środa, 10 kwietnia 2013

20. Nie przypominaj więcej, że nas nagli czas, ja ciągle wracam, choć mówię, że to ostatni raz.

Strach przed utratą kogoś szczerą miłość rodzi
Kochaj ją gdy jest przy tobie i kiedy odchodzi.
  ~
Kamil Bednarek.

Perspektywa Kingi.
 - Hej, sorry za spóźnienie, ale autobus mi się spóźnił - powiedziałam witając się z Miśkiem, któremu miałam dzisiaj pomóc malować pokój Oliwera, jako prezent na urodziny.
- Cześć, nie ma sprawy - dodał wpuszczając mnie do środka.
- To jaki mamy plan? Masz już wszystko co nam będzie potrzebne? - spytałam ściągając kurtkę. Gdy już stanęłam przed Winiarem, oczekując na odpowiedź on dziwnie mi się przyglądał. - O co chodzi? - zapytałam przekrzywiając głowę.
- Ty chcesz w tym malować? - spytał jeszcze raz zmierzając mnie od góry w dół.
- Mam leginsy na przebranie - dodałam z uśmiechem i wyjęłam z torebki czarny materiał.
- To może dam ci jeszcze jakąś moją koszulę żebyś nie wybrudziła tej bluzki. Ładnie w niej wyglądasz - uśmiechnął się i poszedł do garderoby.
- Dzięki - wymamrotałam i podążyłam za nim. Michał pogrzebał trochę po półkach i po chwili podał mi białą koszulę. - To ja idę się przebrać. Zrobisz mi herbatę? - poprosiłam.
- Jasne - usłyszałam za sobą i udałam się do łazienki. Gdy się przebrałam zauważyłam że koszula, którą dał mi Winiarski nie ma kilku górnych guzików, co sprawiało że ubranie na mnie miała duży dekolt. Tłumaczyłam to zahaczeniem o klamkę, ale i tak wiedziałam że ten ubytek jest spowodowany za pewne przez napaloną Dagmarę.
- Już jestem gotowa - powiedziałam i weszłam do pokoju, w którym mieliśmy pracować. Panele były już zakryte przez gazety i folię, a farby stały obok drzwi. Gdy wypiłam swoją herbatę wzięliśmy się do pracy. Pokój miał być w motywie morskim, bo Michał stwierdził że Oli jest zbyt nadpobudliwy i chcę żeby przynajmniej jego pokój był choć trochę spokojny, mając nadzieję ze to pomoże również dziecku. Wzięłam wałek i zamoczyłam go w niebieskiej farbie.
- I gdzie mam malować? - spytałam.
- Tam gdzie pisze N to ma być niebieski, B biały, C ciemny niebieski no i tam ma być słońce jeszcze, a rybki i takie różne mam już gotowe do naklejenia - powiedział i włożył mi na głowę papierową czapkę.
- Dla siebie też mam - wyszczerzył się i zaczął malować białą farbą. Po chwili malowania Michałowi widocznie się to znudziło i zaczął nagrywać filmik wygłupiając się przy tym. oczywiście nie obyło się bez żadnych wpadek. Misiek tak zaczął mieszać się w swojej wypowiedzi, nie umiejąc wybrnąć z tego co powiedział, że to go chyba zniechęciło i przestał udawać Ignaczaka, a ponownie zajął się malowaniem. W pewnym momencie oderwałam wałek od ściany i zapominając o jego rozmiarach niezdarnie nim wymachnęłam.
- Ał! Co ty robisz? - powiedział niby zirytowany Misiek. Gdy zobaczyłam co zrobiłam zaczęłam się śmiać, co raczej nie uszło mi na sucho. Michał na klatce piersiowej i częściowo szyi i twarzy miał ślady po zderzeniu z wałkiem namoczonym białą farbą. Niestety nie uszło mi to na sucho i rozpoczęła się bitwa na farbę.
- Haha, przestań - powiedziałam uciekając przed Miśkiem. Wdrapałam się na drabinę, co jednak nie było dobrym pomysłem, bo po chwili leżeliśmy oboje na ziemi ciągle się śmiejąc. - Głupi jesteś - powiedziałam przez śmiech, za co dostałam buziaka. - Dobra dość całowania - powiedziałam, przykładając lekko rękę do ust Winiarskiego brudząc jego twarz farbą.
- Wiesz nie byłbym tego taki pewien - powiedział i przeturlał mnie na plecy. - Pomysł z tymi guzikami jednak był bardzo dobry, wyglądasz bardzo przyciągająco.
- To ty? - zaśmiałam się cicho. - Myślałam że to Dagmara.
- Nie, nasze życie intymne nie było aż tak porywające - stwierdził sucho po czym się do mnie uśmiechnął.
- No ale w każdym razie dziękuję za komplement - dałam mu całusa w policzek i wygrzebałam się spod niego, już bez żadnych prób zatrzymywania mnie w tamtym miejscu. Po kilku godzinach malowania, która była w takim towarzystwem dobrą zabawą w końcu skończyliśmy.
- Dziękuje ci za pomoc - usłyszałam od Michała, kiedy staliśmy w progu i przyglądaliśmy się dopiero co pomalowanemu pokojowi.
- Nie ma za co, Oli na pewno będzie bardzo zadowolony - stwierdziłam i wyszłam na korytarz.
- Jeszcze tylko meble i będzie super. Zostajesz jeszcze czy idziesz? - zapytał się.
- Obiecałam Marioli, że zrobimy dzisiaj album dla Oliego. O właśnie, masz jakieś jego fajne zdjęcia, które mógłbyś nam dać do tego albumu? - zapytałam.
- Jasne, zaraz coś znajdę - powiedział i wszedł do salonu. Gdy już wyciągnął album z jakiejś szuflady, przyglądałam się zdjęciom, jakie były w nim umieszczone.
- Kto to? - spytałam pokazując na dziewczynę na jednym ze zdjęć.
- To jest właśnie moja siostra - powiedział i zaczął przekładać kartki dalej.
- Czekaj, czekaj, nie tak szybko - powiedziałam zatrzymując się na jednym ze zdjęć. - To jesteś ty? - spytałam wskazując na małego chłopca w stroju myszki.
- No - uciął krótko.
- Słodki byłeś - powiedziałam i zaczęłam przeglądać dalej zdjęcią z jego dzieciństwa. - I ty to wszystko zjadłeś? - zapytałam nie dowierzając zdjęciu na którym był Michał z wielką porcją obiadu na talerzu. - Wow - skomentowałam. I przeglądałam dalej.
- Ej dobra, koniec już tego - powiedział zniecierpliwiony zabierając mi album. Spojrzałam na niego podejrzliwie i z powrotem wyrwałam album z jego rąk. Dalej znalazłam zdjęcie Michała w różowej sukience, w kucykach. - Oo, wtedy byłeś jeszcze słodszą Michaliną - powiedziałam obejmując go ramieniem. - Teraz też masz takie gratki w szafie? - spytałam.
- Miałaś szukać zdjęć Oliwera, a nie przeglądać moje - odpowiedział beznamiętnie.
- No ok, ok. Już się tak nie złość. O, to jest fajne mogę? - zapytałam pokazując na zdjęcie ich dwójki.
- Tak - powiedział, podając mi je. Wybraliśmy jeszcze parę zdjęć i się z nim pożegnałam.
- Dzięki za sympatyczne popołudnie, jakbym miała ci w czymś jeszcze pomóc to daj znać.
- To ja dziękuję - uśmiechnął się. - Pozdrów Mariolę i powiedz, że jest zaproszona na urodziny Olika, Bartka też postaram się ściągnąć jeśli się będzie dało.


