałam gdy już byliśmy w łóżku.
- Tak jakoś - odparł wymijająco.
- To znaczy? - ciągnęłam dalej ten temat.
- No bo chciałem zobaczyć czemu zawsze tak długo siedzisz przed tym lustrem, a poza tym widziałem taki program.. - zaczął opowiadać.
- Okej, okej. Ale może lepiej będzie jak już tak nie będziesz robił - stwierdziłam, a Bartek jedynie potwierdził moje słowa.
- Muszę Ci się jeszcze do czegoś przyznać - powiedział zawstydzonym głosem.
- No mów- odpowiedziałam
- No bo.. no bo ja ogoliłem sobie nogi - powiedział a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
- Chyba żartujesz?
- Niee, sama zobacz - powiedział i zaczął podciągać kołdrę do góry. - popatrz jakie gładkie.
- Boże, co ci odbiło? - zapytałam.
- No bo Irina powiedziała mi, że nie widziała jeszcze nigdy tak bardzo owłosionych nóg i, że wyglądam z nimi jak tarzan.
- I to był powód do tego, żeby ogolić sobie nogi i wyglądać jak pedał?
- No przepraszam nie bądź na mnie zła - odpowiedział, robiąc minę słodkiego psiaka.
- Kiedy chcesz wrócić do Polski? - spytał się mnie po chwili ciszy.
- Na początku listopada. Mam mieć jakieś kolokwium 10 - skrzywiłam się na samą myśl o tym.
- Tak szybko? - powiedział z lekkim przerażeniem w głosie, ale po chwili już mu przeszło. Przytulił mnie jeszcze mocniej i pocałował w głowę. - To skoro zostało mi tak mało czasu z tobą muszę go wykorzystać najbardziej jak się da - wymruczał mi nad uchem.
- Zostało ci dokładnie 20 nocy - podpowiedziałam mu odwracając się w jego stronę. - Ale tak dokładnie to.. - uciszył mnie pocałunkiem.
- Dość gadania, czas wziąć się do roboty skarbie - powiedział wyszczerzony i kolejny raz mnie pocałował.
Noc była bardzo upojna, na nowo poznawaliśmy swoje ciała, by w końcu złączyć się w jedną całość. Późno po północy zasnęłam wtulona w tors
Hej. ;)
Tak jak już poinformowałyśmy - powracamy! Znowu będziecie musiały z nami jakoś wytrzymać. :) Mamy zamiar przyspieszyć trochę tempo, żebyście się nie znudziły na śmierć. Kolejny postaramy sie dodać w niedziele, ewentualnie poniedziałek. Serdecznie dziękujemy wszystkim za cierpliwość i dużą motywację. Mamy nadzieje ze jej wystarczy na dłużej i że was nie zawiedziemy. :) buziaki. :*
CHCEMY WIOSNE! i jaramy sie spodkiem. <3
no nareszcie jesteście. warto było jednak czekać, wyobrażenie Bartka w pełnym, samodzielnie wykonanym makijażu... bezcenne :D
OdpowiedzUsuńAhahah, wyobraziłam sobie Kurka w tej dziwnej sytuacji. Leżę. :o
OdpowiedzUsuńStrasznie długo kazałyście nam czekać na nowy rozdział, ale było warto :) /Kari
OdpowiedzUsuńWitam dziewczyny po długiej przerwie ;* Ale rozumiem, musiałyście mieć inne, ważne zajęcia :)
OdpowiedzUsuńAch, tęskniłam za Wami i tym miłym dla zmysłu pisaniem :)
Kiedy Kinga i Michał się ogarną!? :D
W Rosji zabawnie jak zwykle xD O ile jestem w stanie wyobrazić sobie pomalowaną/rozmazaną twarz, tak ogolonymi nogami mnie rozwaliłyście :D Ale Irina mi się nie podoba, jakoś nie czuję do niej sympatii, a może mi się wydaje? Nie wiem, ale mam złe przeczucia. Obym się myliła!
Pozdrawiam! ;*
Aa i zapraszam Was do mnie jak znajdziecie czas:) http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/
Wasza P. :)
Aaa i gratuluję Marioli 5 miejsca u Karola! ;*
UsuńZapraszam na bardzo spóźnioną 18-stkę na http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/.:))
OdpowiedzUsuńhahahahaha Bartek rozwalił system! :D kiedy Kinga będzie w końcu z Winiarem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nowy będzie już definitywnie jutro po południu. :) Przepraszamy za poślizg. Historia nas nie lubi, i to bardzo.
OdpowiedzUsuńOk :) To nic, że mam Was w obserwowanych i widziałabym nowy, ale i tak 20x wchodzę :D Czuję, się uzależniona :D Pozdrawiam ;]
Usuń