Perspektywa Marioli.
Nadszedł dzień wyjazdu. Wczoraj spakowałam wszystkie moje rzeczy, by rano być już gotową do wyjazdu. Gdy wstałam, Bartek jeszcze spał. Robiąc śniadanie, czułam, że ktoś uważnie mi się przygląda.
- Nie zostawiaj mnie samego, będę tęsknić - powiedział Bartuś i otulił mnie swoim wielgaśnym ramieniem.
- Dobrze wiesz, że już muszę jechać. Kolokwium się samo nie zaliczy. Za nie długo się zobaczymy - powiedziałam i zabrałam się za dalsze przygotowanie posiłku. Bartek zaparzył kawę i wspólnie zasiedliśmy do stołu. Oczywiście przy stole nie odbyło się bez wygłupów, które skończyły się wylaną kawą na kolanach Bartka.
- To co, może wspólny pożegnalny prysznic? - zaproponował, a ja przystałam na jego pomysł.
Gorąca woda oblewała nasze nagie ciała. Po chwilach czułości, wygoniłam Bartka z kabiny prysznicowej, aby umyć włosy. Gdy wyszłam, wytarłam dokładnie moje nagie ciało i ubrałam się w wcześniej przygotowany strój. Wysuszyłam włosy, spięłam je w wysokiego koka i zrobiłam delikatny makijaż kosmetykami, które jeszcze kilka tygodni temu, ozdabiały twarz mojego chłopaka. Wychodząc z łazienki, poprosiłam Kurasia o wpakowanie moich rzeczy do samochodu, którym miał mnie zawieść na lotnisko. Było mi strasznie przykro, że na jakiś czas musimy się rozstać. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Bez pocałunków na dobranoc, jego żartów przy śniadaniu, wspólnych spacerów, upojnych nocy, kłótni kto dziś robi śniadanie, jego powrotów i szczęścia po wygranych meczach oraz rozczarowania po przegranych. Moje życie było przepełnione nim. Przy nim zapominałam o całym świecie, jestem w stanie zrobić wszystko, by był tylko szczęśliwy. Nie mogłam doczekać się już następnego spotkania, choć tak na prawdę jeszcze nigdzie nie pojechałam. Z rozmyślań wyrwał mnie głos Bartka, mówiący że musimy się już zbierać. Zabrałam swój bagaż podręczny i wspólnie udaliśmy się do samochodu. Droga na lotnisko przebiegła spokojnie. Wspominaliśmy wszystkie chwile spędzone razem. Czułam, że przez ten związek dorosłam do wspólnego życia. Stałam się osobą bardziej odpowiedzialną niż wcześniej. Na szczęście moje poczucie humoru wcale się nie zmieniło.
Wychodząc z samochodu ogarnął mnie strach. Strach, przed utratą najbliższej mi osoby. Miałam nadzieję, że przez ten czas pozostaniemy sobie wierni i nie zapomnimy o swojej miłości. Jedynym plusem było to, że w Rosji nie ma ładnych kobiet, które mogłyby spodobać się Kurasiowi. Nadal pod znakiem zapytania były uczucia Mariusza. Postanowiłam, że gdy tylko wrócę do Polski, wszystko z nim wyjaśnię. Był on bliski mojemu sercu, ale jako przyjaciel. Reszta część mojego serduszka była tylko i wyłącznie własnością Bartka. Nadal zastanawia mnie to jak szybko wszystko się potoczyło. Jak zebrałam w sobie tyle odwagi, że potrafiłam przyznać mu się do mojego uczucia.
- Bartuś, przyrzeknij mi, że nigdy o mnie nie zapomnisz, proszę - powiedziałam i poczułam łzę spływającą po moim policzku. Bartek szybką ją starł i pocałował mnie w czubek głowy.
- Głuptasie, nigdy o tobie nie zapomnę, jesteś częścią mojego życia. Parę tygodni i znowu się zobaczymy - odpowiedział, a w moim sercu poczułam ulgę.
- Tylko nie oglądaj się za żadnymi rosyjskimi dupeczkami - powiedziałam i pocałowałam go czule w usta.
- Jakimi dupeczkami? Jedną mam przy sobie i w zupełności mi wystarczy. Powiem chłopakom, żeby mieli cię na oku.
- Pasażerowie lotu E32 Polska, proszeni są o podejście w wyznaczone miejsce - usłyszałam i jeszcze raz pożegnałam się z Bartkiem.
W samolocie bardzo szybko zasnęłam, aby lot był dla mnie szybszy. Na Warszawskim Okęciu miała mnie odebrać Kinga, z którą wspólnie miałyśmy się udać o Bełchatowa. Po przebudzeniu się, zauważyłam siedzącą obok mnie dziewczynę na oko w moim wieku. Zapoznałyśmy się. Była ona Polką, pracującą na co dzień w Rosji, która właśnie wraca w rodzinne strony do Warszawy, gdzie mieszka jej mąż wraz z dzieckiem, które na czas pobytu za granicą, musiało pozostać w rodzinnym kraju. Wydawała się być bardzo miła. Przedstawiłyśmy się sobie nawzajem i reszta podróży przebiegała na wspólnej rozmowie. Okazało się że była bardzo wierną fanką Moskiewskiego klubu i Reprezentacji Polski. Nie wspominałam jej o Bartku, ponieważ nie chciałam żadnego wielkiego rozgłosu. Powiedziałam jej tylko, że właśnie wracam od chłopaka, pracującego w Rosji. Dziewczyna pamiętała mnie za czasów kiedy trwała moja kariera sportowa, lecz gdy zapytała mnie dlaczego już nie gram, szybko zmieniłam temat.
Podczas lądowania odbyło się bez żadnych turbulencji. Wysiadając z samolotu nie zauważyłam Kingi, więc pomyślałam, że pewnie się spóźni. Zobaczyłam jak wcześniej poznana dziewczyna czule wita się ze swoją utęsknioną rodziną. Zazdrościłam jej takiego związku, stabilizacji i rodzinnego ciepła, lecz po chwili doszło do mnie to, że wcale nie mam czego jej zazdrościć. Widuje się z rodziną raz na jakiś czas i na pewno nie jest to za bardzo szczęśliwa rodzina. Zabrałam swoje bagaże i czekałam na Kingę w wyznaczonym wcześniej miejscu. Po ok. 30 minutach czekania postanowiłam do niej zadzwonić, nie odbierała. Poczekałam jeszcze 15 minut, ale zwątpiłam w jej przyjazd. Zamówiłam taksówkę. Pan taksówkarz był na tyle miły, że pomógł mi wpakować wszystkie bagaże do samochodu.
- To dokąd młoda panienka się wybiera? - zapytał na oko sześćdziesięcioletni mężczyzna.
- Do Bełchatowa - odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu.
W Warszawie oczywiście musieliśmy stać w kilometrowym korku, gdyż była to akurat 'godzina szczytu', kiedy wszyscy wracali z pracy do swoich mieszkań. Droga do Bełchatowa trwała około 2 i pół godziny. Wychodząc z taksówki, podziękowałam za dość długą trasę i zapłaciłam nie mały rachunek. Byłam zła na Kingę, że o mnie zapomniała. Miałam nadzieję, że przynajmniej jakość sensownie mi to wytłumaczy. Zadzwoniłam do Bartka informując, że już dotarłam na miejsce po wszystkich komplikacjach. Zmęczona bardzo długą podróżą, ledwo co wytaszczyłam wszystkie bagaże na górę. Zadzwoniłam do drzwi, lecz nikt mi ich nie otworzył. Bałam się, że nie mam przy sobie klucza do domu. Przeszukałam moje bagaże, wywalając wszystkie rzeczy z walizek, nadal nic. Nigdzie go nie było. Ostatnią deską ratunku było to, że na czas, kiedy Kinga nie wróci do mieszkania, udam się do Mariusza. Pomyślałam, że sprawdzę jeszcze kieszenie bluzy, którą mam na sobie. Niespodziewanie okazało się, że to właśnie tam była moja zguba. Przekraczając drzwi mojego mieszkania, zastałam ciemność tam panującą. Naglę usłyszałam jakieś szmery w salonie, pomyślałam, że to Kinga.
- Kinga, to ty? - zapytałam, lecz nikt mi nie odpowiedział. Po raz kolejny usłyszałam jakieś szmery i po cichu udałam się do kuchni, żeby zabrać jakąś broń na wypadek włamywacza. Następnie na paluszkach udałam się do salonu, w którym ktoś złapał mnie od tyłu. Jak gdyby nic, uderzyłam mojego napastnika tym, co aktualnie znajdowało się w mojej dłoni. Była to patelnia teflonowa. Dla uspokojenia kopnęłam go jeszcze nogą, żeby mieć pewność, że na pewno go obezwładniłam.
- Ałaaaa, powaliło cię? - usłyszałam jakby znajomy głos. Naglę ktoś zapalił światło i okazało się, że moja intuicja jest nieomylna. Był to Winiar.
- Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy, a ja rozglądnęłam się po mieszkaniu i zobaczyłam wszystkie znajome mi twarze. Cała Bełchatowska banda znajdowała się w naszym mieszkaniu, nie zabrakło oczywiście kilku zawodników z innych klubów oraz moich przyjaciół ze studiów.
- Cześć wszystkim, na prawdę jestem mile zaskoczona, dziękuje. Jesteście kochani - powiedziałam.
Nagle z podłogi podniósł się Michał, o którym kompletnie zapomniałam.
- Seksownie dziś wyglądasz - powiedział Winiar niskim głosem i niebezpiecznie się do mnie przybliżył.
- Ee.. Michał, Kinga jest tam - powiedziałam i wskazałam palcem na moją przyjaciółkę, która po chwili do nas podeszła.
- Aha, sorry - powiedział dość nieprzytomnie poszkodowany.
- Michał, może wezwiemy lekarza? Chyba dość mocno oberwałeś - powiedziała Kinga i obejrzała guza na jego czole.
- Maliola, to był na plawde dobly cios! - powiedział Oli i wskoczył mi w ramiona. Zaśmiałam się po cichu, chodź wiedziałam, że nie powinnam.
- Ile palców widzisz? - powiedziała Kinga, podnosząc do góry kciuk i palec wskazujący.
- Yy.. 3 - odpowiedział Misiek i już było wiadomo, że nie jest za ciekawie.
- Przynieście szklankę zimnej wody - powiedziała Kinga i Oli zaoferował swoją pomoc. Mały po chwili wrócił z kubkiem wody i całą jego zawartość wylał na naszą kalekę.
- Dzięki Oli - powiedziała Kinga.
- Fuuuj, skąd wziąłeś tę wodę? - zapytał Michał.
- No jak to skąd? Z sedesu, przecież do zlewu nie dosięgnę - odpowiedział z bananem na twarzy mały Olik. Wszyscy w mieszkaniu wybuchnęli śmiechem, tylko nie Winiar, który zaczął krzyczeć na młodego.
- Ze sedesu? Co ci odbiło? Zobaczysz zemszczę się - odpowiedział i zaczął po woli wstawać z podłogi.
- Pamiętaj tato, mam na ciebie haki. Mam powiedzieć co robisz wieczorem z siusiakiem pod kołdrą?
- Dość młody, przeginasz - tym razem Michał już wyraźnie podniósł głos na młodego Winiara.
- Dobra Michał, dajcie sobie spokój, przecież mieliśmy świętować, a nie kłócić się - powiedziała Kinga i zaprowadziła Winiara do łazienki by mógł się umyć. Ja pożyczyłam mu ubrania Bartka, by nie musiał chodzi w mokrych ciuchach. Reszta imprezy przebiegła dość spokojnie. Plina niczego nie stuk, Zati niczego nie wysypał, a Aleks nie zasnął u mnie w wannie. Chłopaki już ok. godziny 20 udali się do swoich domów, gdyż wiedzieli, że czekają ich bardzo ciężkie przygotowania do meczów z Dynamem.
Po kolacji, razem z Kingą położyliśmy się do łóżek. Opowiedziałam jej o wszystkich moskiewskich przygodach i chwilach spędzonych z Kurkiem. Długo nie mogłam zasnąć, zastanawiają się czy nasz związek przetrwa.
Dni mijały bardzo szybko, kolokwia zostały zaliczone i o dziwo z bardzo pozytywnymi ocenami. Powoli wracałam do normalnego, studenckiego życia. Przyjazd Bartka do Polski zbliżał się z dnia na dzień. Całkowicie wrócił już do treningów i jak na razie czuje się świetnie. Jest zadowolony z grania w Rosji, choć wyniki drużyny nie są do końca satysfakcjonujące. Codziennie rozmawialiśmy późnymi wieczorami przez skajpaja. Bardzo za nim tęskniłam i nie mogłam doczekać się jego przyjazdu do Polski.

Nadszedł dzień jego przyjazdu, a ja już od samego rana chodziłam po mieszkaniu jak nienormalna. Postanowiliśmy, że na czas jego pobytu w Polsce zamieszkamy wspólnie w jego mieszkaniu, żeby nie przeszkadzać Kindze w nauce. Trener Dynama przystał na taką propozycję, a reszta zawodników Moskiewskiego teamu mieszkała wspólnie w jednym z łódzkich hoteli.
Bełchatowski klub w ramach polskiej gościnności, postanowił podstawić swój autokar pod lotnisko. Z Kingą zabrałyśmy się razem z nimi. Na lotnisku znajdowało się bardzo dużo fanów drużyny Bartka jak i samego przyjmującego. Z wielkiego tłumu ludzi udało się dostrzec Kurasia. Podbiegłam do niego, przeciskając się przez sporą grupę gapiów i wtuliłam się z mojego chłopaka. Bartek czule mnie pocałował, chwycił moją dłoń i pociągnął za sobą by odebrać bagaże. Kiedy już wszyscy zawodnicy uczynili to samo, wpakowaliśmy torby do autokaru. Bartek był bardzo mile zaskoczony, widząc, że w autobusie nadal widnieją jego zdjęcia. Podróż minęłam bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy, byliśmy już w Łodzi. Kierowca wysadził zawodników pod ich hotelem, a nas odwiózł do Bełchatowa.
Tego dnia Bartka czekały jeszcze dwa treningi - jeden siłowy, a drugi typowo taktyczny. Ja w tym czasie udałam się na zakupy do jednej z łódzkich galerii, z której po treningach miał mnie odebrać Bartek. Gdy wspólnie wróciliśmy do domu, było już bardzo późno. Wzięliśmy wspólną kąpiel i szybko położyliśmy się spać, by być wypoczętym na jutrzejszy mecz.

Perspektywa Kingi.
- Kinga!  - krzyknął Oli, który powitał mnie w drzwiach.
- Hej szkrabie. Nie spóźniłam się? - spytałam wchodząc do mieszkania.
- Nie, jesteś idealnie na czas - powiedział uśmiechnięty. - Masz dla mnie jakiś prezent?  spytał Oli przyglądając się mi.
- Oli! - skarcił go Michał, który właśnie wszedł. - Nie ładnie tak. Może najpierw zapytaj się gościa czy chce się czegoś napić.
- Cześć - przywitał się ze mną gospodarz.
- Hej - przytuliłam go przelotnie i udałam się ciągnięta przez Oliego do kuchni.
- To co chcesz pić? - zapytał podstawiając mi taboret.
- Poproszę wody - odpowiedziałam i przyglądałam się chłopcu, który nieporadnie chciał dosięgnąć butelkę wody z półki.
- Czekaj, naleje sobie. Dziękuje - uśmiechnęłam się do niego. - A co do prezentu to Mariola go przyniesie, tylko się trochę spóźni, bo zajęcia się jej dzisiaj dość późno skończą. A ilu będziesz miał gości? - zapytałam popijając wodę.
- To supel. Laz, dwa.. - zaczął wyliczać na palcach. - Piętnastu - pochwalił się.
- To fajnie - podsumowałam. - I co będziecie robić?
- Tata obiecał mi że przebierze się za clowna - powiedział młody Winiarski, a ja zaśmiałam się pod nosem, słysząc te słowa. - I jeszcze będziemy bawić się w pilatów, zlobimy wyścigi o i obejrzymy bajkę! - powiedział Oli uradowany.
- Oliwer, to już chyba wszystko. Chodź tutaj na chwilę - krzyknął Misiek z głębi mieszkania. Oli pobiegł do swojego pokoju, a ja skierowałam się za nim. Pokój był bardzo ładnie przystrojony, a w salonie znajdowały się przekąski przygotowane dla chłopców.
- Pewnie! Jest ekstla, dziękuje tato - przytulił się do swojego ojca. - I tobie też Kinga, bardzo mi się podoba mój nowy pokój - powiedział ciągnąc mnie za rękę w swoim kierunku. - To telaz zbiolowy przytulas! - ogłosił i wskoczył tacie na ręce i przytulił nas obojga naraz. Z korytarza dobiegł nas dzwonek do drzwi, Oli szybko oderwał się od nas i pobiegł powitać swojego pierwszego gościa.
- Cieszę się że mu się podoba - powiedziałam do Michała, który dalej mnie przytulał. - Fajnie urządziłeś mu ten pokój.
- Moja siostra Aśka mi pomogła dobrać meble - odparł.
- Tato! Tata Ksawelego chce z tobą polozmawiać - usłyszeliśmy z korytarza. Michał poszedł porozmawiać z ojcem jednego z kolegów Oliwera, a do mnie przybiegli chłopcy.
- Kinga, to mój kolega Ksawely - pokazał dłonią na małego czarnowłosego chłopca obok siebie.
- Ksawely, to jest Kinga moja.. - zaczął się zastanawiać.
- Ciocia - dokończyłam za niego. - Miło mi cię poznać Ksawery - powiedziałam podając mu rękę. Chłopiec widocznie się wstydził i nic nie odpowiedział. W taki oto sposób poznałam jeszcze Stasia, Kubę, Łukasza, Maćka, Flipa, Alana, Dominika, Antka i Mateusza. Chłopcy byli stosunkowo grzeczni i cisi więc nie trzeba było ich tak często kontrolować.
- Misiek, słyszałam że masz być dzisiaj atrakcją wieczoru - powiedziałam z uśmiechem.
- Oli tak mnie o to prosił, że nie umiałem u odmówić. Muszę się nauczyć jakichś sztuczek, Mam nadzieję że jak Bartek przyjdzie to mi pomoże - powiedział, po czym ugryzł zielone jabłko.
- Tatusiu, mógłbyś przebrać się już za tego clowna - prosił Oli.
- Trzymaj za mnie kciuki - powiedział do mnie Misiek i powędrował do sypialni. Gdy wyszedł przyszedł jeszcze na chwilę do kuchni zaprezentować mi swój nowy image.
- Wyglądasz bardzo interesująco - powiedziałam, gdy Misiek obrócił się wokół własnej osi. - Ale czekaj, zrobię ci makijaż, musisz wyglądać profesjonalnie - powiedziałam i wzięłam go do łazienki, tak aby chłopcy nie mogli go jeszcze zobaczyć. Gdy malowałam twarz Michała usłyszeliśmy pukanie do łazienki.
- Zajęte - krzyknęłam.
- Kinga, ale Staś chce siku! - odkrzyknął Oli.
- Już, zaraz wychodzimy - powiedziałam. - Ok, teraz wyglądasz powalająco - powiedziałam i cmoknęłam go delikatnie w jego czerwone usta. - Tylko pamiętaj clowny zawsze się uśmiechają, i ich nie wystrasz. - powiedziałam.
- Jaja sobie ze mnie robisz? - mówił pokazując na pomalowane usta w kształcie uśmiechu niezależnie od jego wyrazu twarzy i otworzył drzwi.
- Bu! - powiedział śmiejąc się Winiar, a Staś się rozpłakał
- Świetnie, mówiłam ci żebyś ich nie straszył.
- Ale przecież się śmiałem - usprawiedliwiał się.
- No już Stasiu, to tylko śmieszny clown - powiedziałam do chłopca przytulając go, żeby przestał płakać. - Weź zrób coś śmiesznego.
- Stasiu patrz - powiedział clown i nacisnął żółtego kwiatka przyczepionego do stroju, z którego polała się woda prosto na moją twarz. Staś zaczął się śmiać i poszedł za rękę z Michałem  do reszty chłopców.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam pod nosem, wycierając twarz i otworzyłam drzwi, do których właśnie ktoś dzwonił. - O Bartek, hej - dałam mu buziaka w policzek. - Dobrze że jesteś, bo clown Michał właśnie wkroczył do akcji i trochę boję się o dzieciaki - powiedziałam.
- Hej. Jasne, pomogę mu. Mówił że jeszcze ma jakiś strój więc się w niego przebiorę, dla Oliego wszystko - powiedział z uśmiechem i ruszył na poszukiwania kostiumu. Gdy już się przebrał wrócił w stroju księżniczki, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej niż clown.
- Nie śmiej się ze mnie - obruszył się Bartek, który specjalnie z Rosji przyjechał na urodziny Oliwera. - Mam nadzieję że mnie nie zjedzą - powiedział i wszedł do krainy w której rządzili sześciolatkowie. Chłopcy powitali Bartka gromkimi brawami, i od razu zarządzili konfrontacji pomiędzy clownem, a księżniczką. Oli zabawił się w zakład bukmacherski i zbierał od kolegów jakieś fanty za obstawianie wygranej, lecz po walce oznajmił że przedmioty w tajemniczy sposób zniknęły i że nie ponosi żadnych konsekwencji za ich brak. Zaciętą walkę na poduszki i inne przyrządy mogące nadawać się do bitwy wygrał Bartosz, który oficjalnie został ogłoszony księżniczką 7 mórz i osobą, która miała zabawiać towarzystwo do końca imprezy. Michał został wygnany z królestwa i mógł do niego tylko wchodzić opłacając Oliwerowi podatek, jak to ogłosił sam solenizant.

- Tylko przyjechał i już gwiazdorzy - skwitował Misiek zmywając makijaż z twarzy.
- Ej, nie przesadzaj, ty też byłeś super - pocieszyłam go.
- Serio tak myślisz? - powiedział uradowany.
- Nie, Bartek księżniczka był mega - powiedziałam. - Ale nie martw się, ty jesteś lepszy w innych rzeczach - dodałam uśmiechając się do niego. - Co ty tak właściwie dostałeś od Marioli i Bartka na prezent urodzinowy? - zapytałam siadając po turecku na sofie.
- Bilety na krótki urlop - odpowiedział.
- Aa. Dobrze ci - powiedziałam. - A skąd ty wziąłeś ten strój księżniczki? Bartek podobno znalazł go w twojej garderobie.
- Był w zestawie do tej gry planszowej - odparł. - W ogóle czemu my w nią wtedy graliśmy?

- Bo byliśmy pijani, proste - odpowiedziałam. Kolejny raz tego popołudnia rozbrzmiał melodyczny dźwięk. - To pewnie Mariola, otworzę. - zaoferowałam i podeszłam do drzwi.
- Cześć, dużo się spóźniłam? - spytała od razu na wejściu.
- Hej, jeszcze nie jest tak źle. Bartek już jest - uśmiechnęłam się do niej.
- Serio? świetnie! A gdzie jest? - spytała.
- W pokoju Olika, ale poczekaj - zatrzymałam ją. - Jest księżniczką.
- Znowu? - jęknęła i udała się do chłopców przywitać się z jej chłopakiem, a ja wróciłam do Michała.
- Kiedy tort?
- Może za chwilę, niech jeszcze trochę wymęczą Bartka - uśmiechnął się przebiegle Misiek.
- Michał ratuj! - usłyszeliśmy z pokoju rozpaczliwy głos Bartka.
- Ale kochanie, to nie boli, przecież już coś o tym wiesz - potem głos Marioli. - Chłopcy do roboty - następnie ciche krzyki Bartka i śmiech wśród reszty. Poszliśmy tam jak najszybciej i naszym oczom ukazało się jedno wielkie studio makijażu, którego klientem była nasza księżniczka. Od razu wyciągnęłam aparat i udokumentowałam całe zdarzenie.
- Michał! Stary ratuj mnie! - błagał Bartek. Misiek uśmiechnął się triumfalnie.
- Dzieciaki, czas na tort! - krzyknął i poszedł po ciasto do kuchni. Wszystkie dzieciaki udały się do salonu i z upragnieniem czekały na słodki smakołyk. Oliwer wpierw wymyśliwszy życzenie, zdmuchnął wszystkie sześć świeczek naraz, a następnie odśpiewaliśmy mu sto lat.
- Najlepsza impreza na jakiej byłem - skomentował Bartek, gdy chłopcy oglądali prezenty. - Idealna dla mnie, kochanie jak będziemy robić następna u nas to tylko taką! - powiedział rozpromieniony, a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Powiedzieć ci jakie miałem życzenie? - zagadał Oli, który siedział obok mnie.
- Nie mów, bo się nie spełni - doradziłam mu.
- Ale ono na pewno się spełni! - powiedział z entuzjazmem.
- To mi powiesz jak już się spełni - powiedziałam z uśmiechem. - Podoba ci się twoja impreza urodzinowa?
- Oczywiście! Jest supeeel. Tylko że szkoda że mamy nie ma - posmutniał trochę. - Ale jesteś ty! - dodał po chwili ukazując szereg białych ząbków.
- Dzięki mały - pocałowałam go w czoło. - Dobra leć się bawić z chłopcami bo z Bartkiem na ciebie czekają.
- Okej, a przyjdziesz później do nas i pobawimy się razem? - poprosił.
- Jasne - powiedziałam i poszłam do Marioli, która siedziała z Michałem w kuchni. - Nie przeszkadzam wam? - spytałam stojąc w progu.
- Pewnie że nie, chodź.
- Z czego się tak śmiejecie? - zapytałam siadając na krześle.
- Opowiadałam Miśkowi o Bartku transwestyście - odparła.
- A. Michał, ale ty tak nie rób - doradziłam mu.
- Haha, nigdy w życiu - potwierdził moje słowa.
- Masz herbatniki? - spytałam myszkując po szafkach.
- W tej - podszedł i podał mi opakowanie herbatników. Chwilę później było słychać trzask. Mój wzrok podążył za czarnym przedmiotem rozbitym na kuchennych kafelkach. Szybko podniosłam aparat i zaczęłam sprawdzać czy jeszcze żyje, po takim upadku.
- Kinga, ja przepraszam. To było niechcąco, nie zauważyłem go - tłumaczył się ze skruchą. Lustrzanka jednak nie przeżyła tego upadku.
- Kurwa - przeklnęłam pod nosem. - A niedawno wymieniałam sprzęt - skrzywiłam się ciągle próbując włączyć aparat.
- Przepraszam, odkupie ci ją - deklarował.
- Dobra, trudno - powiedziałam zdejmując obiektyw. - Zaniosę ją jutro do naprawy - powiedziałam i wyjęłam kartę pamięci, na której były jeszcze niezgrane zdjęcia.
- Przepraszam cię bardzo - powtarzał.
- Ok. Przestań już przepraszać. Każdemu się mogło zdarzyć, trudno - powiedziałam, niewidocznie się uśmiechając. - Mariola, kiedy Bartek wraca? Jutro ma samolot?
- Tak - odpowiedziała mieszając powolnie herbatę.
- Michał, teraz ty, proszę cie! Nie mam już siły - powiedział lekko dysząc.
- Ja pójdę, obiecałam Oliemu - powiedziałam i poszłam do dzieciaków. - No to co robimy? - zapytałam wchodząc do pokoju. - Może teraz bajka?
- Taak - wszyscy przystali na moją propozycję. Włączyłam im Gdzie jest nemo? i z powrotem udałam się do kuchni.
- Co z nimi zrobiłaś że jest tak cicho? - zapytał Bartek.
- Tajemnica - odpowiedziałam i puściłam mu oczko. Usłyszeliśmy ponownie dzwonek do drzwi.
- Kto znowu? - powiedział marudnie Misiek i udał się do drzwi.
- Ej, moglibyście dzisiaj iść do mieszkania Bartka, muszę mieć spokój w nocy, a z wami to raczej ciężko będzie - poprosiłam ich.
- Czy ty coś sugerujesz? - zapytał śmiesznie Bartek.
- Nic - urwałam. - To jak? Muszę się przygotować, bo za 3 dni mam kolokwium, potrzebuje parę dni na ogarnięcie materiału - przyznałam.
- Jasne, wiesz mi to się nawet bardzo podoba ten pomysł - powiedział Bartek, zabawanie poruszając brwiami w stronę Marioli.
- Dobra, szczegóły ustalicie sobie już wieczorem, wolałbym nie wiedzieć co będziecie robić - powiedziałam śmiejąc się.
- Jak to co tutaj robię? Przyszłam świętować szóste urodzinki mojego synka - usłyszeliśmy głos kobiety z korytarza.
- Nie tak się umawialiśmy - powiedział stanowczo Michał do kobiety.
- Nie muszę się z tobą na nic umawiać, przypominam ci że to ja mam pełne prawa do opieki nad Oliwerem, i to ode mnie zależy jak często się z nim będziesz widywać oraz czy w ogóle będziesz.
- Nie zabronisz mi się widywać z własnym synem! - powiedział głośno ojciec Olika.
- Cześć - rzuciła w naszą stronę Dagmara.
- Mama! - krzyknął Oli, kiedy już usłyszał jej głos.
- Cześć kochanie - przywitała się z nim czule. - Wszystkiego najlepszego. Mam dla ciebie prezent w samochodzie - powiedziała i przytuliła chłopca.
- Supel, obejrzysz z nami bajkę? - spytał Dagmarę ciągnąc ją za rękę.
- Jasne synku - powiedziała i zniknęli w pokoju. A do nas przyszedł Michał przecierając twarz rękoma.
- Ej stary, nie możesz jej pozwolić żeby robiła. W końcu to też twój syn - skomentował całe zajście Bartek.
- Oli to mój syn, ale prawo jest po jej stronie - powiedział bezradnie.
- No to walcz o niego - powiedziała Mariola.
- Ale sąd nie przyzna pełnych praw opieki nad dzieckiem samotnemu facetowi, którego ciągle nie ma. I ma rację, nie potrafiłbym zapewnić mu codziennej opieki.
- I zostawisz to tak? - spytałam się go. Michał spojrzał na mnie i pokiwał przecząco głową.
- Misiek, dasz sobie radę? - zapytała Mariola.
- Tak - odparł.
- To my się już będziemy zbierać - powiedziała.
- Oliwer, chodź tutaj na chwilkę - zawołał go tata, a po chwili Oli był już przy nas.
- My już idziemy mały - powiedziałam kucając. - Bardzo dziękujemy ci za zaproszenie, to była świetna impreza, bawcie się dobrze - powiedziałam i dałam mu buziaka.
- Już idziecie? - posmutniał trochę.
- Musimy - powiedział Bartek. - Trzymaj się mój ziomku - dodał przybijając żółwika z chłopcem.
- Elo ziom - powiedział Oli i szeroko się do nas uśmiechnął.
- To pa Oliwer. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego - pożegnaliśmy się z nim i mały wrócił do reszty oglądać bajkę.
- Cześć Misiek, trzymaj się. Do zobaczenia - pożegnał się z nim Bartek.
- Pa - pożegnał się z nami i zamknął za nami drzwi.
- Współczuje mu - odezwała się Mariola, gdy już byliśmy w samochodzie.
- No, przejebane ma - stwierdził Bartek.
- Ej, miałeś się wyrażać! - zganiła go Mariola.
- Przepraszam. Ta Dagmara jest okropna, nie wiem jak on z nią wytrzymał przez te 3 lata. Na początku wydawała się spoko, nie poznaję jej teraz - przyznał.
- To dobranoc, tylko nie hałasujcie aż tak żebym was słyszała - poprosiłam grzecznie.
- Postaramy się - odpowiedział Bartek z bananem na twarzy. Udałam się do mieszkania trzymając w rękach zepsutą lustrzankę. Ciągle mając w głowie wymianę zdań Michała z Dagmarą.
- Mam pomysł. Skoro Michał jest samotnym facetem i potrzebuję żony to znajdźmy mu kogoś! Masz jakieś kandydatury? No bo ta Daga nie może ciągle stawiać mu jakichś warunków i ograniczać kontaktów z Oliwerem. Michał jest świetnym ojcem i sąd to musi docenić - wysłałam sms.a do Marioli.
- Tak - odpisała po chwili.
- Kogo?
- Ciebie.


Elo, elo 3, 2, 0! :D
Dobra, od razu mówimy wprost: nie jesteśmy zadowolone. Mamy nadzieję że się poprawimy. Może ta cząsteczka wiosny, jaka się już pojawiła jakoś nas doładuję. :) Kolejny rozdział za pewne pojawi się w okolicach niedzieli, poniedziałku, coś takiego. Odliczamy dni do wakacji: 79! <3 Trzymajcie się i łapcie słońce! ;)

37 komentarzy:

  1. jest jakiś krok w stronę związki Kingi i Michała :) mam nadzieję, ze coś z tego będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ;*
    Nawet nie wyobrażacie sobie jaki uśmiech gości na moich ustach podczas czytania.
    Akcję trochę przyspieszyłyście. Michał z Kingą się zbliżyli do siebie czy mi tak się tylko wydaje?;> Kiedy oni będą razem!? :) Oliwier złote dziecko! Bardzo udane urodzinki Winiara juniora.
    Mariola z Bartkiem –uwielbiam ich! Bałam się, że jak Mariola wróci do PL to może się coś zepsuć ale oni się ciągle nieustannie kochają! :) Obecnie chyba ciężko o taką miłość? Ale tutaj w blogowym świecie, można sobie pozwolić na idealizowanie:)
    Niecierpliwie czekam na nowa część :)
    Pozdrawiam ;*
    http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hah, Bartuś księżniczka. Nie mogę sobie tego wyobrazić. :D
    Zapraszam do siebie na another-volley-story.blogspot.com i loving-volleyball.blogspot.com
    Pozdrawiam,
    A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobraziłam sobie Bartka księżniczkę ahhahahaha Ja się pytam kiedy misiek będzie z Kingą? :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :) Dawno mnie tutaj nie było, przepraszam:( Ale nadrobiłam:)
    Lubię bardzo wasz styl pisania, lubię jak kreujecie Bartka i Michała, dziewczyny również:)
    Rozumiem, że macie inne sprawy na głowie treningi, nie wiem matura też w tym roku? Ale może dodacie coś niedługo? Proszę nawet dużo krócej! :)
    Pozdrawiam :)
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  7. Z Kingi i Michała musi być "coś"! <3
    Pisz więcej, częściej i szybciej, bo nie wytrzymam!
    Zapraszam do siebie na siedemnastkę
    www.aloone321.blogspot.com
    Pozdrawiam ;x
    .

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam Twoje dotychczasowe posty z taką lekkością, że nawet nie jestem w stanie wykombinować jak to zrobiłaś. Czekam na więcej! Masz kobieto talent i go rozwijaj.

    Jeśli znajdziesz trochę wolnego czasu, to wpadnij do mnie : http://obierz-swoja-wlasna-droge.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy nowy???

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy będzie nowy? :( Pliska szybkoo! nie mogę się doczekać. :* ;>

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam :)
    Dziewczyny ja zdaję sobie sprawę, że teraz gorący okres w szkołach, treningi, bo wiem, że macie. Ale nie wyobrażacie sobie jak tęsknię i wyczekuję kolejnego rozdziału :)
    Mimo, że sprawdzam kilka razy dziennie, a tutaj cisza. Mam nadzieję, że nie zawiesiłyście historii? Może napiszecie jakś informację kiedy kolejny? :)
    Uwielbiam Was, Pozdrawiam! ;*
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  12. nowość!!! :):)

    OdpowiedzUsuń
  13. http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
    jeśli jeszcze czytasz to zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurde, kurde, kurde! :D :D Ja chcę już następny rozdział! :D Wasz blog jest moim ulubionym! :D KOCHAM GO :D :D A Kinga i Michał musza być razem! :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział! :D (i na związek Kingi i Michała huehue XD) :D
    Zapraszam do siebie! :D
    http://heroes-in-the-sky.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam do mnie :)
    http://kochamjakbardzozabardzo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. hej,
    uwielbiam Wasze opowiadanie. Czy będziecie je kontynuować?

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziewczyny zawiesiłyście pisanie? dwa msc minęły i cisza, żadnego odzewu? :( Wiem, że macie inne zajęcia, ale bardzo brakuje mi nowości tutaj! Czekam niecierpliwie!
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  18. zawiesiłyście bloga? tyle czasu minęło, a tu nadal nic nie ma ;< tęsknimy.

    OdpowiedzUsuń
  19. 2 miesiące. . Kiedy nn?

    OdpowiedzUsuń
  20. dołączam się do pytań powyżej. co się dzieje? jakiś brak weny, czy może straciłyście ochotę żeby pisać dalej? my tu czekamy z niecierpliwością :(

    zapraszam do mnie, jeśli masz ochotę, niedługo pojawi się pierwszy rozdział http://foreverbeadreamer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Leżę i kwiczę po Winiarskim w wersji clowna i Bartku księżniczce. :D Boże, wasze pomysły niszczą! :D
    Ja tam nie miałabym nic przeciwko Kindze w roli żony Michała. Wręcz przeciwnie, byłabym w siódmym niebie. :P
    Oli ♥
    wróćcie już. :c

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział :)

    PS.Na http://i-need-you-to-smile.blogspot.com/ pojawił się kolejny rozdział
    Jeśli masz ochotę wpadnij :)

    Smileee...

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedy kolejny rozdział? Dziewczyny tęsknimy! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. A ma może ktoś numer GG do dziewczyn? Niech któraś napisze i się dowie dlaczego dziewczyny nie dodają nowego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam numer, ale dziewczyna się nie pokazuje :/
    Również czekam, by się pojawiły! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam :/

      Usuń
    2. Chyba poprostu mają nas w dupie...

      Usuń
  26. Ej a może coś z nimi się stało?

    OdpowiedzUsuń
  27. Haloo?? Dziewczyny, co się stało ..?

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja jestem koleżanką dziewczyn i chciałam wam powiedzieć że miały wypadek i nie żyją ;(...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :O Nie wierzę... !

      Usuń
    2. Niech spoczywajmy w spokoju [*] :D/ Miła

      Usuń
    3. Hahahah wiedziałam! :D Tzn. nie wierzyłam w jakiegoś Anonima :D

      Miła - miło, że wróciłaś do żywych ^^ :D
      Paula

      Usuń
  29. Serdecznie zapraszam na moje opowiadanie o Cristiano

    http://cristiano-natalie-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziewczyny co się z wami nie odzywacie się do nas od 6 miesięcy... dajcie jakiś znak że żyjecie ... i mam nadzieję że niedługo pojawi się nowy rozdział, bo bardzo mi się podoba wasze opowiadanie ;D
    kaś. ♥‎

    OdpowiedzUsuń
  31. Spokojnie, Kiki szykuje pikantny rozdział a na to trzeba czasu, wierzcie mi :) One żyją i mają sie dobrze, mają też ciekawe zajęcia np. mycie okien czy robienie tortilli ( ♥ ) :)
    A ja też czekam na następny rozdział xDDDD

    JesteOpose - Majka z http://my-paradise320.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. Cześć :)
    Rozumiem, wszelki natłok zajęć i inne ważne sprawy etc.
    Ale nie możecie napisać chociaż pod którymś komentarzem czy macie zamiar kontynuować? Brakuje mi Was, i tego opowiadania. Ale wiem, że blog nie jest czymś ważnym, tylko proszę o jakiś znak czy wrócicie? Jakiś przybliżony termin? Proszę o jakiś odzew.
    Pozdrawiam, Ala

    OdpowiedzUsuń